22.1

983 145 73
                                    


   Gdy odsunęliśmy się od siebie, jeszcze przez chwilę czułam, jak głowa dudniła mi od natłoku emocji. Byłam zdezorientowana i podekscytowana, ale jeszcze bardziej byłam spragniona. Spragniona dotyku Harry'ego. Dawno nie czułam się tak pochłonięta czymkolwiek, a teraz Harry tak po prostu wdarł się w mój umysł, nie pozwalając mi o sobie zapomnieć, i o tym, co zrobiłam jeszcze kilkanaście sekund temu. Tak, pocałowałam go. Czy żałowałam tego? O tym miałam się przekonać dopiero za jakiś czas.
   - To było... - zaczął Harry, łapiąc mnie w talii. -Zaskoczyłaś mnie.

   - Ja siebie też - odparłam, wypuszczając powietrze z płuc. Dotknęłam jego klatki piersiowej, czując, jak jego serce nadal pracowało na wysokich obrotach. Harry również musiał być zdziwiony tym co zrobiłam. - To był jak impuls.
   - Musiałaś mnie pocałować? - spytał się mnie, uśmiechając pod nosem. Wiedziałam, że ucieszyła go ta nowina. Mnie w głębi duszy też się to podobało. 
   - Nie naśmiewaj się - walnęłam go w brzuch, przez co lekko się odsunął. Uniosłam brwi, rozumiejąc kilka faktów. Zaczynałam sprawiać komuś fizyczny ból. Judie powinna być ze mnie dumna. Spojrzałam w oczy Harry'ego. Z drugiej strony byłaby na mnie zła. Nie wchodzi się w końcu dwa razy do tej samej rzeki, ale co zrobić, gdy serce myśli, że ta rzeka będzie miała inny prąd? - Chyba chciałam ci jakoś podziękować za to, co dla mnie zrobiłeś.
   - Podobają mi się te przeprosiny - uśmiechnął się szczerze, przez co nie mogłam się nie rozweselić. 
   To było najdziwniejsze uczucie na świecie. W jednym momencie czułam pełnię. Wszystko wydawało się takie dobre i w końcu na swoim miejscu. Z drugiej strony byłam pusta i nie wiedziałam, co dalej ze sobą zrobić. Czy odejść, czy przytulić go, a może znowu go pocałować? Mój mózg był tak niezdecydowany, że moje myśli przewracały się na wszystkie strony, próbując znaleźć jakąś drogę. 

   - Kochałam cię - powiedziałam kolejny raz, próbując się z tym pogodzić. Tym razem poczułam w swoich głowach żałość i złość. - Zakochałam się w tobie zaraz po tym, jak uratowałeś mnie przed totalną katastrofą na weselu mojej siostry. Od tamtego momentu myślałam o tobie przez cały czas. Nie potrafiłeś wyjść z mojej głowy, wiesz? Trudno było przyzwyczaić się do myśli, że nigdy już ciebie nie zobaczę. Nie dotknę. Nie pocałuję. 
   - Nie wziąłem tych pieniędzy od Ethana - powiedział, rozluźniając uchwyt na mojej talii. Odszedł jeden krok, znowu bawiąc się swoimi włosami. - Wiem, że nie chcesz o tym teraz słuchać, skoro minęło tak sporo czasu, ale myślę, że chciałbym ci to w końcu powiedzieć. Nie wziąłem od nikogo żadnych pieniędzy. Założyłem się? Tak. To był mój największy błąd w życiu. Oczywiście, że tak. Czy tego żałuję? Cholera, nigdy niczego nie byłem taki pewny jak to, że zranienie ciebie, było najgorszą rzeczą w moim życiu. 

   - To czemu mi o tym nie powiedziałeś wcześniej?
   - A ty byś zrobiła? - zapytał się mnie, chodząc w kółko po korytarzu, trzymając się za głowę. Zatrzymał się w połowie, podchodząc do mnie bliżej. Złapał mnie za ręce. Jego nadal były rozgrzane. Czułam, jak mnie ogrzewał. - Proszę, zrozum mnie, że byłem w kropce. 
   - To przez twojego brata? - zapytałam, nawiązując do jego wcześniejszych słów. Czy on naprawdę czuł się niedoceniony w życiu? Dlatego dopuścił się takiego świństwa? 
   Harry ścisnął moje palce, spoglądając mi prosto w oczy. W jego wzroku ujrzałam coś prawdziwego.
   - Pamiętasz, jak opowiadałem ci o mojej pierwszej gitarze? - zapytał, a ja od razu przytaknęłam głową. Oczywiście, że to pamiętałam. Od tamtej pory, za każdym razem gdy widziałam go na scenie z gitarą, wyobrażałam go sobie, jak otwiera swoją pierwszą gitarę na oczach rodziców, a oni cieszą się z jego szczęścia. - W zasadzie to wybłagałem rodziców, by mi ją w końcu kupili. Tata często ulegał mi i stwierdził, że to dobry pomysł, bym rozwijał jakąś pasję. Ale mama była bardziej sceptyczna. Byron zawsze był tym lepszym bliźniakiem. Zero problemów wychowawczych. Najlepszy uczeń w klasie. Mi została jedynie muzyka. Gdy dorastaliśmy byłem niedoceniany przez rodziców, bo zawsze stałem za sukcesami mojego brata. 
   - Och - westchnęłam, przekrzywiając głowę na bok. Nigdy mi o tym nie powiedział. 
   - Wtedy zrozumiałem, że muszę postawić na muzykę moją ostatnią kartę, i udało się. Zacząłem wygrywać na konkursach szkolnych. Były mało znaczące, ale motywowały mnie do dalszej pracy. Po kilku moich występach dyrektor mojej szkoły zaprosił mnie nawet na otwarcie sezonu jachtowego. Grałem tam swoją pierwszą własną piosenkę. W końcu byłem wyróżniony .Ale to nie wystarczało mojej matce. Miałem iść do koledżu, po którym miałem zdobyć dobrą pracę. Stabilną pracę. Czułem, że wygrywałem z nią w tej walce.

   - Ale ty się nie poddałeś? - zapytałam, rozumiejąc jego słowa. 
   - Tak - odparł - wtedy zrobiłem swój pierwszy tatuaż, gitarę. Na swoje osiemnaste urodziny. Już ci ją pokazywałem - pokiwałam głową. Pamiętałam to. Wcześniej mówił mi zupełnie co innego. Widocznie to miało wiele znaczeń. - Rok później rodzice się rozwiedli i zamieszkałem z tatą. Mama zabrała Byrona i przeprowadziła się z nim do Bostonu. Od tamtego czasu nie widywałem się z nimi. Aż do niedawna.
   - To bardzo smutne - powiedziałam. - Jak twoi rodzice to znieśli?
   - W zasadzie rozstali się w pokoju. Od dawna wiedzieli, że trzymają ich tylko dzieci. Gdy dorośliśmy, to była tylko formalność.
   Odsunęłam jego ręce, przytulając się do jego torsu. Wiedziałam, że tego potrzebował. Możliwe, że byłam pierwszą osobą, której kiedykolwiek powiedział aż tak dużo o sobie. Sama zdziwiłam się, jak wcześniej miałam o nim bardzo małe pojęcie. Pod skorupą wytrwałości i niewykorzenionego optymizmu skrywała się zraniona dusza Harry'ego. Potrzebował chwili zapomnienia. 

   - Mogłabym zobaczyć twój tatuaż? - zapytałam. Wiedziałam, że już go widziałam. Po prostu chciałam zrozumieć jego ból. Jego żałość gdy szedł do salonu, będąc przekonanym, że tatuaż będzie ucieleśnieniem jego życiowego pecha. Dlaczego muzyka musiała być aż taką złą rzeczą? Przecież istniało wielu artystów, którzy utrzymywali się wyłącznie z tworzenia i pisania piosenek. Harry mógł być jednym z nich. 
   Harry odsunął się, odsłaniając swoje przedramiona. Powędrowałam palcami od razu do znanego mi już miejsca. Tym razem patrzenie na tą majestatyczną gitarę nie sprawiało mi szczęścia. Był to raczej smutek i zgorzknienie. Ile niezrozumienia musiał przejść w życiu. Gdy skończyłam badać kontury instrumentu, przeniosłam palce w stronę nadgarstka, na którym widniało nowe dzieło. Zaraz koło napisu R.O.C.K.
   - Gwiazdy? 
   - Są w kształcie litery B - powiedział, kierując swoją dłonią mój palec wskazujący. Teraz to widziałam. To była konstelacja gwiazd, której nie mogłam rozpoznać. Możliwe było, że taka nie istniała. Zmarszczyłam brwi, spoglądając w jego oczy. 
   - Dlaczego gwiazdy?
   - Bo ty je uwielbiasz - odparł bez zastanowienia. - To mój tatuaż przypominający. Przypomina mi o tym, że kiedyś cię zraniłem.



  Jeżeli jeszcze nie zajrzeliście na moje nowe opowiadanie Zagraj ze mną, to powinniście. Dzisiaj pojawił się już pierwszy rozdział ;)  

Chłopak z metra | H.S. Where stories live. Discover now