27

1.4K 162 28
                                    

Byłam pewna, że ten wieczór zawsze będzie czymś szczególnym i za każdym razem, będzie wywoływać uśmiech na mojej twarzy. Przy Harrym czułam, że to nie jest coś zwykłego. To, co działo się pomiędzy naszą dwójką, było magiczne i chciałam w to wierzyć. Harry był tak inny od moich dawnych chłopaków, że trudno było go zakwalifikować do jakiejś grupy mężczyzn. Zarozumiali. Przy nich zawsze trzeba było trzymać język za zębami. Odważni. Trzeba było pozwalać im być swoim wybawcą. No i rycerscy. Traktowali kobiety jak dzieło sztuki tylko w towarzystwie znajomych. Nigdy jednak nie spotkałam się z typem człowieka, którego reprezentował Harry. Nie wiedziałam, jak zachować się przy nim w danej sytuacji. Kiedyś musiałam przemyśleć każde swoje słowo. Przy nim, wychodziły one tak normalnie, jakbym robiła tak całe życie. Nie przejmowała się. On również wydawał się nie analizować swoich słów czy zwracać na nich większej uwagi. Po prostu to z niego płynęło. Jakby jego wewnętrzny głos znalazł we mnie bratnią duszę.
- Nie miałem pojęcia, że patrzenie na gwiazdy może być takie fajne.
W czasie oprowadzania po obiekcie, na które zabrał nas Harry, wchłaniałam każdą informację, które dawała nam kobieta prowadząca wystawę. Okazało się, że była to noc spadających gwiazd, a raczej komet. Po krótkim zwiedzaniu muzealnych wystaw, zostaliśmy zaproszeni do małej sali. Pracownica muzeum od razu powiedziała nam przypowieść o parze, która kilka lat temu była tutaj na pokazie. Kobieta była bezpłodna, jednak prosiła o siłę dla swojego związku. Mężczyzna za to prosił o powiększenie ich rodziny. By żona mogła urodzić im dziecko. Każdy życzył coś dla osoby, którą kochało. Podobno do dzisiaj byli szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci.
- Masz już jakieś życzenie? - zapytał się Harry, gdy siadaliśmy na jednych z wolnych miejsc w małym planetarium, które zostało zbudowane akurat na takiego rodzaju okazje. Byłam zdziwiona, że cieszyło się to dużą popularnością wśród ludzi. Ledwo znaleźliśmy swoje miejsca, a już zaczynał się kolejny seans. Tym razem ten główny.
- Nie mogę ci powiedzieć - odparłam, przechylając głowę na wygodnym zagłówku. W myślach odnotowałam sobie, by zaraz po wyjściu napisać wiadomość do Brook, jak bardzo dziękowałam jej za wyciągnięcie mnie na tę randkę. - Wtedy na pewno się nie spełni.
- Moje już się spełniło - uśmiechnął się, odsłaniając przedni rząd zębów. Uwielbiałam, gdy uśmiechał się tak szczerze. Od razu na mojej twarzy również pojawiał się uśmiech.
- Jesteś czarusiem - skarciłam, go kręcąc głową. 
- Ale lubisz to - puścił do mnie oko akurat w momencie, gdy w sali zaczęły gasnąć wszystkie światła. Nie mogłam nawet odpowiedzieć, dlatego zostawiłam to bez komentarza. W końcu mieliśmy całą noc na rozmowę i to jeszcze bardziej utrzymało mnie w przekonaniu, że dobrze wybrałam.
Po ciemku złapałam Harry'ego za rękę, a on ją przytrzymał, pocierając opuszkami palców mojego kciuka.
Już wiedziałam, jakie było moje życzenie.
By Harry zawsze był takim dobrym człowiekiem.
Westchnęłam, wtulając głowę w jego ramię, chociaż wygodniej byłoby usiąść prosto na krześle, ponieważ podłokietnik wbijał mi się w plecy.  Stwierdziłam jednak, że Harry stworzył romantyczny nastrój i chciałam go przedłużyć chociażby chwilę dłużej. Nawet jeżeli miały mnie potem boleć plecy przez kolejne kilka dni.

- To była najlepsza randka, na której byłam.
Razem stwierdziliśmy, że branie taksówki nie wchodziło w rachubę. Miałam Harry'emu tyle do powiedzenia, że w ostateczności wybraliśmy metro. Przez co włóczenie się po mieście zajęło nam czterdzieści minut dłużej. Nie przeszkadzało mi to. Nowy Jork po północy wydawał się jeszcze bardziej magiczny. Przynajmniej mieliśmy okazję podoceniać trochę tego dobra.
Spotkaliśmy po drodze kilka osób śpiących na ławce oraz dwie pary, które również wybrały opcje zwiedzania. Jedna jednak nie za dużo zdążyła po podziwiać, ponieważ cały czas wymieniała się argumentami, bądź wyzywała. Ominęliśmy ich bardzo szybko.
- Na początku myślałem, że się tam zanudzę na śmierć, ale później było już lepiej - skomentował, mocniej przyciągając mnie do swojego boku. Poczułam ciepło zalewające mój żołądek.
Chciałam, by to uczucie trwało wiecznie.
- Wydawało mi się, że ci się podobało - odparłam pewna swojego zdania. Harry uśmiechał się przez całą wystawę, komentując co chwila nowsze zdjęcie, na którym przedstawione były gwiazdozbiory i inne galaktyki. Wydawał się tym zainteresowany.
- Udawałem - zaśmiałam się. Co prawda zauważyłam też, że kilka razy ziewnął, ale dużo osób tak robiło, więc uznałam to za normalne. Pokręciłam głową z politowaniem, zostawiając swoje zdanie dla siebie. - Chciałem, żebyś się dobrze bawiła.
Byliśmy już prawie przy moim mieszkaniu. Nie chciałam się już żegnać z Harrym, jednak byłam zmęczona po całym dniu pracy i potrzebowałam wypoczynku. Harry na pewno też. W końcu cały dzień spędził z moją matką na niekończących się próbach. Na pewno zamęczyła jego zespół, aż nie padli ze zmęczenia.
- Jak poszła próba? - zapytałam. Byłam ciekawa, jakie zdanie miał na temat mojej mamy.
- Interesująco - napiął się lekko pod ciężarem mojego uścisku, jakby nie spodziewał się, że spróbuję się do niego przybliżyć.
- To znaczy? - zaśmiałam się. - Podasz mi jakieś konkrety? Na przykład o mojej mamie?
Spojrzał na mnie z ukosa, po czym stanął na ulicy. Nawet nie zauważyłam, że byliśmy już prawie u celu. Moja klatka schodowa była po drugiej stronie ulicy.
- Wiedziałem, że masz w tym jakiś interes - puścił moją rękę, by podciągnąć swoje jeansy. Przez całą noc go obserwowałam i zauważyłam, że spodnie Harry'ego bardzo mocno mu przeszkadzały. Nie chciałam nawet myśleć, czy kupił je z myślą o mnie. - Było w porządku.
- W porządku - zaczęłam naśladować ton jego głosu. Nie brzmiał na przekonanego. - W porządku,"Było super. Lubię twoją mamę" czy w porządku, Próba była do bani. Nienawidzę tej wiedźmy".
- Gdzieś pomiędzy - przyznał się, wzdychając. - Naprawdę chciałem ją polubić, ale nie dała mi dużego pola do popisu. Nazwała mnie chłopczykiem od zaplecza.
Uśmiechnęłam się na samą myśl, że mama mogła nazwać go chłopczykiem. Harry był wysokim mężczyzną, dobrze zbudowanym. Samo spojrzenie na niego dawało mi na język inne słowa.
- Mój chłopczyk - zaśmiałam się od razu po tym, jak wypowiedziałam jego nowy przydomek. - Podoba mi się.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz - zaczął, podchodząc do mnie bliżej. Momentalnie moje serce zaczęło wybijać dwa razy szybszy rytm, kołocząc w mojej klatce piersiowej. Jak z rozmowy o mamie, mogliśmy przejść do tego.
- A co mi zrobisz? - prowokowałam go. Przygryzł wargę, spoglądając na mnie z góry. Jego wzrok stał się mroczniejszy, przez co zaczęłam odczuwać lekkie spięcie w dolnych partiach moich mięśni. Zaciągnęłam się jego zapachem. Pachniał kurzem i miętą. Dziwna kombinacja, ale z jakiegoś powodu przyciągała mnie jeszcze mocniej. Byłam zagubiona.
- Mam trochę pomysłów. Ale najpierw chcę cię pocałować.
Uniosłam brodę, by ułatwić Harry'emu dostęp do moich ust. Na początku zderzaliśmy się zębami o swoje, jakby nasze wargi tęskniły za sobą bardziej niż reszta naszego ciała. Położył ręce na moich pośladķach, przez co rozchyliłam mocniej usta. Byłam pochłonięta nim całym. Każdy sensor szalał pod dotykiem jego ust i rąk. Po kilku długich sekundach w końcu unormowały się nasze oddechy. Harry zaczął lekko całować moje usta, lekko je dotykając. Było to tak znikome, a jednak na nowo moje komórki rozszalały się w całym organiźmie, sprawiając, że nie potrafiłam złapać oddechu. To były pocałunki, które oznaczały coś więcej niż zwykły kontakt fizyczny. To było połączenie między dwoma ludźmi, którzy żywili do siebie uczucia.
Od razu oderwałam się od jego ust, stając na stopach. W tym samym momencie zniknęły też ręce błądzące po moim ciele. Przestraszyłam się,że mógł poczuć w tym moje emocje.
- Chyba muszę już iść - przełknęłam głośno ślinę, odchodząc na kilka kroków. Cały czas czułam się jak w transie. Wspomnienie jego dotyku na moich ustach, który nadal był odczuwalny, również nie pomagał.
- Hej - złapał mnie za rękę. - Wszystko w porządku?
Przygryzłam wargę, by opanować nerwy. Widok jego twarzy nie pomagało w niczym.
- Pewnie - odparłam niepewnie. - Po prostu jestem zmęczona.
Puścił mnie, przez co znowu mogłam nabrać powietrza w płuca.
Każde spotkanie uświadamiało mi, jak bardzo byłam połączona emocjonalnie z Harrym.
- Brenda - zatrzymał mnie kolejny raz. Podszedł od przodu, łapiąc mnie za dłoń, splatając nasze palce ze swoimi. - Chciałem tylko powiedzieć, że zawsze byłem w tobą szczery. Cały czas byłem przy tobie sobą.
Poczułam pod powiekami zbierające się łzy. Jak mógł mówić coś takiego, gdy ja byłam przy nim nieszczera w tym momencie?
Pokiwałam głową i tym razem bez żadnego zatrzymania weszłam na klatkę schodową. Gdy chwilę później zamknęłam drzwi od swojego mieszkania, oparłam się o nie i zjechałam na podłogę.
Zakochałam się w facecie. Powtarzałam sobie w głowie. Zakochałam się w Harrym. Dlaczego to nie mogło być takie łatwe? Czemu nie mogłam powiedzieć mu tego od razu, gdy to poczułam? Oczywiście, że wiedziałam, czemu tak się działo. Moja przeszłość ciągnęła się za mną na każdym kroku, nie pozwalając mi normalnie żyć. Dlatego bałam się, że będę miała powtórkę z rozrywki. Wiedziałam jednak, że tym razem nie pozbierałabym się tak szybko.

Chłopak z metra | H.S. Where stories live. Discover now