14

150 20 5
                                    

-W porządku. Czyli jeśli przeniosę się  do kilku książek naraz to będę mogła wrócić do domu?- po raz setny tego popołudnia pytam się chłopaka. 

-Nie Kate. Już  Ci to tłumaczyłem. Tutaj masz wszystko dokładnie rozpisane.-  chłopak stuka palcem w stos kartek rozłożonych na stole.- Jestem genialny, prawda?- Will szczerzy zęby w uśmiechu. 

Przenoszę wzrok na stos kartek,których powierzchnia jest  zapisana  koślawym pismem chłopaka i prycham pod nosem.Połowa z tego co napisał jest poprzekreślana, a reszta wyróżniona kolorowymi markerami. Praktycznie każdy z wyrazów jest oznaczony innym kolorem pisaka. 

Powinnam dostać do tego jakąś legendę. Od jakiś kilkunastu  godzin szukaliśmy sposobu, abym mogła z powrotem wrócić do rzeczywistego świata.  Kiedy Will wreszcie coś znalazł, chwycił długopis  i zaczął rozpisywać mi swój plan.   Jednak mimo strzałek nakreślonych przez niebieskookiego i jego tłumaczeń, wciąż nie mogę  zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. 

-To proste Kate.- chłopak podchodzi do mojego krzesła, po czym staje za mną i pochyla się.- W tych wszystkich księgach wyczytałem, że aby przenieść się do innej przestrzeni  wystarczy udać się w miejsce, gdzie kończą się  wszystkie powieści. Oczywiście nie jestem pewien czy...

O nie. Czuję jego ciepły oddech na moim karku. Jest zbyt blisko mnie. A jest jeszcze,za wcześnie żeby  wszystkie zadane ranny się zagoiły. Moje serce jeszcze pamięta wszystko zbyt dokładnie.

-Will? Czy mógłbyś się trochę odsunąć. Tak troszeczkę naruszasz moją przestrzeń osobistą.

  -Um. Tak jasne. Przepraszam. -   Chłopak szybko się odsuwa, jednak mogę jeszcze dostrzec cień zawodu w jego oczach.

Mimo wszystko zasłużył sobie na to. Pamiętam jeszcze wszystko co zrobił, mimo że zrobił to ze względu na moją osobę. Nie mogę tak szybko  wrócić do tego, jak wyglądała nasza znajomość, przed tym wszystkim.

-Jak dużo czasu minęło odkąd tutaj jestem?- pytam próbując odwrócić uwagę od zaistniałej wcześniej sytuacji i sprawić, aby moje serce przestało tak szybko bić. 

-Nie jestem w stanie tego, tak dokładnie określić. Możliwe, że jeśli u nas minęło jakieś kilkanaście godzin to w twoim świecie, nie minęła nawet jedna godzina. Albo odwrotnie. W twojej rzeczywistości mogło minąć już nawet  kilka dni. Ale jak mówiłem nie mogę tego stwierdzić, ponieważ nigdy nie podróżowałem między przestrzeniami.

Stanowczo wolałam wersje z wolniejszym mijaniem czasu u mnie,  w domu.  Bo niby jak miałabym się potem wytłumaczyć rodzicom albo Rachel z kilku dniowej nieobecności. Jeśli w ogóle kiedykolwiek, jeszcze się z nimi zobaczę. W końcu nie wiadomo czy metoda Willa zadziała. 

Chłopak jakby dostrzegając moją niepewność i obawę w spojrzeniu, mówi pocieszająco:

-Na pewno nam się uda Kate. A jeśli nawet, to nie zadziała to znajdziemy inny sposób. Nie zostawię Cię tutaj wiedząc,że Celest zaczęła się interesować historią Ellie Berry.

Mam w głowie tak dużo pytań, a na razie dostałam na nie, tak mało odpowiedzi. Teraz jeszcze do tego dochodzi ta cała sprawa z Ellie Berry i Celest. 

-Kto to jest w ogóle Ellie Berry? I dlaczego Celest tak bardzo mnie nienawidzi? 

-Legenda głosi, że Berry odnalazła sposób aby przenosić się do literackiego świata. Poznała tam księcia Evana, głównego bohatera książki, do której się przenosła. Od razu się polubili, a z czasem zakochali w sobie. Każdy mówił im, że ten związek nie przetrwa, że to bez sensu. Jednak oni nic sobie z tego nie robili. Ich miłość rozkwitała,  i stawała się  jeszcze bardziej  głębsza i mocniejsza. Tak bardzo się kochali,że Ellie była gotowa opuścić realny świat i na zawsze przenieść się do książki. I tak też zrobiła. Czas mijał, a oni byli naprawdę szczęśliwi. Planowali się pobrać. Po jakimś czasie w literackim świecie rozniosła się wieść, że książka, w której żyli została spalona. A sama Ellie znaleziona martwa w zamkowych podziemiach. Evan zaginął, nie zostawiając po sobie żadnych śladów. To tylko głupia legenda ale od wieków jest to opowiadane małym dzieciom jako przestroga, żeby nie sprowadzali nikogo z poza książkowego świata,bo to skończy się tragicznie. A jeśli chodzi o Celest,to wydaje mi się, że jest po porostu o Ciebie zazdrosna. Zawsze myślałem,że jest tylko słodką, naiwną dziewczynką, która lubi wszystkimi rządzić. Jej życiowym celem zawsze było, za wszelką cenę panować nad tym,żeby nikt nie łamał świętych zasad i harmonii książkowego świata.  Ale bo ostatnich wydarzeniach, już nie wiem co mam o niej sądzić. Jedno jest pewne, nie pozwolę żeby kiedykolwiek zrobiła Ci krzywdę.- chłopak zamilkł, wbijając wzrok w sufit.

  Tym razem to w spojrzeniu Willa zauważyłam strach i niepewność. Rozumiem,że chłopak boi się, że z nami stanie się to samo co z Ellie i Evanem  ale... I wtedy wszystko zrozumiałam.  

Jak bardzo ten chłopak musiał mnie kochać, skoro poświęcił wszystko, tylko dlatego  abym była bezpieczna? Jak bardzo musiał cierpieć kiedy udawał obojętność wobec mnie, skoro ja czułam się jak gdyby, moje serce miało pęknąć na milion małych kawałeczków? Przez ten cały czas musiał tłamsić w sobie swoje uczucia, a robił to tylko w trosce o mnie. Jak bardzo musiałam go zranić mówiąc,że kocham go tylko po przyjacielsku?  

Cały ten dystans, pocałunek z Celest to było tylko przedstawienie. Zwykł pokaz, który miał sprawić, że go znienawidzę. Chciał sprawić,żebym nie potrafiła znieść jego widoku, mimo że to złamałoby  mu serce. Poświęcił wszystko, tylko po to abym była bezpieczna i  abym wróciła do domu. 

Kochał mnie. Naprawdę mnie kochał. Chciałam wpaść mu w ramiona mówiąc,że ja czuję to samo, że również zrobiłabym dla niego wszystko. Jednak patrząc na jego twarz zrozumiałam,że to sprawiłoby mu tylko jeszcze więcej bólu i cierpienia.

Will jest dla mnie niezmiernie ważny, nie chcę aby cierpiał, więc mówię tylko:

-Okej. Zabierz mnie w miejsce, w którym kończą się wszystkie powieści.

#Will 

Droga nie była długa, jednak ja, czułem się  jakby nasz marsz trwał, już jakąś wieczność. Aby dojść do miejsca, w którym kończą się wszystkie powieści należało przejść  przez cały "Różany Dwór", ale ja znałem skrót dzięki czemu mogliśmy znaleźć się tam o wiele szybciej. Należało tylko przejść wokół zamku, a potem skręcić w lewo.

Była już noc,więc gwiazdy   świeciły na niebie. Moja mama zawsze mówiła mi,że każdy człowiek ma swoją własną gwiazdę, która zna przebieg jego życia. Przyglądając się niebu, szukałem tej swojej. Chciałbym teraz odnaleźć odpowiedź,na pytanie,   o co chodzi w moim życiu, i jaki jest cel w tym,że jest w tej chwili, tak bardzo poplątane. 

Zerknąłem ukradkiem na Kate. Tak jak ja, była pochłonięta swoimi rozmyślaniami. Wciąż nie mogłem pogodzić się z tym,że już nigdy jej nie zobaczę, ale przynajmniej będzie bezpieczna. 

Chciałbym ją pocałować. Nie. To tylko pogorszyło by sprawę. Powoli dochodziliśmy do celu. Oboje wiedzieliśmy, że nadszedł pożegnań i rozłąki. Na zawsze.

Zatrzymałem się i chwyciłem Kate za rękę. 

-To tutaj.-przełknąłem ślinę, czując łzy zbierające mi się w kącikach oczu.- Pamiętaj zawsze będę przy Tobie. Nawet jeśli nie będziesz mnie widzieć, zawsze będę w Twoim sercu.

-Will. Dziękuję Ci za wszystko. Gdyby nie ty...

Przyłożyłem je palec wskazujący do ust.

 - Cśś... W tej chwili słowa są zbędne.- zacząłem głaskać blondynkę wierzchem dłoni po policzku. Wtuliła się mocniej w moją dłoń, przymykając oczy.- Wyobraź sobie, że jesteś w domu. To powinno zadziałać.-Miałem przynajmniej taką nadzieję. Nie miałem pewności, co do tego, co napisali w tej księdze. Jednak musiałem spróbować. Kate musiała wrócić do domu, a na razie to był jedyny sposób, który miałem.-Dobrze zaczynaj.-powiedziałem i  puściłem blondynkę oddalając się kilka kroków  w tył. 

Przez chwile patrzyłem jak Kate, marszczy nos próbując skupić się, i rozkłada ręce po bokach. Zamknąłem oczy, nie chcą patrzeć na chwilę, w której dziewczyna na  zawsze mnie opuści. Jednak po kilku sekundach zamiast charakterystycznego dźwięku dla wyczarowania portalu do danego świata, usłyszałem mrożący krew w żyłach krzyk. Zanim zdążył zorientować się, co się dzieje poczułem mocne  uderzenie w tył głowy. Cały świat ogarnęła ciemność. 

Ile straciłam nerwów przy pisaniu tego rozdziału. 2 razy mi się usunął. A i tak wydaje mi się,że pierwsza wersja była dużo lepsza niż ta, którą publikuję. No ale. Byłabym naprawdę szczęśliwa, jeśli każdy z czytających wyraziłby swoją opinie, na dole w komentarzu. Czytam każdy komentarz. Więc jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to śmiało.Do następnego_ 999mrok. 

























The happily ever afterWhere stories live. Discover now