06.1

1K 136 42
                                    

   Gdy Vex po raz kolejny na mnie spojrzał, myślałam, że stracę panowanie nad emocjami. Zgadzając się na te lekcje, miałam w głowie raczej wielką halę, w której będzie znajdować się przynajmniej dziesięć osób takich jak ja - a nie tylko ja.
   - Mógłbyś się przestać patrzeć? - zapytałam, próbując nie stracić tchu przy kolejnym uderzeniu w worek. Ważył z dwadzieścia kilogramów, a jednak nadal musiałam uderzać w niego jak powalona idiotka, będąc obserwowana jak w laboratorium. Nie czułam się komfortowo. Przeklinałam się w myślach, że wzięłam koszulkę, która nie zasłaniała mojego tyłka.

   - Płacisz mi za to, żebym się patrzył - zauważył. Kolejny raz uderzyłam w ciężar, przez co poczułam lekkie ukłucie bólu w lewym nadgarstku. 
   - Super - pomyślałam. - Jeszcze brakuje, bym zwichnęła sobie nadgarstek.
   - Trzymaj wyżej gardę - usłyszałam za sobą Vexa, a po chwili jego ręce, które mocno złapały za moje łokcie, podnosząc wyżej moje ramiona. Jego obecność można było wyczuć na kilometr. 
   Moje ręce opadły z wyczerpania. Uznałam, że to koniec. Szybko odwróciłam się do niego. Był bardzo blisko.
   - Straciłaś pozycję - upomniał mnie, podchodząc do ściany okrytą lustrami. Zawsze zastanawiałam się, czemu miało to służyć. Nie czułam się przy nich ani grama pewniej. Raczej odbierały mi całą odwagę, którą spróbowałam zebrać przed tymi zajęciami. 
   Vex zmrużył oczy, jednak nie odwrócił się w moją stronę. Zamiast tego patrzył się na mnie w odbiciu, jakbym była najbardziej interesującą go rzeczą w tym pomieszczeniu.

   Usiadłam, gdy poczułam, jak moje nogi robią się coraz bardziej gumowe. Od godziny ćwiczyłam intensywnie, przechodząc własną siebie. Nie wiedziałam, że umiałam robić połowę tych rzeczy. Spojrzałam w róg sali, gdzie znajdowała się moja torba. Zabrałam jedynie butelkę pół litrową, która zdecydowanie nie starczyła nawet na połowę treningu. Byłam zdesperowana, by wypić cokolwiek.
   - Na dzisiaj to już koniec - spojrzałam na Vexa, który już znajdował się przy moim boku. Możliwe, że za długo byłam wpatrzona w upragnioną wodę, żeby zauważyć, że przemieścił się w pomieszczeniu. - Wydajesz się wykończona. 
   - Nie będzie jeszcze jakiegoś rozciągania, czy coś? - Zapytałam. Vex uśmiechnął się pod nosem, wystawiając rękę w moją stronę. Niestety miałam utrudnione chwytanie, przez ciągle założone rękawice, więc Vex złapał mnie za nadgarstek, podciągając mnie do góry.

   - Czyli jednak coś wiesz o sporcie - uniosłam brwi, prychając pod nosem. Przed wejściem na salę wydawało mi się, że Vex od razu zacznie nabijać się z moich umiejętności samoobrony. Byłam zaskoczona, że tego nie zrobił. Niestety nie przewidziałam tego, że po prostu przygotowywał się na koniec. - Zaskoczyłaś mnie, Brenda.
   Moje imię w jego ustach brzmiało bardzo dziwnie i podobnie. Jakbym gdzieś je już słyszała. Widać było, że nie pochodził z Bostonu. Miał nowojorski akcent i to go zdradzało. Jego "r" było brzmiało tak samo jak Safiry i Emily.
   Zwilżyłam wargi.
   - Miło mi, że wywołuję u ciebie jakieś emocje - pokręcił głową, śmiejąc się. 
   Za pierwszym razem nie zauważyłam u niego wiele szczegółów na twarzy. Raczej jego postawę i umiejętności radzenia sobie z przeciwnikiem. Był umięśniony, jak każdy trener personalny, ale nie był też zbyt mocno umięśniony. Jego budowa była raczej atletyczna. Za to twarz... Musiałam wziąć krótki oddech. Zastanawiałam się, jak w ogóle Vex mógł przyjaźnić się z Judie, skoro ona zaliczała każdego przystojnego faceta w zasięgu kilku kilometrów. Zupełnie jakby ich śledziła. To dziwne, że akurat oni zostali przyjaciółmi. 
   - Wstań i podejdź do drabinek. Tam pokażę ci kilka ćwiczeń - powiedział, wytrącając mnie z letargu. 
   - A może jest gejem? - pomyślałam. Przeszłam kilka kroków, odwracając się znowu w jego stronę. Podniósł na mnie wzrok, lekko mrużąc kąciki jego oczu. 

   To było raczej niemożliwe. Jeszcze piętnaście minut temu złapałam go na wpatrywaniu się w moje zaplecze. 
   - Czemu się zgodziłeś? - zaczęłam rozmowę, zaplatając ramię wokół jednej barierki. Od chodzenia czułam każdy napięty mięsień mojego ciała. Nigdy nie miałam zakwasów, ale już wiedziałam, że to będzie najgorsze uczucie na świecie.

   - A czemu nie miałbym? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Judie powiedziała, że potrzebujesz pomocy, a ja jestem najlepszy w swoim fachu w tej części miasta.

   Vex oparł się ręką o barierki, nogami wykonując jakieś dziwne ćwiczenia rozciągające. Dziwne było, że przez całą godzinę siedział albo nade mną stał, ale nie pomagał mi w żadnych ćwiczeniach. Czy tak robił każdy trener personalny?
   - Myślałam, że po prostu chciałeś się ze mnie ponabijać - spróbowałam ściągnąć jedną ręką rękawice, która utknęła pomiędzy szczelinami, jednak Vex przyszedł mi z pomocą.

   - To także - gdy znalazł się blisko mnie, spojrzał na mnie, nie potrafiąc ukryć śmiechu. Był tajemniczy. - Gdyby nie ja, narobiłby ci więcej szkód.
   Ściągnął moją rękawicę, dając mi uczucie dziwnej pustki. Zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Pomachałam kilka razy ręką, próbując ją dostosować do otaczającego go powietrza. Była cała mokra od potu. O dziwo bardzo satysfakcjonował mnie ten pot. Jakbym naprawdę coś zrobiłam, mimo że to było moje pierwsze spotkanie.

   - Wiem, i dzięki - spojrzałam na niego, gdy akurat położył rękę na moim policzku. Wciągnęłam powietrze. - Co ty robisz?

   - Włos - powiedział, cofając rekę. 

   Dziwne uczucie przeszło przez mój brzuch, na nowo go rozbudzając. W pokoju zrobiło się jeszcze goręcej. Znowu zapragnęłam mojej wody.

   - Słuchaj - odparł po kilku sekundach cichy, chociaż dla mnie wydawało się to wiecznością. - Jesteś ładną dziewczyną i po prostu chciałbym ci powiedzieć, że martwię się, że może ci się coś stać, jak dalej będziesz taka nierozważna. Miałaś szczęście, że akurat tamtędy przechodziłem.
   - No i powiedziałam dziękuję - przełknęłam głośno ślinę. Nie wiedziałam, dokąd ta rozmowa miała nas zaprowadzić. Z jednej strony mnie komplementował. Z drugiej strony znowu poczułam się przy nim jak małe dziecko, które nie umie zadbać o swoje własne interesy.
   - Zwykłe dziękuje nie wystarczy. Musisz się bardziej starać, by uzyskać jakieś efekty - uniosłam brwi, próbując odkleić mokrą koszulkę od moich pleców.
   Czy on naprawdę wmawiał mi, że nie starałam się zbyt mocno jak na jego wymogi? Za kogo on się uważał? Pieprzony Bruce Lee?
   - To dopiero mój pierwszy raz - powiedziałam, coraz bardziej zirytowana. Chłopak podwinął rękaw swojej koszulki, podchodząc bliżej mojego ciała, znowu wywołując te dziwne uczucie w żołądku. Możliwe, że tak budowała się nienawiść. - Jesteś dla mnie bardzo surowy.

   - Bo pokładam w tobie duże nadzieje - w końcu wyraz agresji zniknął z jego twarzy. To było dziwne. 

   - Spróbuję ich nie zawieść. 
Pochyliłam się, próbując rozciągnąć moje obolałe nogi. Jeżeli te treningi będą wyglądały jak ten, to czekała mnie długa droga. No i może jeszcze kilka spędzonych godzin w gabinecie terapeutki. 

Chłopak z metra | H.S. जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें