16

1.7K 167 32
                                    

Możecie zagłosować na moją książkę w konkursie "Skrzydlate słowa", kategoria fanfiction :)

Kolejny rozdział za kilka dni. Wyjeżdżam za granicę.

Aggie płakała, gdy przepraszałam ją za swoje niedojrzałe zachowanie. Zawsze była najbardziej uczuciową osobą, która wzruszała się przy każdej najmniejszej rzeczy, ale kochałam ją za to. Za to jaka była. Jak się o mnie troszczyła i chciała dla mnie jak najlepiej. Podzieliła się ze mną swoimi obawami, a ja spokojnie je przyjęłam. 
- Masz szczęście, że się z nią ożeniłeś. To prawdziwy skarb - spojrzałam na Granta, gdy trwałam w uścisku z Aggie. 
- Wiem - uśmiechnął się, wstając od stołu.
Wiedziałam, że chciał dać nam trochę przestrzeni, przez co jeszcze bardziej go ubóstwiałam. Moje siostry trafiły na idealnych mężczyzn.
- Gdzie jest Brad? Chciałabym go poznać. - Aggie odsunęła się ode mnie, pocierając załzawione oczy. Na jej twarzy można było zauważyć czarne smugi, które powoli spływały wzdłuż jej polików. Wyglądała jak Brook i mama w dzień jej ślubu. Sięgnęłam po serwetkę, która leżała na stole i zaczęłam ocierać jej zaczerwienione policzki, by przywrócić ją do stanu wcześniejszego.
- Poszedł do swoich rodziców - odłożyłam brudną tkaninę na stół i złapałam Aggie za policzki. - Okej. Już jest dobrze.
- Dzięki - uśmiechnęła się. - Nie zamierzałam płakać, ale wiesz jak to jest. Nigdy nie mogę się powstrzymać. To silniejsze ode mnie.
- Rozumiem. Przecież znam cię całe życie.
- Mogę przeszkodzić? Chciałbym zabrać jedną z was do tańca.
Obie odwróciłyśmy się w stronę głosu. Tata opierał się o krzesło, na którym niedawno siedział Grant. Dawno go nie widziałam. Ostatnio jak patrzyłam, stał przy szwedzkim stole i rozmawiał z jakąś starszą parą.
- Oczywiście. Teraz kolej Brendy - Aggie jeszcze raz pociągnęła nosem, po czym wstała z krzesła. - Idę znaleźć Granta.
- Mogę prosić? - przeniosłam wzrok z powrotem na ojca. W drogim garniturze wyglądał jak model. Pomimo swojego wieku bardzo dobrze się trzymał. Dietetyczka mamy miała na nim oko i widocznie musiało to poskutkować w takich rezultatach. Uśmiechnął się, po czym podniósł rękę. Złapałam ją, gdy wstawałam z krzesła. - Wszystko w porządku?
Gdy zadał to pytanie, tak naprawdę nie wiedziałam czego ono dotyczyło. Mojego wyglądu. Stanu psychicznego, czy ogólnie życia. Postanowiłam strzelać.

- Przeziębiłam się. Myślę, że mam anginę. Od rana boli mnie gardło i głowa - przedstawiłam mu suche fakty. Jak tylko znaleźliśmy się na parkiecie, zaczęliśmy poruszać się do wolnego tańca, który akompaniował nam zespół smyczkowy. Słyszałam znajome dźwięki, przez co wiedziałam, że mama musiała maczać w tym palce.
- Wiedziałem, że wyglądasz trochę inaczej - zaśmiałam się. Tata zawsze okazywał mi więcej sympatii niż mama. W zasadzie gdy tylko był w domu, zaszywałam się w jego gabinecie i po prostu siedziałam, aż nie musiałam iść spać albo Brook nie zaczęła mnie szukać. Czasami rozmawialiśmy. Czasami siedzieliśmy w ciszy. On załatwiał sprawy papierkowe, a ja z wielkim zapałem podziwiałam go przy pracy. 

Może dlatego tak bardzo zdziwił się, że podjęłam studia dziennikarskie. Zawsze uważał, że będę pasować jako prezes w jego firmie. W końcu od lat w tym siedziałam i dużo wiedziałam na ten temat. 
- Jak bardzo mama jest na mnie zła? - zapytałam w końcu. To pytanie dręczyło mnie od początku przyjścia.
- Nie obwiniaj się. Każdy może mieć czasem gorszy dzień.
- Powiedz to jej - przełknęłam ślinę. Chwilę później ojciec mocniej przycisnął mnie do klatki piersiowej, zwiększając tempo. Piosenka zmieniła się na żywszą.
- W skali jeden do dziesięć - powiedziałam. Wiedziałam, że nie odmówi.
- Słaba piątka - westchnęłam, kładąc głowę na jego barku. - Brook ją udobruchała.
- Jak zawsze - stwierdziłam.
Przetańczyliśmy taniec do końca jak za dawnych lat. Na Białej Imprezie obowiązywały pewne tradycje, których trzeba było przestrzegać. Gospodarz zawsze tańczył z wszystkimi członkami rodziny. W tym przypadku mną, Aggie, Brooklyn i mamą. 

Chłopak z metra | H.S. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz