17.1

1.2K 139 152
                                    

Zamiast maraton wolę chyba dodać jeden dłuższy rozdział, wiecie ;)

Nadal nie mogę uwierzyć, że to moje ostatnie naście... Wszystkiego najlepszego dla mnie XD



Kilka dni później wszystko znowu wyglądało, jakby miało wrócić do normy. Tata wyjechał z Bostonu, spędzając ze mną kilka wieczorów na wspominaniu i rozmawianiu o sporcie. W tamtym momencie aż cisnęły mi się na usta słowa, że znam córkę naszego ulubionego trenera, jednak w porę zaciskałam usta, nie wypowiadając ani słowa. Mimo że nie odezwałyśmy się do siebie od pory naszej kłótni, szanowałam ją i jej stanowisko. Dlatego nie mogłam mu tego powiedzieć. Wyjechał z miasta w totalnej niewiedzy.

Z jakiegoś powodu podobało mi się to, że w końcu miałam jakąś swobodę. Czułam wolność. Rozmowa z tatą o najzwyklejszych rzeczach, które wydarzyły się w ciągu pół roku, była najbardziej ciekawą konwersacją, w którą się wdaliśmy. Wydawało mi się, że to był jedyny raz, gdzie naprawdę był tym wszystkim zainteresowany.

W końcu w Nowym Jorku widział mnie prawie codziennie. Nie miałam, jak go zaskoczyć.
- Dziękuję, że mnie tak ciepło przywitałaś - powiedział, żegnając się ze mną ostatniego dnia.
Pokiwałam jedynie głową, uśmiechając się lekko.

Brakowało mi tego, że to wszystko było takie naturalne. Widok mojego taty jedynie przytwierdził mnie w fakcie, że przez ten czas żyłam pod kopułą. To była najlepsza pora, by w końcu się z niej wyrwać. Pomimo wszystko dziękowałam mu za wyjawienie prawdy. W ten sposób ból nie był aż tak wielki, przysłoniły go jedynie inne uczucia jak strach i wściekłość. Tamto pożegnanie nie było aż tak bolesne jak to.
- To ja dziękuję, że nadal będziesz mnie kryć - wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Przez te wszystkie lata zdołałam przyzwyczaić się do jego stylowego ubrania i ciągłego noszenia garniturów. Zawsze pocierały moją twarz, zostawiając na mojej skórze dziwne uczucie mrowienia. Jednak przez sześć miesięcy wszystkie wspomnienia zdążyły się zatrzeć, dlatego gdy kolejny raz poczułam pod sobą znane uczucie rozdrażnienia skóry, uśmiechnęłam się, czując, jak jakaś pustka została wypełniona.

- Czego się nie robi dla mojej księżniczki - pogłaskał tył mojej głowy, całując lekko czoło. - Dobrze, Brenda. Muszę już znikać. Twoje siostry to sprytne bestie. Jeszcze jeden dzień i zdołałyby nas znaleźć.

Parsknęłam, zanosząc się śmiechem. Już zdążyłam wyobrazić sobie Brooklyn i Dany'ego, jak próbowali mnie szukać po całym mieście, wydzwaniając na wszystkie możliwe numery czy pukając do drzwi nieznajomych. Tęskniłam za ich dwójką. Za ich córeczką. Za Aggie i Grantem. A tym bardziej Safirą i Emily. Wszyscy byli moją rodziną. Zostawienie ich z dnia na dzień było nie lada wyzwaniem.

Nastała cisza. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Taksówka dawno stała zaparkowana przed naszymi oczami. To było pożegnanie, które musiało nam wystarczyć na bardzo długi czas. Albo na wystarczająco długi, bym znowu odważyła się tam pojechać.
- Będziemy za tobą tęsknić - odparł w końcu, odchodząc na jeden krok. Ostatni raz spojrzałam na jego twarz, próbując go zapamiętać. W końcu nie wiedziałam, kiedy się spotkamy.

- Ja za wami też - odpowiedziałam zasmucona.

- Twoja mama również się o ciebie martwiła. - Nieprzyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa. Zacisnęłam wargi, milcząc w odpowiedzi. - Bardzo przejęła się twoim odejściem. Wiedziała, że to przez nasz sekret. Chciałem ci tylko powiedzieć, że ona również cierpiała.

- Nie sądzę - odwróciłam wzrok, spoglądając na drzewa, które rosły przy chodniku. - Poza tym nie jest moją mamą.

- Była nią - przewróciłam oczami. Nie lubiłam wchodzić na tematy związane z moją najbliższą rodziną, a zwłaszcza mamą. Nią przede wszystkim. Dlatego właśnie przez cały jego wyjazd omijaliśmy te tematy za każdym razem, gdy się spotykaliśmy. Nie chciałam o tym rozmawiać. Chciałam zostać w punkcie, gdzie liczy się teraźniejszość i przyszłość, a przeszłość zostawia się w oddali, by już nigdy do niej wracać; żeby uczyć się na błędach.
- Ty chyba nadal nie pojmujesz, co tak naprawdę się wtedy stało. Tam w szatni - zawahał się, przez co spojrzałam w jego twarz. Był niezadowolony.

Chłopak z metra | H.S. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz