12

159 20 7
                                    

Leżałam skulona na łóżku.  Chyba wypłakałam już wszystkie łzy, ponieważ moje oczy były w tej chwili suche. Dochodziła północ. Wszyscy już spali, oczywiście oprócz mnie. Próbowałam wiele razy zmusić się do zaśnięcia, ale każda z prób kończyła się porażką. W mojej głowie kłębiło się zbyt dużo niechcianych myśli i obrazów, które nie dawały mi spokoju. Ile bym dała,żeby móc wymazać sobie pamięć. Chciałabym zapomnieć o tej całej sytuacji i w ogóle o tym całym podróżowaniu między książkami. To sprowadziło na mnie tylko same kłopoty. 

Mimo moich próśb i błagań, mój umysł wciąż przywoływał obraz całujących się Willa i Celest. Wzdrygnęłam się. To nawet nie był pocałunek. Dziewczyna przyssała się do jego twarzy, wbijając mu w skórę długie paznokcie. A Will... Cóż, nie był lepszy. Oddawał pocałunek, jakby od tego zależało jego życie. To było... okropne. Tak"okropne"to dobre słowo, na określenie ich pocałunku. 

 Rozumiem, że chłopak nie chciał żebym się w nim zakochała, ale nie musiał pokazywać mi tego w ten sposób. Dobrze,że nie wyznałam mu moich prawdziwych uczuć. Pewnie by mnie wyśmiał.

Zastanawiam się, od jakiego czasu Will interesuję się,w ten sposób Celest. Myślałam, że mówił mi o wszystkim. Widocznie myliłam się.

 Cieszyłam się, na spotkanie Celest. Ale nigdy   nie pomyślałabym, że można zacząć kogoś nie lubić, jeśli nawet nie zamieni się z tym kimś jednego słowa. Jednak można. Naprawdę nienawidziłam Celest. Było coś strasznego w sposobie, w jakim całowała Willa. Tak,jakby był jej własnością. To głupie, ale  przecież chłopak wyraził na to zgodzę. Pozwolił, żeby to ona go całowała, nie ja.

Gwałtownie podniosłam się, do pozycji siedzącej. Stop! Zaczynam się zachowywać jak te wszystkie zazdrosne dziewczyny, które mszczą się na swoich byłych chłopakach. A przecież Will,nawet nie był moim chłopakiem. 

#Will

Mimo,że zrobiłem to aby chronić Kate,  czułem się jakby moje sumienie koniecznie chciało mi przekazać, że jestem bez serca. Cokolwiek bym dzisiaj nie zrobił ,przypominało mi blondynkę. Wszystko dookoła mnie zdawało się chcieć  mi uświadomić, że postąpiłem najgorzej,jak się tylko dało.

Zrobiłem to dlatego,że tak mi na niej zależy, mówiłem sobie, aby choć po części usprawiedliwić swoje zachowanie. Nie całowałbym się z Celest, gdyby nie było to koniecznie.

Ugh...  racja, jestem potworem bez serca. Kate na pewno doceni to,że całowałeś się z inną kiedy będziesz wyznawał jej swoje uczucia. A, chwila tego też nie zrobisz, bo sam sprawiłeś,że Cię nienawidzi. Brawo Will. Jestem z Ciebie dumny. Jestem beznadziejny. Ten pocałunek był beznadziejny. Całując się z Celest czułem się, jakbym pomylił się w wyborze osoby,którą mam obdarzyć tą pieszczotą. Przez chwilę wyobrażałem sobie,że zamiast szczupłej i  złotowłosej Celest stoi tam wyższa i bardziej  zaokrąglona w okolicach tali  niż Kate. Wplątywałem palce w jej miękkie włos. Rozkoszowałem się ciepłem jej ciała, które przylegało do mojego  oraz jej wyjątkowym zapachem. Nie potrafiłem go dokładnie określić. To było jednocześnie coś słodkiego i  kwitowego. Coś co zawsze przywodziło mi na myśl zapach smażonych naleśników. Mogłem tak stać w nieskończoność, wystarczyłyby mi tylko jej pocałunki i dotyk, żebym bym szczęśliwy. Czar prysł kiedy tylko otworzyłem oczy. Przede mną nie stała Kate, tylko Celest i  prawdopodobnie zaprzepaściłem raz na zawsze szansę, żeby całować się z tą drugą. Za to Celest , po tym wydarzeniu miała doskonały humor. Wciąż słyszałem jej kpiące słowa. "Widzisz Twojej dziewczynce nic się nie stało i nie stanie dopóki nie wpadnie na pomysł znowu tutaj wrócić. Jak to dobrze,że teraz możesz skupić się tylko na naszej miłości."

Kate w świecie ludzi była bezpieczna, jednak pamiętałem to co mówiła mi Celest. Nie wiem jak, ani co ona planowała. Ale coś związanego z tym co się stało Ellie Berry, na pewno nie byłoby dobre dla Kate. Nie wiem co bym zrobił, gdyby Kate stało się to, co stało się  Berry. 

Kate nigdy nie może tu wrócić, nie mogę to tego dopuścić.  tym postanowieniem chwyciłem egzemplarz "Elfickiego przeznaczenia" ze stołu, i wrzuciłem go do ognia palącego się w kominku. 

Odwróciłem się, słysząc hałas dochodzący z drugiej strony pokoju.  

-Kate!? Co tu robisz?  Przecież miało Cię tu nie być. Niby jakim cudem przedostałaś się tutaj, skoro sp... Ała!-krzyknąłem czując pieczenie, na moim prawym policzku. 

#Kate 

Przeniosłam się do " Różanego Dworu" mając zamiar na spokojnie porozmawiać z Willem. Miałam pokojowe zamiary. Naprawdę. Ale  nie wytrzymałam, kiedy usłyszałam co on  powiedział. 

Miało mnie tu nie być ?! Naprawdę?! Kto jakiś czas temu prosił mnie, żebym tylko nie odchodziła? A teraz miało Cię tutaj nie być! Rozwścieczona, z prędkością światła światła znalazłam się przy Willu i wymierzyłam mu siarczysty policzek. 

Zdezorientowany chłopak odskoczył do tyłu, przykładając rękę do bolącego miejsca. Może uderzyłam trochę za mocno, ale należało mu się.

Kiedy niebieskooki otrząsnął się  z pierwszego szoku, spojrzał na mnie pytająco.

-Zwariowałaś?!! Za co to było??!! 

-Jeszcze się pytasz?! - wybuchnęłam. Wszystkie zahamowania,które posiadałam teraz zniknęły.-Może powinieneś spytać się o to Celest?! Pewnie z chęcią Ci odpowie,zanim zacznie znowu ssać Twoją twarz!Jesteś totalnym idiotą!! A teraz przepraszam, ale wracam z powrotem do domu. 

Wyminęłam go, kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Ku mojemu niezadowoleniu chłopak podążył za mną. 

-Kate! Kate, czekaj! Nie możesz...

-Czego Ty jeszcze ode mnie chcesz?! Nie możesz się odczepić?!- krzyczałam naprawdę głośno, jednak w tych okolicznościach miałam to gdzieś. Dlaczego on po prostu nie zostawi mnie w spokoju?Już raz mnie zranił,nie potrzebuję powtórki z rozrywki.

-Ale o co Ci w ogóle chodzi?! Przychodzisz do mojego domu, dostaję od Ciebie z liścia, i teraz wydzierasz się na mnie, a ja nawet nie wiem za co...

Teraz przekroczył wszystkie granice. Coś we mnie pękło. Naprawdę był aż tak ślepy czy po prostu ślepy? 

Odwróciłam się do niego ze łzami w oczach. 

-Naprawdę uważasz,że nic nie zrobiłeś? Jesteś bez serca!-wykrzyczałam. Łzy wydostały się z oczu i teraz pływały mi po twarzy, ale nie dbałam o to.- Najpierw robisz wszystko żebym Cię poznała. Starasz się o to latami, nie myśląc o niczym innym. To staje się twoją obsesją, a kiedy wreszcie znajdujesz sposób żeby mnie tu sprowadzić, nie posiadasz się  ze szczęścia. Spędzasz ze mną każdą wolną chwilę, i robisz te wszystkie rzeczy. Po tym wszystkim myślałam,że coś do mnie czujesz. Jednak nagle bez żadnego wytłumaczenia wyskakujesz z tym durnym "Obiecaj mi,że się we mnie nie zakochasz". Następnie z również nieznanego mi powodu prowadzisz mnie do Celest, po czym całujesz ją na moich oczach. Przez ciebie wypłakiwałam sobie oczy. Sprawiłeś,że moje serce pękło na milion kawałków. Powinnam Cię nienawidzić, ale mimo wszystko kocham Cię! - ostanie słowo wykrzyczałam najgłośniej. 

Na twarzy czułam piekące łzy. Zaczęłam biegnąć w stronę wyjścia, chcąc jak najszybciej przenieść się z powrotem do domu, i zapomnieć, o tej całej sprawie. Jednak, powstrzymały mnie męskie ramiona,  które oplotły mnie w pasie.  

-Puść mnie idioto!- zaczęłam się szarpać. 

Przekręciłam się w drugą stronę, tak że byłam odwrócona przodem do chłopaka.  Zaczęłam uderzać pięściami w jego tors, chcąc aby mnie puścił. Na moje nieszczęście Will stracił równowagę i poleciał na podłogę,   ze mną w swoich objęciach. Moje ciało było przyciśnięte do jego, tylko nasze twarze dzielił skrawek przestrzeni. Jego oddech mieszał się z moim. Przylegaliśmy do siebie miejscami, którymi stanowczo nie powinniśmy. Wstrzymałam oddech.

-Will, może jednak mnie  puścisz? Dotykasz mnie, w różnych, raczej prywatnych miejscach i  przez to,nie czuję się,  zbyt komfortowo.-mruknęłam pod nosem, czując jak się czerwienię.- A kiedy to zrobisz, wrócę z powrotem do mojego świata. 

-Chciałbym, żebyś to zrobiła. Uwierz mi, ale chyba spaliłem jedyną księgę, która umożliwiała Ci wyczarowanie portalu. 







The happily ever afterWhere stories live. Discover now