Rozdział 42

150 16 4
                                    

Z samego rana przyszedł po mnie jakiś strażnik mówiąc, że jestem potrzebna w sali obrad, więc czym prędzej się tam udałam.

Było tam mało osób. Może raptem sześć, a w ich skład wchodzili szefowie straży, mój ojciec oraz Hunag Hua ze swoją prawa ręką.

Ojciec od razu zmarszczył brwi widząc mnie i mój stan, ale postanowił go nie komentować przy wszystkich.

– Są już wszyscy. – oznajmiła Hunag Hua – Czas więc powiedzieć, coś nie coś, o naszym planie. Stworzymy małą grupę, która uda się na poszukiwania składników na odległych terenach. Udadzą się tam Nevra, jako dowódca całej misji – wampir przytaknął – Lance – smok również przytaknął – Na prośbę Aratona, uda się z wami Aria – przytaknęłam – Oraz dołączę do waszej grupy Kori, ktora jest w stanie udzielić wam jakieś pomocy medycznej, jakby coś poszło nie tak oraz na wszelki wypadek - Mathieu, jako eksperta od ziemskich spraw, bo po drodze możecie natknąć się na ludzkie przedmioty, bądź nawet na ludzi. Huang Chu, ty zostaniesz na miejscu i będziesz pomagać Aratonowi w alchemii, poproszę o pomoc również Ezarela.

– Mam nadzieję, że nie puścimy mojego laboratorium z dymem. – mruknęła nie zbyt zadowolona, że będzie musiała dzielić z kimś swoją norę.

– O to bądź spokojna. Nie planuje nic palić, ani wysadzać. – fuknął mój ojciec.

– Możecie iść przygotować się do misji i przy okazji zawołajcie do mnie Mathieu i Kori. – poprosiła.

– Aria, ty zostań chwilę. – poprosił mój ojciec gdy już mieliśmy wychodzić.

– Oczywiście. – od razu do niego podeszłam, a chłopcy wyszli.

– Przekażę Ci to co wie Nevra. Musicie być gotowi na wszytsko, więc jakby was rozdzielono chce żeby wszystko przebiegło pomyślnie. – podał mi mapę i jakaś kartkę – Daje ci mapę z miejscami występowania składników oraz że składnikami, a tu – siegnął do swojej torby – Masz specyfikację tych roslin wraz z obrazkami. – podał mi swój notes.

– Dziękuję, tato.

– Leć do naszego domu i się przygotuj. Za godzinę macie spotkać się przy bramie.

– Dobrze tato. – przytaknęłam i wyszłam kierując się do wyjścia by dostać się do domu.

Droga do domu nie trwała długo, bo ten na szczęście nie poszybował za daleko na chmurze.

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i wróciłam pod wielką bramę.

Jakie było moje zdziwienie, gdy zauważyłam dodatkową twarz - Erika, z uśmiechem na ustach rozmawiała właśnie ze swoim facetem, na co odwróciłam wzrok. Nie mogłam na to patrzeć, jednak jej słowa usłyszałam.

– Cieszysz się, że jedziemy razem? Super, że Huang Hua się zgodziła! – kobieta była przeszczęśliwam, a dla mnie to oznaczało torturę.

Sama jej obecność irytowała mnie do granic możliwości, a jak jeszcze przypominałam siebie, że jest z nim... Tak, zdecydowanie byłam zazdrosna.

– Podejdźcie do mnie. – zawołał nas do siebie wampir – Będziemy poruszać się w grupie, rozbitej, w razie czego, na trzy mniejsze. Jako, że mamy trzy kobiety i trzech mężczyzn, w każdej z grup znajdzie się jedna kobieta i jeden mężczyzna, tak jak nas podzielę tak będziemy podróżować. Kori z Mathieu – widziałam niezadowolenie na twarzy mężczyzny, jednak powstrzymał się od komentarzy – Lance z Eriką i Aria ze mną.

Nie zdziwił mnie ten wybór.

– Możemy porozmawiać ma osobności? – zapytałam, na co wampir od razu się zgodził.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now