10

1.8K 182 25
                                    

- Podobało się? 
Po wcześniejszych założeniach nie zostały nawet plany. Gdy dźwięki gitary przecięły powietrze zatłoczonego baru, było po mnie. Wiedziałam, jakie możliwości wokalne ma Harry. Słyszałam go już trzy razy, odkąd się poznaliśmy. Tym razem było jednak trochę inaczej. On był inny. Na scenie wydawał się być w swoim żywiole. Jakby kariera solowa była dla niego stworzona. Tylko on i jego gitara.
- Bardzo - przyznałam szczerze, lecz niechętnie.
Uśmiechnął się z wyższością. 
To tyle bycia miłą.
Podniosłam swoją pustą szklankę po drinku, powoli się zbierając.
- Idziesz już? 
- Miałam taki zamiar.
- Zostań na jeszcze jedną kolejkę - złapał za moje ramię, prowadząc w stronę loży, gdzie siedziała już grupa ludzi. - Nie zdążyłem cię jeszcze przedstawić mojej ekipie.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Dlaczego?
- Bo nie chcę.
Czułam, że zachowuję się jak dziecko, które nie chce umyć rąk przed obiadem. Nie chciałam się tak zachowywać, ale sama obecność Harry'ego wzbudzała we mnie zapomniane emocje. 
- Słuchaj - złapał za moje oba ramiona, stając na przeciwko mnie. - Wiem, o co ci chodzi. To kino, tak? Gniewasz się za to? Nie chciałbym nic mówić, ale jesteś w tym momencie hipokrytką.
- Widziałeś mnie. - Nie byłam zaskoczona. Raczej byłam pod podziwem, że tak łatwo przychodziło mówienie mu o nieprzyjemnych tematach.
- Oczywiście, że cię widziałem. Na przyszłość muszę ci powiedzieć, że znajdujesz łatwe kryjówki na szpiegowanie ludzi.
- Nie szpiegowałam cię. Po prostu chciałam iść do toalety - opuścił ręce wzdłuż moich ramion, przez co już nie trzymaliśmy żadnego kontaktu. Dziękowałam za to, ponieważ mogłam w końcu ukryć rumieńce zażenowania, które od początku naszego spotkania, stale utrzymują się na moich policzkach.
- Mam dobrą pamięć fotogeniczną.
Zmarszczyłam brwi z jego dziwnej odpowiedzi.
- Dobrze dla ciebie.
Podniosłam szklankę do ust, gryząc jej krawędź.
- Wydaje mi się, że widziałem już gdzieś twojego chłopaka - posłał mi niewytłumaczone spojrzenie. Wydawało mi się, jakby błagał mnie w myślach o wyjaśnienie mojego statusu. Jeżeli Brad okazałby się moim chłopakiem, pomyślałby, że chciałam się z nim umówić na kawę pomimo tego, że łączyły mnie z kimś innym bliskie stosunku. Z drugiej strony to miała być tylko zwykła kawa z nowym znajomym. Nic szczególnego. Ale dlaczego czułam, jakby to miało znaczyć coś więcej?
- Znasz go, bo to ten sam facet, z którym spotkałeś mnie na weselu.
Zmarszczył brwi i wydął lekko usta, jakby próbował przypasować twarz do prawdziwej postaci. Po chwili uśmiechnął się szeroko, jakby te informacje nic dla niego nie znaczyły. 
Widocznie nie myślał o mnie, jako o czymś więcej. 
- Skoro już wszystko wytłumaczone, zaczniemy od nowa? Panie przodem.
Ukłonił się lekko. Kiwnęłam jedynie głową, nadal trwając jakby w trakcie rozmowy. Musiałam się szybko ogarnąć, albo wyszłabym na niemowę. 

Stanęłam na przeciwko stolika, za którym siedziały kobiety, które wcześniej obejmowały Harry'ego, oraz dwóch starszych od niego mężczyzn. Były uśmiechnięte i zrelaksowane. Możliwe, że przez ten czas, w którym Harry był na scenie, wypiły po kilka drinków. Albo szotów. 
- A to kto, Młody? - znowu usłyszałam ten pseudonim. Tym razem trochę lepiej zrozumiałam, czemu tak go nazywają. Wystarczy popatrzeć na jego znajomych. Z wyglądu byli od niego starsi o pięć lat. Możliwe, że trochę więcej.
Ciekawość zżerała mnie od środka, czemu taki młody człowiek, jak on, obracał się w takim towarzystwie.
- To moja znajoma, Brenda. Wpadła mnie posłuchać - zaczęłam czuć się mniej komfortowo, gdy Harry popchnął mnie w stronę kanapy.
Po chwili siedziałam przyciśnięta pomiędzy ramieniem mężczyzny z dredami, a Harrym. 
- Fajnie - skomentowała jedna z dziewczyn, które z tej perspektywy wyglądały raczej na prostytutki. Blondynka i rudowłosa. Ich stroje nie dawały wiele do myślenia. Nie chciałam nic jednak komentować, ponieważ to nie był mój interes. Każdy mógł ubierać się jak chciał.
- Carly i Gloria to nasze groupies - usłyszałam cichy głos Harry'ego. Byłam wdzięczna, że nie powiedział tego na głos. Nie chciałam wyjść na czepialską. Samo zaproszenie przez Harry'ego do stolika wydawało się mocno niegrzeczne. Beze mnie bawiliby się sto razy lepiej. - Widziałem, jak na nie patrzysz. Przyzwyczaisz się.
Zarzucił rękę na tył mojego oparcia i odpowiedział coś Carly, albo Glorii, która zaczęła opowiadać jakąś historię.
W tym momencie poczułam się bardzo zdezorientowana.
- To jak, Brenda. Podoba ci się Młody? - Mężczyzna z dredami, którego nadal nie znałam imienia, zaczął ze mną rozmowę. Spięłam się tak mocno, że czułam, że będę potrzebowała kolejnego drinka na rozluźnienie, by przetrwać kolejne minuty w loży. Z przyjaciółmi Harry'ego. - Jesteś jego nową zdobyczą?
- Przepraszam? - cieszyłam się, że w loży było dość ciemno. Nie mógł zauważyć mojej reakcji na jego słowa.
- Wybacz - złapał za moje udo swoją wielką ręką, przez co poczułam się niekomfortowo. Nikomu jeszcze nie pozwoliłam się za nie łapać. Były moim kompleksem, który wolałam, by był ukrywany pod stołem. W moich spodniach. - Gdzie moje maniery. Jestem Duke. A ten drugi to Kai.
Spojrzałam ponad ramię Duke'a, by zauważyć mężczyznę, który jak na razie od mojego przybycia nie powiedział ani jednego słowa. Wyglądał za to dość groźnie. Skórzana kurtka. Mocno przystrzyżone włosy. Musiałam również zauważyć, że wyglądał na lidera tej grupy. Było w nim coś przyciągającego. Jakby jego aura nie pozwalała na żadne złe myśli w jego otoczeniu.
- Puść ją, Duke - spojrzał na nas w tym samym momencie, co Duke puścił moje udo.
Dziękowałam mu w duchu, że zareagował w moim imieniu. Nie wiedziałam, jak musiał wyglądać mój wyraz twarzy, ale w środku czułam się jak w niebie.
- Przepraszam, Brenda za niego. Od kilku tygodni jest na detoksie. Trochę mu odbija.
Gdy usłyszałam jego głos, mocno się zdziwiłam. Może jednak dawałam mu za dużo lat? Brzmiał na dwudziestoletniego faceta. Nie trzydziestoparolatka, za jakiego go uważałam.
Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź. 
Może jednak nie będzie tu aż tak źle?

Chłopak z metra | H.S. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz