11

146 19 3
                                    

Od czasu rozmowy z Willem minęło  już trochę czasu. Mimo moich usilnych starań, nasze relacje uległy zmianie. Wciąż podróżowałam do niego, rozmawialiśmy ale widać było, że coś w zachowaniu chłopka się zmieniło. Nie był już taki wylewny i szczery, a w jego zachowaniu czuć było lekką dozę chłodu.  Rzadko kiedy pozwał mi się do niego przytulić, a jeśli już to były to tylko szybkie uściski. Tak jakby wcale mnie nie znał.

 Nawet nasze rozmowy się zmieniły. Kiedyś kochałam z nim rozmawiać, ponieważ to było najlepsze co mogłoby być. Siadaliśmy przy kominku, w pokoju Willa z kubkami ciepłej herbaty w rękach i rozmawialiśmy. I to jak. Potrafiliśmy przegadać długie godziny, w których zwierzaliśmy się z największych tajemnic.  Dyskutowaliśmy także o książkach. O wszystkim i niczym ważnym. Byłam wtedy tak bardzo szczęśliwa. Przecież w końcu nadszedł ten moment, w którym mogę spędzać tyle czasu, ile chce z Willem. Teraz szczęście ustąpiło uczuciu zawodu. Czułam się jakbym straciłam kogoś bardzo, bardzo bliskiego. Bo tak po części było. Jednak za bardzo mi na nim zależało, żeby przyznać, że się zmienił. Bo to równałoby się z tym,że wcale nie był taki fantastyczny jak zawsze myślałam.  

#Will 

Sfrustrowany wypuściłem powietrze. Moje życie przez ostatnie dni przypominało jakiś film. Ale na pewno,nie na podstawie mojego scenariusza. Od pamiętnej rozmowy z Celest stałem się co do niej strasznie podejrzliwy. No bo w końcu, skąd panna idealna nagle wytrzasnęła temat związany z podróżowaniem między światami. Przecież ona bała się o tym myśleć, a co dopiero mówić. Jednak nie to denerwowało mnie najbardziej. Dlaczego powiedziała,że mam się nie zakochiwać w ludzkiej dziewczynie? Ta sugestia była zbyt oczywista, jakby koniecznie chciała zwrócić mi uwagę udając,że nie chce tego robić. Od tamtego momentu postanowiłem na siłę wyprzeć się wszystkich moich głębszych niż przyjacielskie uczuć do Kate.  Tak naprawdę , we wewnątrz mnie to nie zadziałało , lecz żeby tylko ją chronić musiałem stwarzać pozory,że nie zależy mi na niej tak bardzo, jak naprawdę zależało.

Mimo tej całej sytuacji, nadal sprowadzałem tutaj Kate. Nie mogłem i nie chciałem bez niej żyć. Wiem, jestem cholernym egoistą. I  gdyby nie sytuacja, która zaistniała wczoraj wieczorem prawdopodobnie nadal bym to robił. Mianowicie kiedy zakończyliśmy odgrywanie naszych ról w "Różanym Dworze"  Celest podeszła do mnie prosząc o rozmowę na osobności. Zgodziłem się . Udaliśmy się do pustej biblioteki w zamku. Kiedy tylko wyszliśmy Celest przestała być miła i zatrzasnęła drzwi z hukiem przyciskając mnie do ściany, napierając swoim ciałem na moje. 

-O czym chcesz rozmawiać ?  Od razu mówię, że żadnego aktu ślubu nie podpisuję...

-Zamknij się Will! Po prostu się zamknij! Cóż myślałam,że jesteś  bardziej inteligentny niż wyglądasz, ale chyba Cię przeceniłam. Nie pamiętasz co Ci niedawno mówiłam ? To był tylko sugestia, wiesz dobra rada. Dałam Ci szansę, żebyś po cichu pożegnał się z tą Twoją dziewuchą i udał,że nic nie zaszło. Ale skoro nie potrafisz nawet tego zrobić, to chyba muszę wytłumaczyć Ci jaśniej i prościej... 

-A to o to Ci chodzi... Wiesz nie wiedziałem,że muszę się pytać o wszystko Ciebie, w końcu nie jesteś nawet prawdziwą księżniczką.

-Żartujesz sobie! Will wie,że zawsze dbasz tylko o siebie, ale pomyśl łamiesz wszystkie obowiązujące zasady!-fuknęła.- Po za tym nie wydaję mi się,żeby ta ludzka dziewczyna była dla Ciebie odpowiednia... 

-Bo co? Ty niby jesteś!? Kobieto opamiętaj się nigdy, przenigdy nie będziemy razem!!! 

-Ale, ale nie możesz jej tu dalej sprowadzać bo, bo ...

-Co mi zrobisz Celest? Wybacz, ale jesteś strasznie urocza kiedy się złościsz. Naślesz na mnie armię tęczowych jednorożców? Już się boję.  Puść mnie. Nie masz nic do gadania w tej sprawie.- odparłem próbując ją odepchnąć. 

The happily ever afterWhere stories live. Discover now