Rozdział 16

171 18 6
                                    

Kiedy skończył, zamieszał ostatni raz fiolką trzymając ją w palcach, a potem ja zamknął.

– Powiesz mi po co ci ten eliksir i dla kogo?– powiedziałam stukając paznokciami o stół.

Nudziłam się i byłam zarazem ciekawa tego co on kombinował.

– Musisz być jak najbardziej bezpieczna, a nie będziesz dopóki ktoś o tobie wie.

– Hm?– odchyliłam lekko głowę w lewo i patrzyłam na niebieskookiego – Czemu tak bardzo obrałeś sobie za cel moje bezpieczeństwo?

– Sądząc po tym co Cię spotyka… Czym mniej osób wie, tym jest lepiej, dlatego Leiftan musi o tobie zapomnieć.– uważnie się we mnie wpatrywał.

– Czemu tak bardzo, chcesz by o mnie nie pamiętał?– podparłam głowę ręką.

– Inaczej może pokrzyżować moje plany. Nie ufam mu do końca, może kiedyś nas zdradzić.– warknął.

– To czemu nie przejmujesz się sobą? Nie lepiej, żeby to o tobie zapomniał?

– Nie mogę powiedzieć nic o nas. O tym co nas łączy.– mówienie zaczęło sprawiać mu dziwną i nienaturalną trudność.

– Czyli nie możesz mi powiedzieć o waszych planach?– zmarszczyłam brwi.

– Nie mogę mówić...– w tym momencie złapał się za serce.

– Lance?– gwałtownie poderwałam się z miejsca zaniepokojona.

– Jest ok.– powiedział powstrzymując mnie gestem dłoni żebym nie podchodziła.

Bardzo szybko mu przeszło.

– Nie możesz mówić o współpracy?– pokiwał tylko głową.

– Dlatego musi o tobie zapomnieć, bo w razie czego będziesz moim słabym punktem i on o Ty wie.

– Co? Czemu miałabym być twoim słabym punktem?

– Współpracujesz ze mną.

– Nie rozumiem...

– Nie mogę pozwolić by coś mogło mi zagrozić lub przeszkodzić. Dlatego musi to wypić.– wskazał na trzymaną w dłoni miksturę.

– Jak chcesz zrobić żeby to wypił?– spowrotem usiadłam przy stole.

– Nie jest moim jedynym szpiegiem. Dam komuś i mu poda.

– A co jeśli ten ktoś tego nie zrobi i Cię okłamie?

– Nic takiego nie bedzie miało miejsca.– w jego głosie było słychać pewność.

– Skoro tak mówisz...– zaczęłam rysować palcem kółka na stole.

Nie byłam zbyt przekonana do tego pomysłu, ale co bym nie powiedziała on by mnie nie posłuchał, bo jak postanowił tak musiało być.

Taki był.

Musiało być tak jak chciał.

– Aria.– z moich zamyśleń wyrwał mnie jego głos, spojrzałam na niego zdezorientowana.

– Tak?

– Coś się stało?– zmarszczył brwi i kucnął przede mną – Co to jest?– warknął i dotknął moją szyję, dopiero teraz zauważając ślady.

– Hm? Co?– przypomniałam sobie o duszeniu przez roślinę – Mam ślady?– pisnęłam i sama dotknęłam tego miejsca – Ja... Nie rozumiem. Przecież zmieniłam się w daemona, one powinny zniknąć.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now