Rozdział 38

158 13 0
                                    

Na swój powrót daje wam całkiem spory kawał materiału xD

W sensie... długi rozdział przed wami, miłego czytania ♥

Ale tak jak uprzedzałam, czeka mnie uzupełnienie historii, więc kiedy next? Nie mam bladego pojęcia ;-;

---

Nie chciałam wierzyć w słowa Miiko, dlatego zarządałam by pozwoliła mi wejść do więzienia.

Gdy tam zeszłam przekonałam się, że mówiła prawdę.

Jego nie było.

Dopiero wtedy dopuściłam do siebie myśli, że go nie ma, że go straciłam.

Upadłam na kolana i zasłoniłam usta ręką chcąc powstrzymać szloch, który chciał opuścić moje usta.

Łzy już leciały mi ciurkiem po policzkach.

Ścisnęłam mocniej dłoń na policzkach i za chwilę położyłam w tym miejscu drugą.

Czułam ból w klatce piersiowej. Zaczęło też brakować mi powietrza w płucach.

Miałam ochotę krzyczeć, ale nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa.

Pamiętam jak dziś, że siłą wyciągnęli mnie z lochów.

Płakałam przez kilka dni i nocy.

Nie mogłam się z tym pogodzić, aż w końcu któregoś dnia postanowiłam działać.

Wstałam i ubrałam się po czym szybko wyszłam z pokoju. Było mi już wszystko jedno, w końcu i tak już go straciłam, a w raz z nim sens swojego życia.

Udałam się do Miiko i Huang Hua.

Obie dyskutowały na jakiś temat, ale w tym momencie mało mnie to interesowało, miałam gdzieś ich sprawy i ich interesy.

Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i podeszłam do nich, a one niemal od razu mnie zauważyły.

– Ooo... W końcu wyszłaś.– powiedziała czarnowłosa. Chciała kontynuować, ale postanowiłam, że będę szybsza.

– Odchodzę.– dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo ochrypły mam głos.

Obie się zdziwiły i spojrzały po sobie.

A potem ich wzrok powędrował z powrotem na mnie.

– Jego nie ma, więc nic mnie tu nie trzyma.– dodałam.

– Nie poradzisz sobie bez nas. Twoje leki są w fazie wczesnych testów.– odezwała się Huang Hua, słyszałam troskę w jej głosie.

– Bez niego moje życie i tak nie ma sensu. Więc co za różnica czy odbiorę je sobie sama czy zabiją mnie moje moce?– warknęłam z wyrzutem, nie przyjmowałam sprzeciwu, moja decyzja o odejściu była ostateczna.

– Nie zgadzam się żebyś opuściła KG.– wtrąciła Miiko, a ja zaśmiałam się gorzko.

– Nie należę do tej waszej śmiesznej straży. Mam obecnie gdzieś ile ludzi straciłyście. Chce po prostu spokoju, a tu... Patrząc na was, na cholernie morderczynie, nie jestem w stanie. Wiem, że nie był święty, jednak nie będę zasilać waszych szeregów udając pokutnika. Niech cała ta instytucja się posypie. Jednak spokojnie, nie jestem nim. Nie będę planować jak was sprzątnąć, po prostu przestańmy wchodzić sobie w drogę.

Wzrok ciemnoskórej był nieco przerażony, za to kitsune wydawała się bardziej zmęczona. Nie miała siły, ani ochoty, na rozwiązania kolejnego problemu, bo miała ich aż nad to.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now