4

357 24 5
                                    

Fragment książki "Różany Dwór":

W pałacu roiło się od ludzi. Mały, przestraszony chłopiec kurczowo trzymał się  spódnicy swojej  matki.  Mimo jej  zapewnień, że wszystko będzie dobrze, wciąż rozglądał  się nieufnie po  wielkiej komnacie pałacu. Pokój urządzony był bogato, w każdym koncie stała jakaś rzeźba lub powieszony był obraz. Tak jakby bano się zmarnować  jakąkolwiek  przestrzeń. Kobieta uśmiechnęła się widząc jak mały  rozgląda się wokół. Zawsze taki był. Patrzył na wszytko krytycznie, nikomu nie ufał,nawet nauczycielkom w szkole. Sam musiał wszystko sprawdzić. Zatrzymała się i odwróciła do dziesięciolatka.

-Poczekasz tu chwilę, prawda ? -spytała-Zapłacę i zaraz wrócę. Poradzisz sobie? 

Will  spojrzał na matkę i pokiwał energiczne głową.

-Przecież nie jestem już mały dzieckiem. Wcale się nie boję.- powiedział. Prawdę mówiąc, to pałac zawsze trochę go przerażał,ale nigdy by się do tego nie przyznał. Za każdym razem, kiedy tu byli  starał się maskować swój strach, więc miał nadzieję, że kobieta nie zauważa jak bardzo się boi . Clarissa zawsze zostawiała mu wybór. Mógł zostać w domu, ale on nie chciał zostawiać jej samej. Czuł, że musi czuwać aby nie stało się jej nic złego.

-Nie twierdzę,że się boisz.- kobieta przygładziła ręką czarne włosy Willa, jednak nic to nie zdziałało. Każdy kosmyk nadal odstawał w inną stronę.- Powinnam chyba kupić ci grzebień -rzekła patrząc krytycznym wzrokiem na jego fryzurę - Po prostu nie chce żebyś mi się zgubił. Chwila i już jestem. -uśmiechnęła się i odeszła w stronę kolejki ludzi, którzy przyszli załatwić coś z królem lub po prostu tak jako ona zapłacić podatki.

Dziesięciolatek podążył wzrokiem za odchodzącą Clarissą. Jej kroki rozniosły się po całej komnacie. Kobieta była drobną blondynką o zielonych oczach.Moja mama jest piękna, tak zawsze myślał i powtarzał Will. Ale wcale nie podobna do ciebie  dokuczali mu koledzy z podwórka.Chłopiec fuknął pod nosem. Zdecydowanie powinni za to dostać w nos pomyślał.Mimo wszystko była to prawda. Clarissa  kochała Willa najbardziej na świecie  jednak  nie była jego matką. Jakieś dziewięć lat temu kobieta znalazła niemowlę, porzucone pod karczmą. Sama nie miała dzieci więc postanowiła przygarnąć małego.Pokochała go całym sercem, ale już podczas jego piątych urodzin powiedziała mu, że nie jest jego prawdziwą mamą.  Dziesięciolatkowi ani trochę to nie przeszkadzało. Blondynka była jedyną osobą, która go kochała. Nie musiała go rodzić żeby zaczął ją nazywać swoją mamą. Była nią odkąd go znalazłam a sam Will wcale nie tęsknił za osobą , którą mógłby nazywać mamą, tylko dlatego, że była do niego podobna. Jego rozmyślania przerwał hałas, który dochodził  ze schodów. Chłopiec podążył wzrokiem w owe  miejsce.  Na schodach siedziała mała osóbka o długich,złotych włosach bawiąca się szmacianą lalką. Była to księżniczka. Dziewczynka mocno i zawzięcie ciągnęła lalkę za szmacianą rękę, aż ta odpadła. Złotowłosa zaczęła krzyczeć wołając do siebie służących. Życzyła sobie nowej lalki. Natychmiast. Coś w wyrazie jej twarzy przestraszyło nie tylko służącego ale też Willa. Księżniczka była stworzona do rządzenia ludźmi, już w tak młody wieku było to widać. Wiedziała czego chce. A Will doskonale wiedział, że nigdy nie chciałby wejść jej w drogę.

8 lat później :

Wysoki, czarnowłosy młodzieniec przemierzał dwór zamku. Przez całe swoje osiemnastoletnie życie nie przypuszczał, że rzeczywiście będzie musiał wejść księżniczce w drogę.  



The happily ever afterWhere stories live. Discover now