05

2.3K 226 32
                                    

Suzanne Krasinsky była moją szefową od czterech lat. Na początku byłam nią przerażona. Fryzura na boba wcale nie pomagała jej reputacji. Wszyscy w biurze unikali jej jak ognia. Podobno była wtedy po zerwaniu ze swoją długoletnią miłością, przez co pierwszy rok był trudny do zaaklimatyzowania. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że potrafiłyśmy znaleźć podobne tematy. Raz nawet poszłyśmy na kawę i obgadywaliśmy swoich ex. Od tamtego czasu wszystko powoli zaczęło się układać. Dostawałam ważniejsze artykuły i kolumny w magazynie. Powoli wdrażałam się w życie pisarki, aż do czasu.
- Brenda? - podniosłam wzrok znad menu i zobaczyłam zmartwiony wyraz twarzy Brada. 

Minęły cztery godziny odkąd wyszłam z jej gabinetu, jednak nadal trwałam w otumanieniu.

- Tak? - uśmiechnęłam się lekko, jednak po jego reakcji zrozumiałam, że mogło to wyglądać bardzo sztucznie. 

- Zamawiasz coś? - spojrzałam na osobę stojącą po jego prawej stronie i szybko wstrzymałam powietrze. Kelnerka nie wydawała się zdenerwowana ani sfrustrowana, więc zakładałam, że stała mniej niż pięć minut. To dobrze. 
- Poproszę kanapkę z łososiem i sok pomarańczowy, dziękuję - odłożyłam menu na stolik, by dziewczyna mogła je zabrać. Przysunęłam krzesło bliżej stolika, by zakryć swoje nogi. Odetchnęłam, gdy poczułam, że w końcu jesteśmy sami. Nawet nie wiedziałam, czemu moje ciało tak zareagowało. Powinnam skupić się na celu dzisiejszego lunchu. Dać drugą szansę Bradowi. Nie rozpamiętywać przeszłości.
- Coś się stało? - złapał za moją rękę, która leżała najbliżej jego. Nie wiedziałam jeszcze, czy cieszyć się z tak intymnego gestu, czy uciec z krzykiem. Po krótkim zastanowieniu postanowiłam to zignorować. W końcu nie łapiemy się za rękę po raz pierwszy w życiu.
- Eee - wstrzymałam się. Czy chciałabym opowiedzieć mu całą sytuację? Czy poczuję się przez to lepiej? - Chodzi o moją pracę. Ostatnio mi się nie powodzi.
- Piszesz dla Cosmo, prawda?
- Tak.
Pokiwał głową. Przesunęłam palcami po jego ręce, czując pod opuszkami delikatną skórę. Nigdy nie spotkałam chłopaka, który miałby tak zadbane dłonie.
- Więc co poszło nie tak?
- Parę rzeczy - zaczęłam. Poruszyłam się lekko na krześle, by odkleić swój spocony tyłek od krzesła. Wiedziałam, że założenie krótkich spodenek będzie nieprzemyślaną decyzją. - Mojej szefowej nie podoba się to, co piszę.
- A tobie?
- A mi, co?
- Podoba ci się, to co piszesz? W końcu powinno.
- Nie zawsze - odpowiedziałam szczerze. 

- Czemu? - spojrzałam w jego oczy. Wydawał się szczerze zmartwiony. Głaskał moją rękę, a ja czułam się coraz bardziej zrelaksowana.

- Wolałabym pisać o czymś innym.
- Sprecyzujesz? - poczułam, że się odsuwa. Przez ułamek sekundy poczułam silną potrzebę przyciągnięcia go z powrotem. Jakby to był pierwotny odruch w takich sytuacjach. Nie dla mnie. Zarumieniłam się, gdy kelnerka przyniosła nasze zamówienia. 
Oczywiście, że nie chciał, by zrobiło się nieprzyjemnie. Ta dziewczyna widocznie na niego leciała. Jej wzrok ani razu nie spoczął na mojej twarzy.
Brad podziękował za nas oboje, a ja poczułam się jak totalna idiotka. Jeszcze dwa dni temu nie chciałam z nim rozmawiać, a teraz próbuję pokazać jakiejś nieznanej dziewczynie, że on należy do mnie. Poczułam, że ten dzień nie będzie należał do moich najlepszych.
- Zawsze chciałam pisać o modzie i trendach, jakie panują na Ziemi. Może nawet jakieś notki z wyjazdów. Uwielbiam podróżować - wzięłam kanapkę i odgryzłam pierwszego gryza. Brad cały czas przyglądał się moim ustom.
Zmarszczyłam brwi, zachęcając go w ten sposób do podzielenia się ze mną swoimi myślami. Nie chciałam przypadkowo zacząć mówić z pełnymi ustami i  go opluć. To byłoby uwiecznieniem mojego dzisiejszego pecha.
- Dziwnie to zabrzmi, ale uwielbiam patrzeć jak kobieta je - wtrącił swoje myśli. 

- Może powinnam zamówić sałatkę i uwodzić cię, seksownie oblizując widelec - oboje się zaśmialiśmy, a ja w końcu poczułam się zrelaksowana.

- Przepraszam, że pytam, ale czemu nie piszesz tego, o czym chcesz? - W końcu zaczął jeść swój posiłek. Wypiłam łyk swojego soku i spojrzałam w jego oczy.

- Gdy zaczęłam pisać, myślałam, że poradniki to moja specjalność. Widocznie musiałam minąć się z powołaniem.

- Dobrze powiedziane - uśmiechnął się krzywo, jednak nic nie dopowiedział. 
Kończyliśmy jeść, nie zagłębiając się już więcej w tematy mojej pracy, przez co rozmowa dobrze się kleiła. Poza tym, że jest złym tancerzem i lekkim bucem, wydaje się być dobrym facetem. Może mama miała trochę racji tym razem. Spróbuję dać mu drugą szansę.
- Mam nadzieję, że drugie wrażenie wyszło lepiej? 
Brad postanowił mnie odprowadzić do pracy, przez co bardzo mu dziękowałam. Nie lubiłam chodzić sama o tej porze po mieście. Pomimo tego, że mieszkałam w tym mieście trochę lat, nadal nie lubiłam tłumów w godzinach szczytu. Samotność w dużym mieście ssała.
- O wiele lepiej niż to pierwsze - uśmiechnęłam się, gdy dochodziliśmy do wieżowca, w którym pracowałam.
- Mogę zapytać, co skłoniło cię do drugiej szansy? - złapał za moje ręce, obracając mnie w swoją stronę.
Czułam na sobie wzrok pana Smitha, który zawsze stał o tej porze w holu, by przywitać pracowników wracających z przerwy obiadowej. Może teraz w końcu spróbuję się ode mnie odczepić i skupić na swojej żonie?
- Dwa anioły kazały mi spróbować jeszcze raz. Na szczęście mnie nie zawiodłeś.
- Muszę je poznać i podziękować - uśmiechnęłam się, gdy zniżył głowę, by mnie pocałować, jednak ostatecznie dostałam buziaka w policzek. 
Nie spodziewałam się tego, jednak z drugiej strony dziękowałam mu, że jednak mnie nie pocałował. To było jeszcze za szybko. Przecież jeszcze niedawno chciałam go unikać do końca życia.
- Do zobaczenia, Brad - pomachałam mu, wchodząc do budynku. 
Chwilę później poczułam, jak moja torebka wibruje, gdy dostałam nowego sms'a. Uśmiechnęłam się jak głupia, by sprawdzić komórkę, jednak po chwili uśmiech szybko opuścił moją twarz.

Od Nieznany numer:
Hej, tu Harry. Chciałem się odezwać szybciej, ale koledzy mówili, że obowiązuje mnie jakaś zasada dwóch dni. Nie wiem, co to jest, ale nie chciałem się im sprzeciwiać :/ Nasza kawa nadal aktualna? x

Wsiadłam do windy i szybko kliknęłam przycisk zamykania. Zamknęłam oczy i przez chwilę pomyślałam, po czym odpisałam drżącymi palcami.

Do Nieznany numer:
Hej, Harry. Pewnie, że tak. Pisz, kiedy masz czas x

Chłopak z metra | H.S. Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt