3

504 31 9
                                    

Zamrugałam kilka razy i niechętnie otworzyłam oczy. Lecz zdecydowanie to co zobaczyłam nie było moim pokojem. Siedziałam na małej polance otoczonej  na około drzewami. Mimo wszystko byłam nadal w swoich piżamach, czyli koszulce i spodniach w małe, różowe owce.Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. Wszystko było kolorowe i nienaturalnie idealne. Nawet trawa była idealnie jasno zielona ,a każde Źdźbło wydawało się proste i lśniące. Krajobraz sprawiał dla mnie wrażenie znajomego tak jakbym była tu mnóstwo razy. I    rzeczywiście w mojej głowie pojawił się obraz ogromnych lasów,zielonych łąk i właśnie owej polany na, której w tej chwili  byłam.Tak... to mogło pasować tylko do jednej książki. Uśmiechnęłam się. Skoro już tutaj jestem to nie mogę zmarnować okazji, żeby się trochę rozejrzeć. Podniosłam się z ziemi, otrzepując moje spodnie od piżamy.Zaczęłam iść przez polanę w stronę wzgórza. Jeśli zeszło się ze wzgórza i przeszło jeszcze kilka metrów docierało się do wioski, w której znajdował się zamek króla. Przeszłam już kawałek, a krajobraz ciągle się zmieniał pokazując mi coraz to nowe odmiany kwiatów i drzew. Trawa przyjemnie łaskotała mnie w bose stopy.Wreszcie doszłam do upragnionego celu. Stanęłam na środku wzgórza. Niezliczoną ilość raz wyobrażałam sobie ten moment, ale nigdy nie pomyślałabym, że wyobrażenia staną się rzeczywistością. O ile to działo się naprawdę. Zamknęłam oczy ciesząc się świeżym powietrzem i wiatrem, który mierzwił mi włosy.Kochałam Londyn, ale w tej części , w której mieszkałam rzadko można było się wyciszyć albo pooddychać świeżym powietrzem .Tam zawsze się coś działo , a powietrze było zanieczyszczone przez spaliny samochodów. Usłyszałam za sobą cichy dźwięk brzmiący jak chrząknięcie. Zignorowałam to,ponieważ mógł to być jakiś zwierzak,który przebiegł przez las, a wiatr rozniósł  odgłos jego przemieszczania,  zniekształcił go i poniósł poza las. Jednak dźwięk powtórzył się, lecz tym razem było go słychać głośniej. Odwróciłam głowę, chcą zlokalizować źródło hałasu. Ale to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zbyt dobrze znałam tą twarz,  bo pojawiała się ona w mojej  wyobraźni zdecydowanie za często.Wysoki chłopak  o prostej posturze, czarne włosy potargane w różne strony. I te ciemno niebieskie oczy. Oczy, które teraz wpatrywały się we mnie z uporem. Poczułam jak na moją twarz wpływa rumieniec. Nienawidziłam tego, że przez każdą, najmniejszą głupotę się rumienię. Nawet w sytuacji, kiedy ktoś mnie chwali moją twarz zdobiły wielkie czerwone placki na policzkach.Tak też było teraz. Chłopak nadal wpatrywał się we mnie.Otworzyłam usta jednak nie wydobył się z  ich żaden dźwięk. Więc, tylko stałam tam i wpatrywałam się w Willa jak w obrazek, był taki rzeczywisty. I chociaż czekałam na tą chwilę tak długo i w moich marzeniach miałam mnóstwo tematów do poruszenia , to  w tej chwili nie wiedziałam co powiedzieć. Wreszcie niebieskooki poruszył ustami jednak jedyne co usłyszałam to dźwięk przypominający mój dzwonek telefonu. Po chwili powtórzyło się to. Obraz zaczął się zamazywać a magiczna kraina zastępowana moim pokojem. Jedyne co jeszcze widziałam to te niebieskie oczy, które wpatrywały się we mnie. Otworzyłam oczy i przestraszona podskoczyłam, przez co moja głowa boleśnie spotkała się z oparciem łóżkach.Poczułam lekkie pulsowanie w miejscu gdzie się uderzyłam a cały pokój wypełniał głośny dźwięk mojego dzwonka do telefonu.Szybko podniosłam go z nocnej szafki i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- No wreszcie ... Nie można się do ciebie dodzwonić .. - Głos Rachel rozległ się w słuchawce, a ja odetchnęłam. To był tylko sen. Bardzo rzeczywisty ale sen.  Ale czy na pewno chciałam, że był tylko snem? 

The happily ever afterWhere stories live. Discover now