26

88 7 5
                                    

Siedziałam poddenerwowana na łóżku. Marsel i Celest,tak jak mówił wczoraj blondyn,wyszli rano,aby wcielić się w swoje postacie z Różanego Dworu.  Byłam lekko nieprzytomna,ze względu na to,że  zarwałam całą wczorajszą noc,ale przynajmniej miałam pewność,że cały plan jest idealnie dopracowany.

 Po naszej rozmowie Marsel zdawał się niczego nie podejrzewać,udzielił mi odpowiedzi na każde pytanie,które zadałam. Miałam w głowie zarys drogi,którą muszę pokonać,żeby przejść do drogowskazu.

 Właśnie... jedynym problemem było to,że wciąż nie zdecydowałam do jakiego świata książkowego chce się udać. Z tego co się dowiedziałam gdzieś na pograniczu wszystkich tych literackich światów,znajdował się drogowskaz,który wskazywał drogę do wybranej powieści. 

Mój plan polegał na tym,że chciałam spędzić jeszcze trochę w  jakiejś książce,do której się udam,zdobyć parę informacji,a potem spróbować wrócić do domu. Cóż, dziwnie było myśleć o moim domu, o rodzicach skoro w ogóle ich nie pamiętałam,ale musiałam spróbować tam wrócić. 

Nie wiedziałam jeszcze jak tego dokonam,ale musiałam spróbować. 

Do plecaka,który znalazłam wczoraj w szafie spakowałam parę istotnych rzeczy.Kilka ubrań na zmianę,4 jabłka  podwędzone ze śniadania oraz  nożyczki to obcinania paznokci.No co?!  Nie była to raczej zbyt skuteczna broń,zważając na jej rozmiary,ale w razie czego mgła  się przydać. Nie wyglądały na jakoś strasznie solidne,ale tylko to znalazłam w swojej komnacie. Lepszy rydz niż nic.

Teraz pozostało mi jeszcze tylko pozbyć się Anny. Przełknęłam ślinę,po czym zawołałam do siebie dziewczynę:

  -Anna!Czy mogłabyś tutaj przyjść? 

Nie musiałam czekać długo,bo już po chwili w drzwiach ukazała się głowa brązowowłosej dziewczyny. Cała jej twarz była pobrudzona mąką,ona sama jednak zdawała się tym zbytnio nie przejmować. Patrzyła na mnie z uśmiechem,jak zawsze gotowa spełnić każdą moją prośbę. A ja właśnie zamierzałam ją okłamać. Idealny sposób na okazanie wdzięczności.

-Wybacz,że ci przeszkadzam ale owoce się skończyły-wskazałam palce na miskę stojącą na stole.-Um... I wiem,że to zabrzmi trochę samolubnie ale mam dzisiaj straszną ochotę na jabłka. Może mogłabyś wybrać się na targ do miasta i je kupić?-kłamstwo zadziwiająco łatwo przeszło mi przez usta. Mimo to, czułam jak bardzo pocą się moje dłonie,a brzuch nieprzyjemnie się zaciska.

Anna tylko uśmiechnęła się szerzej i skinęła głową.

-Oczywiście, za chwile miałam  wychodzić do miasta. Chciałam jeszcze spytać  czy czegoś nie potrzebujesz,ale uprzedziłaś mnie.-zaśmiała się.-oczywiście,że kupię ci jabłka. Nie ma problemu. Najpierw jednak muszę się trochę wyczyścić.Jestem cała w mące,wiesz piekłam szarlotkę. Zrobię to i zaraz wychodzę. Wrócę za jakiś pół godziny. Poradzisz sobie prawda?

Skinęłam głową.

-W porządku. Widzimy się za niedługo. Do zobaczenia. 

-Jasne, za niedługo. Do potem.-odpowiedziałam a Anna wyszła. 

Boże,jestem okropna. Anna robi wszystko byleby tylko mi pomóc,a ja tak porostu ją okłamuję. Nie miałam jednak innego wyjścia,gdyby dziewczyna dowiedziała się o moich planach, stanowczo by mi wszystkiego zakazała. Mogłaby nawet powiedzieć wszystko Marselowi,byleby tylko mnie powstrzymać. Będę za nią bardzo tęsknić,Anna zdecydowanie była dla mnie najmilsza ze wszystkich osób mieszkających w zamku.

 Właściwie naprawdę dziwiło mnie to,że i ona i Marsel tak łatwo uwierzyli, w to co mówiłam. Z moich obserwacji wynikało,że kiedyś byłam naprawdę beznadziejną kłamczuchą. Nie pamiętała żadnych sytuacji związanych z moim kłamaniem w przeszłości,ale jedno było pewne, w tej chwili robię to tak samo źle, jak kiedyś. Jednak Marsel od razu mi uwierzył. Może wcale nie jest taki zły jak myślałam? Stop! Jeśli zacznę rozkładać wszystko na czynniki pierwsze,to nigdy nie  zmobilizuję się,żeby uciec. Muszę działać w tej chwili!

Wyciągnęłam plecak z pod łóżka,po czym wstałam i szybko się ubrałam. Wciągnęłam na siebie płaszcz oraz zimowe buty. Nie wiedziałam jak jest pogoda w innych powieściach,ale tu wciąż była zima. 

W porządku, byłam już prawie gotowa. Potrzebowałam jeszcze tylko szalika i jakiś rękawiczek. 

Poszperałam chwile w kieszeniach mojego płaszcza,aż wreszcie znalazłam. Przełknęłam ślinę, widząc jakie to były rękawiczki. Miękkie i pomarańczowe, te same,które ostatnio dał mi Marsel.

  Naprawdę?! Przez głupie rękawiczki będę teraz zastanawiać się czy jednak nie uciekać?!  Moje myśl jednak bez mojej zgody zadawały mojemu sercu najróżniejsze pytania. 

Jak Marsel zareaguje kiedy dowie się,że uciekłam? Będzie wściekły?  Zawiedziony? A może szczęśliwy,że wreszcie mógł się mnie pozbyć? Na tę myśl poczułam dziwne ukłucie w sercu. O nie! Żadnych dziwnych ukłuć w sercu spowodowanych Marselem! Stanowczo się na to nie zgadzam!

Czy możliwe,że przez ten czas zaczęłam trochę lubić Marsela? Cóż, zachowywał się dziwnie,miewał ataki furii, czasami kleił się do mnie,stwierdził,że kiedyś mieliśmy się ku sobie  i był totalnym idiotom, ale  ja chyba naprawdę  zaczęłam go lubić. Świetne wyczucie do facetów,Kate!  

Może słowo "lubić" było tutaj za mocne, ja po prostu go zaakceptowałam. Możliwe też,że moje serce zachowywało się dziwnie, ponieważ miałam nadciśnienie. Tak nadciśnienie było najbardziej prawdopodobną opcją.

Cóż,pewnie dalej stałabym tam z rękawiczką Marsela w dłoni,rozmyślając, gdyby nie to,że ktoś postanowił mi przerwać. Zesztywniałam kiedy usłyszałam głos :

-Kate, kochanie mogłabyś mi wytłumaczyć co Ty, właściwie  w tej chwili robisz? Sam próbowałem coś wymyślić,ale,cholera, wychodzi na to,że jestem głupi i będziesz musiała mi wszystko wytłumaczyć.

U was też dzisiaj taka ładna pogoda jak u mnie? :) Kate jednak nie uciekła. Co myślicie o tym rozdziale? Przepraszam,że wyszedł tak słabo :( Byłabym bardzo wdzięczna gdyby każdy napisał coś od siebie  w komentarzu. Cokolwiek. Swoją opinię, teorię a nawet jakieś jedno słowo. Bardzo zależy mi na komentarzach,poza tym zawsze dają mi tyle radości <3 Do następnego_999mrok. A w mediach kolejna piosenka z serii "Nie mam nic wspólnego z rozdziałem,ale autorka lubi mnie słuchać". Czy ktoś  jeszcze tutaj  kocha Eda? <3 









The happily ever afterUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum