02

2.6K 216 27
                                    

Cieszyłam się, gdy w piątej piosence z Bradem Brook zauważyła, że tak naprawdę nie bawiłam się aż tak dobrze.
Widziałam jej minę, gdy wysłała do mnie Dany'ego, by odbił mnie w kolejnym tańcu. Była zmartwiona. Pewnie zrozumiała, że mama znowu maczała palce w doborze moich partnerów.
Brad początkowo wydawał się normalny, jednak po dwóch przetańczonych kawałkach zrozumiałam, że zamiast w moje oczy, wgapiał się w mój dekolt. A jego ręce były jak lepki na muchy. Nie nadawał się nawet do wypicia kielicha.W tamtym momencie przeklnęłam mamę, że pozwoliła mu w ogóle do mnie podejść.
- Niech zgadnę – Dany zaczął mówić, łapiąc mnie w pasie, podczas gdy Brook przejęła ode mnie Brada. Powolne dźwięki gitary przewodniej prowadziły nas w nowym tempie. Ballada Coldplay „Yellow" była melancholijna i naprawdę można było się w niej zatopić. Idealna piosenka na pierwszy taniec małżonków. - Mama znowu wyrwała ci jakiegoś bogatego maminsynka?
- Proszę, nawet o tym nie wspominaj – położyłam głowę na jego ramieniu, zatapiając się w pierwszych wersach Yellow. - Ale tak. Okazał się koszmarny.
- Mamy z nią porozmawiać?
- Nie, nie niszczcie wieczoru.
Wiedziałam, że kłótnia z matką była ostatnią rzeczą, którą chciałabym zainicjować podczas wesela Aggie.
- Porozmawiam z nią z rana.
- Jak chcesz.

Look at the stars,
Look how they shine for you,
And everything you do,
Yeah, they were all "Yellow."

- O kurcze – spojrzałam na scenę, gdy rozpoznałam głos wokalisty. Mężczyzna znowu miał na sobie kapelusz. Grał na gitarze, wpatrując się w swoje ręce, przez co nie widziałam jego twarzy.
Ale ja już wiedziała. To był chłopak z metra.
Przyjrzałam się dokładniej.
Jego ręce z tej odległości wydawały się czarne, gdy miał podwinięte rękawy. Czyżby to ten sam muzyk, na którego wpadłam pół godziny temu?

I came along,
I wrote a song for you,
And all the things you do,
And it was called "Yellow."

So then I took my turn,
Oh what a thing to have done,
And it was all "Yellow."

- Coś się stało? - zaniepokojony Dany, przestał na chwilę tańczyć.
W tym samym momencie chłopak na scenie otworzył oczy i znowu złapałam z nim kontakt wzrokowy. Już wiedziałam, że gdy na siebie wpadliśmy, on wiedział, kim jestem. Dlatego był taki zdezorientowany.
O cholewka.
Jak mogłam nie poznać go po głosie.
- Wszystko gra. Po prostu się zamyśliłam.
Złapałam go za ręce i znowu wprawiłam ciało w ruch. Musiałam skupić się na czymś innym niż nieznajomy.

Your skin
Oh yeah, your skin and bones,
Turn into something beautiful,
Do you know, you know I love you so?
You know I love you so.

Jego głos był jak miód, miło kojąc zszarpane nerwy. Rozpływałam się pod każdym dźwiękiem wychodzącym z jego ust. Był bardzo utalentowany. Mogłabym go słuchać godzinami.

I swam across,
I jumped across for you,
Oh what a thing to do.
Cause you were all "Yellow."

I drew a line,
I drew a line for you,
Oh what a thing to do,
And it was all "Yellow".

Your skin,
Oh yeah your skin and bones,
Turn into something beautiful,
Do you know,
For you I'd bleed myself dry
For you I'd bleed myself dry.

It's true, look how they shine for you,
Look how they shine for you,
Look how they shine for,
Look how they shine for you,
Look how they shine for you,
Look how they shine.

Look at the stars,
Look how they shine for you,
And all the things that you do.

Jakiś czas później, przeprosiłam Dany'ego i skierowałam się do stolika, przy którym siedziały już Aggie, Venice i dziewczyna w wieku mojej najmłodszej siostry, której nie za bardzo kojarzyłam.
Dziewczyny dyskutowały nad stolikiem, co chwilę rzucając sobie spojrzenia.
- Hej, jak leci? - wszystkie trzy odwróciły się do mnie, gdy podeszłam w ich stronę. Aggie pisnęła, jakby nagle jej się coś przypomniało. - Nad czym tak dyskutujecie, jeżeli mogę wiedzieć?
- Rocky zasłabła. Pojechała ze swoim chłopakiem do domu – powiedziała Venice.
Od razu usiadłam na krześle obok siostry.
- Biedna. Nic jej nie jest? - przybliżyłam się, by dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów.
- Nie, na szczęście spadła na kolana cioci Margaret. Trochę się wystraszyła, ale nic poza tym – dopowiedziała Aggie.
Ciocia Maggie była żywiołową kobietą. Na pewno ta akcja nie obeszła się bez wydźwięku.
Usiadłam w pionie, zwilżając językiem wargi. Dziewczyny nadal się na mnie patrzyły.
- Coś nie tak? - obejrzałam się dokoła, jednak nie zauważyłam żadnej zmiany w swoim wyglądzie. Może jedynie to, że miałam oczko w rajstopach, którą nabawiłam się przez Brada, ale tego raczej nie mogłyby zauważyć przez długość sukienki.
- Rocky miała wygłosić toast – zaczęła nieznajoma dziewczyna.
O nie, nie wrobią mnie w to znowu.
- Nie zgadzam się – zaprotestowałam. Po ostatnim toaście na ślubie jednej z kuzynek miałam złe wspomnienia. Zacięłam się w połowie i dalej nie potrafiłam wykrzesić z siebie żadnego słowa. Na pomoc oczywiście przyszła mi Brook i przejęła pałeczkę, kończąc fenomenalne wygłoszenie. - Nie patrzcie tak na mnie.
- Brenda – już wiedziałam, po kim Aggie miała charakter. Mama. Jej też nie potrafiłam odmówić, czy się sprzeciwić. - Zrób to dla mnie.
- Dobra, ale jeżeli ci się nie spodoba. Zażalenia składaj sama do siebie – wstałam od stołu, chociaż tak naprawdę wolałabym przy nim siedzieć.
- O Jezu, tak, tak – Aggie uścisnęła mnie, potrząsając mocno rękami. Zawsze była silniejsza ode mnie i Brook. Jako jedyna z naszej rodziny trenowała sztuki walki w dzieciństwie, których tata nigdy nie aprobował.
- Poczekaj, tylko wszystkich zwołam. Grant mi nie uwierzy!
- Okej.
- Pójdź po rodziców. Tata na pewno stoi przy przekąskach, mama pewnie gdzieś w pobliżu.
Poszłam we wskazane miejsce.

Napisałam chyba złą tezę na rozprawce na maturze... modlę się o łaskawość komisji 😅

Chłopak z metra | H.S. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz