W końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień podróży do Hogwartu. To było prawie jak podróż do domu - w końcu Alex nie miała tak naprawdę "swojego" domu. Podobnie jak i Harry, to również ich łączyło.
Podobnie jak wiele innych rzeczy.
Mimo iż wstali skoro świt, byli bardzo spóźnieni. Percy w ostatniej chwili przypomniał sobie o skarpetkach, Ginny wracała się aż dwa razy - raz po podręcznik do eliksirów, a raz po różdżkę; Ron już za bramą posiadłości pędem wybiegł z auta, by wziąć zapas jedzenia dla Parszywka, Fred i George omal nie zapomnieliby szat do quidditcha, a Harry nie zostawił miotły w szopie na narzędzia tylko dlatego, że była spięta razem z miotłą Alex.
- Jakim cudem ty o niczym nie zapomniałaś? - westchnął zasapany Ron, gdy już wszyscy siedzieli w samochodzie, który potraktowany zaklęciem zmniejszająco-zwiększającym pomieścił bez problemu całą gromadkę i liczne bagaże.
- Porządek w kufrze i check-lista - wyjaśniła Alex, wzdychając lekko. - Zrobię wam taką przy następnej okazji.
- Spędzasz za dużo czasu z Hermioną. - Ron wywrócił oczami.
- Spędziłam z nią tyle samo czasu co i wy, a jednak wam to wcale nie pomogło. - Dziewczynka wzruszyła ramionami, a Ginny zachichotała cicho z tylnej kanapy.
Londyn okazał się nieco zakorkowany, a pani Weasley nie pozwoliła użyć w samochodzie opcji latającej, więc na King's Cross wpadli niemal w ostatniej chwili.
- Prędko, prędko, na peron 9 i 3/4! - pokrzykiwała pani Weasley, przepychając się między mugolami, by jak najszybciej dotrzeć pomiędzy perony dziewiąty i dziesiąty. - Fred, George razem, Percy poczekaj chwilkę... Teraz my, chodź, Ginny!
- Alex, odczekaj chwilkę i idźcie za nami - poinstruował ich Artur i zniknął zaraz za żoną i córką.
- Kurczę, mamy tylko minutę - jęknął Ron, patrząc na zegar.
- Zdążymy, nie odjadą bez nas... Idę, nie zmieścimy się w trójkę. Idźcie zaraz za mną, nikt nie zauważy w tym tłumie - poleciła im Alex i ruszyła w kierunku ściany pomiędzy mugolskimi peronami, korzystając z zamieszania wywołanego przez opóźnienie pociągu odjeżdżającego do Dublina.
Po drugiej stronie peron zatłoczony był jedynie przez dorosłych, wszyscy uczniowie byli już w pociągu, który ku uldze Alex wciąż stał przy peronie. Rozejrzała się w poszukiwaniu chłopaków, ale gęsta mgła unosząca się jak zwykle na dworcu utrudniała jej to zadanie. Mimo pewnego niepokoju - w końcu powinni być tuż za nią - ruszyła w kierunku najbliższego wagonu, gdyż pociąg ewidentnie szykował się do odjazdu.
Fred i George pomogli jej wnieść kufer po schodach i natychmiast popędzili gdzieś ze swoim przyjacielem Lee. Alex ruszyła wzdłuż pociągu, zaglądając do każdego mijanego przedziału. Harry'ego i Rona nigdzie nie było, udało jej się jednak znaleźć Hermionę i Ginny, które dosiadły się do Neville'a.
- Cześć! Zostawię tu kufer i idę szukać chłopaków. - Wsadziła kufer do środka i ruszyła na dalsze poszukiwanie. Czuła się nieco jak pierwszoklasistka szukająca wolnego miejsca i nowych przyjaciół. Spotkała nawet grupę pierwszorocznych, udzieliła kilku wskazówek i przepchnęła się między ich ogromnymi kuframi.
Ledwie udało jej się dotrzeć do końca pociągu, gdzie przemiła pulchna czarownica szykowała już swój wózek z przekąskami, poczuła szarpnięcie i londyński peron zaczął błyskawicznie znikać z zasięgu wzroku.
Lekko zaniepokojona odwróciła się na pięcie i ruszyła w drogę powrotną. Kilka minut zajęło jej dotarcie na sam przód, aż pod drzwi wagonu, który zajmowali prefekci, jednak nadal nigdzie nie umiała znaleźć ani Rona, ani Harry'ego.
YOU ARE READING
Walcz o to, co kochasz
FanfictionMówili o nim - Chłopiec, Który Przeżył. O niej - nie mówili nic. A przecież zrobiła wszystko, by był Mężczyzną, Który Żyje.