32

81 7 3
                                    

-Szczerze mówiąc nie przypominam sobie,żebyś kiedykolwiek wspominał mi o Kate,a tym bardziej żebym ją kiedyś poznała. Jest tak uroczą istotką,że z pewnością bym ją zapamiętała. Poza tym zazwyczaj kojarzę wszystkich z naszej książkowej rodziny. Przypomnij mi,kochanie z jakiej powieści pochodzisz?-spytała starsza kobieta,patrząc na mnie życzliwie. 

-Z opowieści z Narnii,proszę pani. Jestem jedną ze służących we Podziemnym królestwie Złej Czarownicy.-odpowiadam według tego co uzgodniłam wcześniej z Marselem.

-Och,to niesamowite,że mamy krewnych,którzy mieszkają w Starożytnym Mieście Olbrzymów. Wprawdzie wszyscy jesteś tylko przyszywaną rodziną,ale to i tak cudowne. Kiedy już wrócisz do swojej powieści,koniecznie pozdrów ode mnie księcia Riliana. Tak dawno go nie widziałam.

-Oczywiście,proszę pani.-kiwam głową przytakująco,po czym patrzę znacząco na Marsela. Czy ja już mówiłam,że nie umiem kłamać. Do tego jeszcze Delia,jak kazała mi na siebie mówić staruszka,jest tak życzliwą osobą,że aż serce mi się kraje,kiedy muszę mówić jej nieprawdę. Widać było,że bardzo kocha Marsela. W każdym jej spojrzeniu,którym go obdarzała,można było dostrzec mnóstwo miłości i czułości. Zresztą Marsel zachowywał się względem niej podobnie.

-Mówiłam Ci mam na imię Delia,żadna ze mnie tam pani. Nie jestem jeszcze,aż taka stara,żeby mówić do mnie pani. A teraz Kate,powiedz mi masz już może jakiegoś chłopca na jutrzejszy bal?

Wlepiłam wzrok w podłogę. Choć miałam już przygotowaną sukienkę,moje zdanie na temat balu się nie zmieniło. Nie miałam nawet kogoś,kto miałby jutro ze mną zatańczyć. Nie mówiąc już o tym,że ja w ogóle nie potrafiłam tańczyć. Miałam właśnie odpowiedzieć,jednak uprzedził mnie Marsel. 

-Oczywiście,że Kate już kogoś ma. Daje Ci słowo,że kiedy go zobaczysz na pewno nie będziesz rozczarowana. To najprzystojniejszy i najbardziej szarmancki młodzieniec w całym literackim świecie.-zapewnił blondyn.

Czy ja o czymś nie wiem? Marsel znalazł mi chłopaka na jutro, nie pytając się mnie o zdanie?  Och,to totalnie w jego stylu.

-Z chęcią bym go poznała, ale nie jestem pewna, czy w ogóle pojawię się na balu. Niestety lata mijają,a ja nie robię się młodsza. Mogłabym użyć moich literackich umiejętności ale czy to ma sens? I tak dzięki byciu postacią książkową, proces starzenia trwa dużo wolniej ale te bale to już nie dla mnie.  Zabawę już zostawiam wam,młodym.-oświadczyła Delia.

-Jesteś pewna,że nie potrzebujesz kogoś kto by mógł Ci pomagać i był ciągle do Twojej dyspozycji? W razie czego, zawsze mogę przeprowadzić się z pałacu do miasteczka.-powiedział Marsel,co tylko potwierdziło to jak ważna jest dla niego Delia. Staruszka pokręciła jednak przecząco  głową,mówiąc:

-Musisz zostać w zamku Marsel. Ktoś musi dbać też o Celest,to dobra dziewczyna ale od małego miała w sobie coś,co sprawia,że się o nią martwię. Twoim zadaniem jest pilnować,żeby to coś nie przejęło nad nią całkowicie kontroli,a ja poradzę sobie tutaj sama. Nie musisz się o mnie martwić,mimo wszystko jeszcze dość dobrze funkcjonuję. 

-W porządku ale wystarczy jedno słowo a ja...

-Tak wiem. Od razu przeniesiesz się tutaj,ale naprawdę nie potrzebuję Twojej pomocy,wystarczy,że odwiedzasz swoją starą bacie od czasu do czasu. 

-Skoro tak mówisz. Cóż,chyba powinniśmy już iść,Anna już się pewnie niecierpliwi.  

Delia pożegnała się z Marselem niedźwiedzim uściskiem,wręczając mu tajemniczą torbę z czymś cudownie pachnącym. Kiedy przychodzi chwila naszego pożegnania,wyciągam do kobiety rękę niepewna,w jaki sposób mam się z nią rozstać,jednak ona ze śmiechem ją odtrąca,obdarzając mnie  mocnym uściskiem.  

Gdy już idziemy z Marselem kamienną dróżką,kierując się w stronę fontanny,gdzie ma czekać na nas Anna postanawiam poruszyć  temat mojego domniemanego partnera na jutrzejszy bal. 

-No więc Marsel,możesz mi powiedzieć kim jest ten cudowny młodzieniec,którego skombinowałeś dla mnie na bal? Wiesz nie jestem pewna,czy będziemy w stanie znaleźć wspólny język,bo w końcu ja zbyt śmiała...

-Gwarantuję Ci,że ten,którego Ci znalazłem sprosta Twoim wszystkim wymaganiom,i od razu znajdziecie wspólny język.

-Mimo wszystko zanim to zrobiłeś,mogłeś spytać się mnie o zdanie.Wiec powiesz mi kto  to jest? Skoro już muszę iść na ten bal,i to jeszcze z kimś to powinnam się przygotować.Wiesz wymyślić jakieś tematy,które mogłabym poruszyć,i tym podobne rzeczy. Nie jestem spontaniczna ani śmiała,więc to wszystko i tak pewnie wyjdzie okropnie,a ja może powinnam chociaż spróbować.-skrzywiłam się na myśl,że wszystko może potoczyć się jak na balu,który ostatnio pokazał się w mojej pamięci. 

-Spokojnie,o tematy do rozmowy nie będziesz się musiała raczej martwić,ale dowiesz się kim on jest dopiero w podczas balu.-odpowiada Marsel.

-Ale... to przecież może być każdy!  Znasz mnie,muszę się do takiego czegoś przygotować a jeśli nie powiesz mi kto to będzie,nie będę mogła tego zrobić!

-Spokojnie,Moliku. Uwierz mi,kiedy tylko przekroczysz próg sali,ten ktoś nie będzie mógł oderwać od Ciebie wzroku. A kiedy tylko wypowiesz pierwsze słowo,on od razu poczuje się oczarowany Tobą, jeszcze bardziej niż już jest.  Na Twoim miejscu raczej przygotowałbym się na dzisiejsze popołudnie.

Ktoś jest mną oczarowany? Dobry żart. Poza tym o co chodzi z  tym dzisiejszym popołudniem?

-Co takiego ma się wydarzyć dzisiejszego popołudnia?-pytam.

-Jak to co,miałem Cię przecież dzisiaj nauczyć manier,żebyś jutro wypadała dobrze na balu.

Wzdycham. Coś czuję,że to będzie bardzo długie popołudnie.

Co tam u was? :) Mam nadzieję,że wszystko w  porządku ^^ Macie jakieś teorie na temat,tego kto będzie ty tajemniczym partnerem Kate na balu? :D Czekam na komentarze <3 












The happily ever afterWhere stories live. Discover now