28.1

771 89 35
                                    

- O co ci chodzi? - zapytałam, jakbym nie wiedziała, że przed chwilą przyłapał mnie na wzdychaniu do Vexa. Vex był czymś innym. Mamy bardzo krótką przeszłość i po prostu boję się, że może się w każdej chwili rozpłynąć. Był dla mnie ważny. Nie tylko dlatego, że pocałował mnie, przez co poczułam to coś - pomyślałam.

- Kogo ty okłamujesz, Brenda? - Dany spojrzał na mnie, wiedząc, że w ten sposób zmusi mnie do mówienia. - Wydajesz się wracać na stare śmieci, jednak gdy zagląda ci się pod spódnicę, okazuje się, że ty ruszyłaś dalej.

- Chodzi ci o to, że po niego poszłam? - Oparłam się o ścianę. To robiło się coraz dziwniejsze. Powinniśmy wrócić do pozostałych. 

- Nie biegnie się za kimś, na kim ci nie zależy - powiedział Dany, przekonany. - Biegłaś do tego chłopaka, bo coś do niego czujesz. Harry do ciebie nie biegł, tylko przyszedł. Nie wydawał się nawet zmartwiony, że wstałaś z trybun i sobie poszłaś. Pomyśl o tym.

- Czemu ty jesteś do niego tak źle nastawiony? Możesz mi powiedzieć? Czemu robicie przy nim krzywą minę, jakby wyrządził wam krzywdę? - rzuciłam pytaniami.

Dany przekręcił głowę, jakby próbował wykręcić się od odpowiedzi. Spojrzał na ścianę za mną, wzdychając kilka razy.

- Kiedy do siebie wróciliście? - znowu odpowiedział pytaniem na pytanie. Poprawiłam swoją postawę, zmieniając nogę, na której się opierałam. 

- Miesiąc temu - odparłam, jakby to nie było nic wielkiego, chociaż w rzeczywistości był to wielki krok. W końcu odważyłam się mu zaufać. 

- To dziwne - odpowiedział, sarkastycznie się uśmiechając. - Bo widziałem go dwa miesiące temu w restauracji przy twojej dawnej pracy z dziewczyną.

- To niczemu nie dowodzi - odpowiedziałam, nie chcąc słuchać dalszych oskarżeń. Przecież nie byłam jedyną kobietą w jego życiu. Mógł mieć przecież przyjaciółki. Poza tym jego koledzy mieli też groupies. To musiały być one. 

- Nawet jeżeli się całowali? - Dany złapał mnie za rękę, gdy próbowałam wrócić do pokoju. Chciałam by mnie w końcu zostawił.  - Przejrzyj na oczy.

- Czemu mnie ranisz?

- Może zadaj to pytanie twojemu kochasiowi - odpowiedział, zaciskając uścisk na moim nadgarstku, gdy chciałam mu się wyrwać. - Jesteśmy rodziną, a rodziny się nie okłamuje ani nie zostawia. To, że ty nas zostawiłaś, w dodatku bez żadnej informacji, czemu wyjeżdżasz, jest jeszcze znośne. Jednak gdy patrzę, jak ten oszust trzyma cię w ramionach, nie mogę cię okłamywać. Nie możesz mu ufać.

Zwilżyłam wargi. Gdy Dany puścił mnie, od razu przeszedł do salonu. Nie dał mi nic odpowiedzieć, a ja nie dałam mu przerwać. Spojrzałam w stronę, w którą poszedł, po czym złapałam się za nadgarstek, pocierając go kilka razy. 

Zmrużyłam oczy, próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Wiedziałam, że Dany nie był od początku nastawiony pozytywnie do moich związków, jednak nie miał sensu sabotażować żaden z nich.  

Zacisnęłam rękę w pięść, próbując coś zniszczyć, jednak jedyną rzeczą, którą mogłam sobie zniszczyć była moja ręka. Ściana nie nadawała się do wyładowywania złej energii. 

Już przypomniałam sobie, czemu nie chciałam wracać do Nowego Jorku. Z przeszłością zawsze wiązały się jakieś problemy i ból. Boston był piękny i przyjemny dopóki nie pojawił się w nim z powrotem Harry. Czy to oznacza, że znowu wracam do punktu początkowego mojej przemiany? 

- Cholera, co ja robię - wyszeptałam, spoglądając na buty, które leżały porozwalane na korytarzu. 

Musiałam to wszystko wyjaśnić. Jeżeli Harry dopuszczał się zdrady, to z nami koniec. 

Miałam nadzieję, że znowu nie zamydli mi oczu. Tego już było za wiele. 

Chłopak z metra | H.S. Where stories live. Discover now