39

94 7 3
                                    


#Marsel  

-Naprawdę dziękuję Ci za pomoc,Marsel. Wiesz,sama nie poradziłabym sobie z tymi kieliszkami.

-Nie ma za co, Izzy. To nie był dla mnie żaden problem.-Niedbale wzruszyłem ramionami. Tak naprawdę wolałbym być teraz gdzie indziej. Nie powinienem zostawiać Kate samej,wśród tych wszystkich literacki bohaterów. Co jeśli ktoś z nich,odkryje że blondynka jest człowiekiem? Poza tym,kurczę prawie ją pocałowałem. Ktoś mi powie co się stało z moim dzisiejszym postanowieniem?  Przecież najpierw miałem  powiedzieć Kate  całą prawdę. Świetnie Marsel. Naprawdę świetnie.  Przecież lepiej najpierw ją pocałować a dopiero  potem powiedzieć  jej,że od same początku waszej znajomości ją okłamujesz i w dodatku razem ze swoją świrniętą,na punkcie głupiego Cartera siostrą wyczyściłeś jej pamięć. Dziewczyna na pewno od razu rzuci się w moje ramiona.-Potrzebujesz jeszcze czegoś?-spytałem kiedy cisza między nami się przeciągała,a czarnowłosa wpatrywała się przenikliwe w moje oczy. Nie cierpiałem tego w Izzy. Odkąd pamiętam jednym spojrzeniem potrafiła stwierdzić,czy kogoś coś trapi. A potem wpatrywała się w Ciebie,do tej pory aż wreszcie jej powiedziałeś, o co chodzi. Kiedy byłem mały często ulegałem i zwierzałem jej się z moich problemów z ojcem,ale już od kilkunastu lat nic jej nie powiedziałem. Nauczyłem się dusić i trzymać wszystkie emocje i sekrety w sobie,zamknięte na klucz. Nikomu się nie zwierzałem nawet Celest, o atakach dowiedziała się przez przypadek. Jeśli nie zobaczyłaby, jednego z nich prawdopodobnie do tej pory nie powiedziałbym jej,że od czasu do czasu kontrolę nade mną przejmuje krwiożercza bestia. Cel zareagowała zaskakująco spokojnie,co było naprawdę dziwne. No,bo w końcu kto na wieść,że Twój brat jest potworem reaguje uśmiechem. Pierwszą reakcją ludzi byłby zapewne przeraźliwy wrzask i ucieczka w popłochu na drugi koniec świata. No,ale Celest myśli,że posiadanie brata bestii jest super,przecież to takie urocze, prawda?

-Marsel,kim naprawdę jest Kate?-pyta Isabelle,czym całkowicie zbija mnie z tropu. Jakim cudem się domyśliła? 

-Przecież Ci mówiłem,że to moja kuzynka, Izzy. -kłamię, próbując ukryć moje zdenerwowanie. 

Dziewczyna prychnęła. 

-Marsel,nie jestem głupia. Na kuzynkę nie patrzy się w sposób,w jaki Ty patrzyłeś na Kate. 

-O czym Ty mówisz? Niby jak na nią patrzyłem?-teraz naprawdę jestem ciekaw.

-Och,było coś w tym,jak patrzyłeś na jej usta. Jakbyś miał przed sobą ciastko i chciał je jednocześnie od razu zjeść,ale z drugiej strony długo się nim delektować. Dobrze,wiesz o co mi chodzi.

Na wszystkich pisarzy tego świata, mam nadzieję,że tak nie było. Chciałem pocałować Kate, pragnąłem tego. Lecz nie dlatego,aby zadowolić Celest. Pożądałem tego,ponieważ naprawdę ją lubiłem. Moja siostra miała rację,ale to nie wróżyło nic dobrego. 

-Coś Ci się przewidziało,Isabelle. Tylko sobie tańczyliśmy. 

-Tak, jasne a ja jestem zakonnicą.-miałem się już spytać,kiedy przyjęła święcenia ale mi przerwała.- Chciałeś ją pocałować i chyba muszę Ci przypomnieć,że kuzynek się nie całuje. Gdybym wam nie przerwała,teraz prawdopodobnie wciąż byście się obściskiwali. I to na środku sali balowej.

Szlag, rzeczywiście nie pomyślałem o tym. Chciałem chronić Kate,ale nie przyszło mi do głowy,że to ja sam mógłbym, wpakować ją w kłopoty. 

-Mi możesz wszystko powiedzieć,Marsel. Nie wiem dlaczego to wszystko tak zatajasz,przecież to nic złego,że zakochałeś się w kimś. Nawet w bohaterce,która gra, nic nie znaczącą służkę. Wasze wesel byłoby takie urocze. Mogłabym być druhną, i Cel też. Tylko wybór sukienek niech zostawi mnie,bo ona jak na księżniczkę ma fatalny gust. 

The happily ever afterWhere stories live. Discover now