13

127 16 3
                                    

Gwałtownie staję na nogach, i patrzę gniewnie na Willa.

-Co niby, zrobiłeś?- pytam wściekła.-Na początku mnie odpychasz, a teraz palisz jedyną księgę, która umożliwia mi przeniesienie się do mojego świata. Jesteś jakiś nienormalny? Nie nie musisz odpowiadać. Pewnie,że jesteś. Ugh! -krążę, wściekła po pokoju, krzycząc i wymachując rękami. Podczas kiedy Will, wydaje sobie,nic nie robić,z mojego zdenerwowania. Po prostu siedzi na podłodze, w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam i mnie obserwuję. Moja cierpliwość do niego, powoli się wykańcza. Tym,że tak siedzi denerwuję mnie jeszcze bardziej.

- Zamierzasz tak, cały czas siedzieć,czy może wytłumaczysz mi o co Ci chodziło?- warczę ze złością.

-Wszystko Ci wytłumaczę, tylko się uspokój...

-No ja myślę! I teraz musisz mieć naprawdę dobre wytłumaczenie,żebym Ci wybaczyła.

Siadam naprzeciwko niego, powoli się uspokajając. Mam już dość. Dzisiejszy dzień to, zdecydowanie przesada.

-Dobrze, więc najlepiej będzie,jak zacznę od początku.-wzdycha, patrząc wszędzie, tylko nie na mnie.- Odkąd Cię poznałem, stałaś się moim najlepszym przyjacielem. Z czasem zaczęło mi na Tobie zależeć, tak jak jeszcze, na nikim innym. No może na mojej mami... Ale to się nie liczy. Postawiłem sobie, za priorytet,że będę Cię chronił. Miałem dbać o to,żeby nikt nie dowiedział się, o Twoim pobycie tutaj. Miałem dbać o Twoje bezpieczeństwo. Ale zawiodłem Cię. Kate, tak bardzo Cię przepraszam. Celest...-przełknął ślinę.- Ona, wiesz... dowiedziała się o wszystkim, zaczęła mnie straszyć. Powiedziała,że jeśli nie przestaniesz pojawiać się, w "Różanym Dworze", stanie się z Tobą to samo co,z Ellie Berry.- Nie wiedziałam, kto jest Ellie Berry,ale to nie było w tej chwili ważne. Odkąd Will zaczął mówić, stał się strasznie smutny. W tej chwili wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać.- Nie mogłem narazić Cię na to. Jestem strasznie głupi. Mogłem porozmawiać z Tobą i wszystko Ci wytłumaczyć, pozwolić Ci odejść póki czas. Ale ja wolałem Cię ranić i pozwoli Ci patrzeć, jak całuję Celest. Pomyślałem,że kiedy to zobaczysz znienawidzisz mnie i na zawsze odejdziesz, ze świata książek. Po części miałem rację, ale mimo wszystko miałem przeczucie,że będziesz chciała,jeszcze raz się tutaj przenieść. Dlatego postanowiłem spalić, jedyny egzemplarz "Elfickiego Przeznaczenia". Jak widać zrobiłem, to zbyt późno, bo Ty zdążyłaś się już, w tym czasie przenieść. Boże... jestem okropnym przyjacielem. Naraziłem Cię na niebezpieczeństwo, a teraz dodatkowo jeszcze przeze mnie, nie możesz wrócić do domu.- ukrył twarz w swoich dłoniach.-Kate,wiem,że zrobiłem tyle głupot i teraz,prawdopodobnie mnie nienawidzisz. Ale czy jest,może jakaś mała szansa,że kiedyś mi wybaczysz?

Kiedy na niego spojrzałam, poczułam ucisk w sercu. Wyglądał, zupełnie jak mały, przestraszony chłopczyk, który zgubił swoją mamę. Byłam na niego okropnie zła, ale nie mogłam dłużej wytrzymać, widząc go, w takim stanie.

Podeszłam i kucnęłam obok niego. Objęłam chłopaka ramionami, przytulając go mocno.

-Już dobrze, Will- zaczęłam uspokajająco głaskać go po plecach.- To co złe minęło, teraz już będzie tylko lepiej.

-To znaczy,że mi wybaczasz?- usłyszałam jego pełen nadziei głos.

-Wciąż jestem na Ciebie potwornie zła ale ludzie popełniają błędy. Postacie książkowe, też. Wychodzi na to,że będziemy,musieli spędzić ze sobą trochę czasu, więc nie mogę się do Ciebie nie odzywać.- Odsuwam się lekko od niego i biorę jego w twarz, w swoje ręce.- Pamiętaj, jednak, że na razie nie mogę Ci jeszcze ponownie, w pełni zaufać. Musisz dać mi trochę czasu.

-Jesteś najcudowniejszą osobą, jaką spotkałem. Pokaże Ci,że można na mnie polegać.

Wszystko byłoby w porządku, ale musiałam poruszyć jeszcze jedną sprawę.

-Eee... Will? Pamiętasz, jak mówiłam Ci,że no wiesz kocham Cię? To nie jest prawda. No, pod wpływem emocji, mogłam powiedzieć trochę za dużo. Yyy... Kocham Cię, oczywiście,że tak, ale tylko po przyjacielsku.

Will spojrzał na mnie dziwnie. Przez chwile miałam wrażenie,że chce mi coś wyznać, ale widocznie zrezygnował. Kiwnął tylko głową i powiedział :

-To dobrze. Wiesz, byłoby bardzo dziwnie, gdybyś była we mnie zakochana. Wyobrażasz sobie nas razem? Dobry żart.

Niebieskooki zaczął się śmiać, a ja razem z nim. Śmiałam się mimo,że w środku mnie czułam, jakby zaraz miało pęknąć mi serce.

The happily ever afterWhere stories live. Discover now