21

115 9 11
                                    

Jest mi przeraźliwie zimno. Dryfuję w wodzie. Czuję,że tonę ale nie mogę się wynurzyć. Krzyczę, jednak z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk. Spadam w dół, w mroczną  toń wody, na samo dno.

  Całe moje ciało jest ciężkie, czuję się jakby jakiś  niewidzialny sznur pociągał mnie  w dół. Zamykam oczy .Czekam na upadek, który nie następuje.  

Otwieram oczy.  Tym razem stoję  nad przepaścią.  Wiatr owiewa moje nagie ramiona powodując gęsią skórkę.  Patrzę w dół.  Przepaść jest blisko. Gdybym tylko przesunęła się o milimetr, spadłabym  w niekończący  się wir, prosto do wody.  

Słyszę ciche szepty. Nie wiem od kogo pochodzą, ale kiedy chcę  się  odwrócić i to sprawdzić, coś mnie zatrzymuję.  Coś paraliżuje moje ciało, tak że nie mogę się ruszyć,uciec stąd.  Znowu  słyszę szepty, które docierają do mnie mimo  huczenia wiatru. Szepty przeradzają się w śmiechy. Śmiechy, docierają do moich uszu, zamykając mnie w klatce, z której nie mogę wyjść.

Nie sądziłam,że jesteś taka naiwna Kate,ale w końcu jesteś tylko głupią śmiertelniczką, usłyszałam w mojej głowie dobrze znany mi głos połączony z szyderczym wybuchem śmiechu. 

Głupia śmiertelniczka, głupia śmiertelniczka. Te słowa coraz głośniej rozbrzmiewają  w mojej głowie, sprawiając, że nie mogę na skupić myśli. 

Moją głowę przeszywa ostry ból, osuwam  się na kolana krzycząc. Nagle czuję  czyjeś silne ramiona podnoszące mnie do góry i stawiające kilka kroków nad  przepaścią.

-Nie! Proszę! Puść mnie! Postaw mnie na ziemi!!- wrzeszczę zdzierając sobie gardło.

-Wedle życzenia, Kate.-słyszę  głos. wydaję  się tak bardzo znany. 

Czuję się unoszona przez wiatr, ponieważ spadam. Ale nie mogę nic na to poradzić mimo,że chcę. Więc tylko krzyczę. Wrzeszczę,aż brakuje mi powietrza w płucach.  Krzyczę jakby od tego miało zależeć całe moje życie. A potem tylko spadam, ale wciąż krzyczę mimo,że nikt mnie już nie słyszy.

#Will

Odetchnąłem głęboko, chcąc opanować nerwy, jednak przy tej dziewczynie to było raczej nie do wykonania. 

-Zamierzasz ciągle karmić mnie suchym chlebem i wodą,czy może zasłużyłem już na miskę zupy za dobre sprawowanie?- mimo wszystko, jedzenie samego chleba przez cały tydzień, na śniadanie,obiad i kolacje  już mi się trochę przejadło.-Chyba,że na razie zasłużyłem tylko na posmarowanie masłem tej suchej kromki,którą mi dajesz. 

-Oj Willuś, Willuś nie denerwuj się tak!-zachichotała.-Już niedługo będziesz mógł jeść co tylko będziesz chciał, służba będzie spełniać wszystkie Twoje życzenia i ja też, jeśli wiesz o co mi chodzi.-znowu zachichotała, niczym dziewczynka z podstawówki, która cieszy się,że dostanie lizaka.

-Mogę mieć już jedno życzenie teraz?-spytałem.

-Oj,ktoś tu jest niecierpliwy.-zachichotała chyba  po raz pięćdziesiąty w ciągu pięciu minut,od których tutaj jest i mrugnęła do mnie okiem.-Ale żeby ulżyć Ci w cierpieniu mogę je spełnić.  Tylko ten jeden raz. Chcesz żebym Cię pocałowała czy może...-ukryła swoją twarz  w dłoniach, udając zawstydzenie.-Nie powiem tego na głos,ale wiesz o co mi chodzi. 

Przełknąłem ślinę,chcą zwalczyć odruch wymiotny.

-Wiesz byłbym Ci naprawdę wdzięczny gdybyś-zacząłem przesłodzonym głosem-raczyła się zamknąć albo w ogóle stąd wyszła.

The happily ever afterHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin