17

120 10 4
                                    

Kiedy jestem już w pełni ubrana, podchodzę do okna, odwracając się tyłem do nieznajomego. Czując lekki niepokój oraz niepewność wyglądam przez szybę.  Przed oczami mam wąską kamienną dróżkę, która prowadzi do dużej, metalowej bramy. Cały ten dziedziniec jest ogromny.  Wychodzi na to,że znajduję się w jakimś zamku lub co najmniej dworze.

  Szkoda tylko,że kompletnie nic nie pamiętam. Kiedy tylko próbuję coś sobie przypomnieć, po kojarzyć fakty w głowie czuje okropną pustkę. Mam wrażenie jakbym przespała część mojego życia, po czym obudziła się jak ze snu zimowego i starała się zorientować kim jestem, ile mam lat,a nawet jak mają na imię moi rodzice.

 Przygryzłam dolną wargę i nerwowo przygładziłam ręką włosy. Czułam się naprawdę zdenerwowana obecnością blondyna, który był dla mnie całkowicie obcym i nie wiedziałam czy w ogóle mogę mu zaufać. Poza tym wciąż nie byłam pewna jakie zamiary ma wobec mnie chłopak. Naprawdę nie rozumiem jak mogłam jeszcze przed chwilą, tak beztrosko z nim rozmawiać. 

 Westchnęłam. Dalej, yyy... Kate? Kate. Tak, tak chyba mam na imię. Musisz z nim wreszcie porozmawiać. Stwierdziłam,że jeśli chcę się czegoś od niego dowiedzieć, muszę zmienić strategię. Jeśli wciąż będę taką nieśmiałą, przerażoną dziewczynką, na pewno nic mi nie powie.  Niby był bardzo miły, ale jednak nie ufa się obcym ludziom. Zwłaszcza komuś kto mnie rozbierał. Okej, dasz radę. Odwróciłam się od okna, w stronę blondwłosego. 

-No więc ty. Yyy... Jak ci tam?- starałam się mówić głośno, pilnując aby mój głos nie drżał. 

-Mam na imię Marsel, ale przyjaciele zwracają się do mnie Marselin. Wiem,że to dziwne, ale zażyczyłem sobie tego kiedy miałem sześć lat i do tej pory tak zostało. -uśmiechnął się.

Boże, to wszystko było by o wiele prostsze gdyby on nie był taki radosny i miły. Jak mogę być nie miła dla kogoś, kto jest taki serdeczny. Bądź stanowcza!

 -Cóż, ale my nie jesteśmy przyjaciółmi. Możesz być najwyżej moim znajomym.- przełknęłam ślinę widząc jak jego brwi unoszą się w zdziwieniu na moje słowa.- Dobrze więc Marselu. Żądam teraz, abyś powiedział mi wszystko o mnie. Dlaczego tu się znajduję, kim jestem, i co to za miejsce? I żądam,żebyś był przy tym szczery.

-Dobrze więc. O Pani- Marsel skłonił się lekko. Wychodzi na to,że mój wyniosły i pewny siebie ton głosu i postawa nie zrobiły na nim wrażenia. Wręcz przeciwnie w jego zielonych tęczówkach tańczyły wesołe ogniki, a na ustach błąkał się delikatny uśmiech.-Postaram się opowiedzieć Ci wszystko w dużym skrócie.

Spojrzałam na niego wzrokiem, który jak myślałam był karcący.

-Szybciej. Nie lubię czekać. To nie czas na żarty. - powiedziałam, starając się aby mój głos brzmiał jakbym rzeczywiście  była zirytowana czekaniem. Ale tak naprawdę, jedna połowa mnie pragnęła aby się pośpieszył i wszystko mi powiedział, a druga chciała żeby był cicho i niczego mi nie wyjawiał. Nie miałam pewności, kim byłam zanim wszystko wyparowało mi z głowy. 

-W porządku.-uniósł ręce w geście obronnym.-Masz na imię Kate, ale to już chyba wiesz. Znajdujemy się w książkowym świecie, a dokładnie w powieści "Różany Dwór". Tak, takie coś jak książkowy świat istnieje.- dodał widząc moją zdziwioną minę.- Ty jesteś zwykłym człowiekiem,śmiertelniczką. Nie należysz do świata słów. Sprowadził Cię tutaj Will Carter. Jeden z bohaterów książkowych, tak jak ja. Will to jeden z najbardziej samolubnych ludzi, jakich znam. Sprowadził Cię tutaj, tylko i wyłącznie ze względu na swoje zachcianki i to przez niego straciłaś pamięć. Ja i moja siostra Celest zabraliśmy Cię od niego,aby nie dokonał czegoś jeszcze gorszego. Ale przybyliśmy za późno. Will zdążył już sprawić,że straciłaś pamięć. Jedynym wyjściem było zabranie Cię do nas. Uratowaliśmy Cię. Nie musisz dziękować- wyszczerzył zęby w uśmiechu. 

-Ale dlaczego miałby to zrobić? Tak bardzo mnie nienawidził?- coś nie grało mi w tej historii, ale nie wiedziałam jeszcze co.

-Kate. Przecież Ci tłumaczę. Carter sprowadził Cię tutaj, tylko dlatego ponieważ tak sobie wymarzył. Ponieważ, musiał spełnić swoją zachciankę.- zmarszczyłam brwi-Nie pamiętasz?-Marsel zbliżył się do mnie i położył mi ręce na ramionach.- Wszystko wymsknęło mu się z pod kontroli. Głupi Carter, nie przewidział konsekwencji swoich czynów.- blondyn z każdym słowem, co raz bardziej pochylał się ku mnie.-Już pamiętasz?

I rzeczywiście,kiedy mocno się skupiłam w głowie pojawiły mi się obrazy kiedy jakiś czarnowłosy chłopak wzywał mnie zaklęciem z jakiejś księgi, jak zaczął próbować zamienić mnie w literacką postać, a potem rozpacza a ja tracę przytomność. W głowie pojawiła mi się postać jeszcze jednego chłopaka, jednak nie wiedziałam czy jest on prawdziwy czy nie. W mojej łowie pojawiły się znaki zapytania. Skąd mam wiedzieć co jest prawdą, a co nie?

-Od kiedy się znamy?-spytałam blondyna.

-Więc kiedy Carter sprowadził Cię tutaj poznaliśmy się i bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Razem czytaliśmy, rozmawialiśmy a nawet przytulaliśmy. Wydawało mi się,że jesteśmy bliżej niż ty z Carterem. Z dnia na dzień nasze więzi zacieśniały się. Ale potem Willowi coś odbiło,i zachciało mu się zmienić Cię postać literacką. Oczywiście nic o tym nie wiedziałem. Gdybym wiedział powstrzymałbym go wcześniej. 

Pokiwałam głową. Rzeczywiście wszystko pamiętam. Z każdym słowem Marcela czułam jak rozjaśnia mi się w głowie. 

-Celest też stała się bliska twojemu sercu. I jeszcze jedno.- uśmiechnął się zadziornie, jeszcze bardziej się ku mnie nachylając.-Miałem wrażenie, że nasza znajomość zmierzała,ku czemuś głębszemu.

Prawie zakrztusiłam się śliną. Że niby co? Tego akurat nie pamiętam. Marsel wydaje się miły i w ogóle, ale żebym od razu jak to się wyraził "zmierzać ku czemuś głębszemu" z nim. Mój mózg pokazywał mi sceny, potwierdzające tezę Marsela, jednak ja nie potrafiłam uwierzyć. Po doświadczeniach z Willem, nie byłam pewna czy chce znowu mieć do czynienia z chłopakami. W ogóle to byłoby bardzo głupie, jeśli od razu wleciałabym w jego ramiona. 

-Marsel nie. -położyłam ręce na jego klatce piersiowej, z zamiarem odepchnięcia go- przepraszam, ale jeszcze nie jestem gotowa żeby z kimś być. Muszę najpierw Cię lepiej poznać. No wiesz, w końcu straciłam pamięć. 

-Uwielbiam to.

-Co?-spytałam zdezorientowana.

-To jak wymawiasz moje imię. Uwielbiam to.

-Ugh! Przestań to robić!- warknęłam.

-O co Ci chodzi?

-O to,że na siłę próbujesz ze mną yyy... flirtować?-jęknęłam- Nawet nie wiem jak to nazwać! Na początku zachowywałeś się normalnie, a potem włączył Ci się jakiś tryb amanta. Ale posłuchaj jeśli kiedyś naprawdę Cię lubiłam, to sobie to przypomnę. Na razie pozwól mi Cię  poznać i wtedy zobaczymy jak potoczą się sprawy. Zgoda?

Marsel nie wyglądał na zbytnio przekonanego, ale pokiwał głową. 

-Zgoda. Ale uważam,że to głupie. I tak, czy tak stwierdzisz,że powinnaś być ze mną. Ale dam Ci czas,żebyś mogła do tego dojść. 

Moja głowa pulsowała z bólu. Za dużo informacji. Will, Celest, ja,Marsel. Stanowczo muszę odpocząć. Poza tym ten ostatni ciągle upierał się przy swoim. Łózko przyzywało mnie do siebie. Miałam już spytać, o to czy mogłabym uciąć sobie drzemkę ale przerwał mi stanowczy głos. 

-Widzę,że sprawy mają się dobrze.

Jak wam się podoba postać Marsela? W kolejnych rozdziałach trochę się uspokoi w stosunku do Kate xd Może zrobiłabym jakiś mały maraton? Piszcie w komentarzach. 

 Do następnego_999mrok








The happily ever afterWhere stories live. Discover now