Złapałam się za biodra i westchnęłam.
– Lance, udaj się do KG. Poproś o pomoc Erikę i Leiftana, oraz porozmawiaj z Huang Hua. My z Hydenem udamy sie do domu ojca. – zarządziłam.
– Ale musicie się spieszyć, jesteś tego świadoma?– zapytał.
– To co tu jeszcze, mój gadzie, robisz?– spojrzałam na niego uważnie, delikatnie się uśmiechając na widok tego jak się nieco skrzywił.
– Zbierajmy się.– Hyden przybrał swoją drugą formę.
Przytaknęłam i poszłam za jego przykładem.
– Uważaj na siebie.– mruknął smok wbijając się w powietrze.
Nawet nie zauważyłam gdy się przemienił.
– Ty też...– szepnęłam i sama wbiłam się w niebo.
Nie było ojca, więc odnalezienie jego domu było zdecydowanie utrudnione. Budynek mógł być wszędzie.
Spokojnie wylądowaliśmy z bratem na chmurze.
– Musimy się pośpieszyć.
– Co ty nie powiesz?– powiedział z sarkazmem i ruszył przed siebie, a ja za nim.
– Myślisz, że to będzie w tamtą stronę?
– Tak.
I miał rację. Po dłuższej drodze pojawił się przed nami dom ojca. Byłam zdziwiona, bo zaczynał się sypać.
Ściany były popękane, gdzie niegdzie w ścianach nawet były dziury...
– On się może zawalić...– zauważyłam.
Byłam zdziowna, że jest on w tak złym stanie.
– Tego typu domy mają to do siebie, że szybko niszczeją. Myślisz, że czemu nie ma w pobliżu innych budynków? To charakterystyka budynków na chmurach. Są one powiązane z maana właściciela. Musimy się pośpieszyć.
– Musimy chyba spróbować uratować wiedzę ojca. Nie może ona przepaść...– ruszyłam do drzwi.
– Mamy do wykonania konkretne zadanie. Nie będziemy zawalać się zbędnym balastem.
– Spora część wiedzy ojca jest w jego książkach. To musi przetrwać.– warknęłam i weszłam do budynku.
W środku tynk sypał się nam na głowę. Postanowiłam pośpiesznie zgarnąć kilka drobiazgów ojca. W tym celu grzebałam w szafkach.
Nie spodobało się to Hydenowi.
– Czas, Aria.– warknął, ale zatrzymał się nagle widząc, że wyjmuje z jednej z sziflad jakąś tkaninę...
Uważnie się jej przyglądał...
– To chuj. Jeszcze miał czelność trzymać jej rzeczy?! To tak jakby napluł jej w twarz.– warknął znów i zabrał mi, jak się okazało, sukienkę – Idziemy do jego laboratorium. Niech reszta przepadnie wraz z tym domem.– ścisnął materiał w ręku i rzucił go na kanapę.
– Należał do twojej matki?– zapytałam, a on wskazał na drzwi.
– Bez zbędnych pytań. Tam jest nasz cel.– wskazał na odpowiednie drzwi.
– Skąd wiesz?
– Ale ty jesteś, kurwa, głupia. To mój rodzinny dom.– mordował mnie wręcz wzrokiem i chwycił za klamkę.
Drzwi szybko ustąpiły.
Weszliśmy do środka.
Pomieszczenie było w najgorszym stanie z całego domu. Na ścianach już były dziury, które na spokojnie mogły by pozwolić mi, i bratu, się przez nie przecisnąć.
YOU ARE READING
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...