11. Kamień i smok [6/6]

4 0 0
                                    

- ŻARTUJESZ.

Następnego dnia, wszystkie rewelacje poprzedniego wieczora wypadły jej z głowy. Wieści przyniesione przez przyjaciół był zbyt wstrząsające. Harry nawet nie pytał, po co potrzebowała peleryny niewidki i gdzie szwendała się do późnej nocy.

- Czy on oszalał?! - wysyczała dzikim szeptem, gdy Harry uciszył ją gwałtownie. - To nielegalne! To niebezpieczne! Mały smok to nie puchaty kotek!

- To samo mu powiedzieliśmy, ale wszedł już chyba zbyt mocno w rolę smoczej mamy - stwierdził kwaśno Ron. - Jakbyśmy mieli za mało problemów...

- On naprawdę wpadnie w jakieś paskudne kłopoty... Dowiedzieliście się chociaż czegoś o Kamieniu? - zmieniła temat, jeszcze bardziej zniżając głos.

- Poza Puszkiem jest jeszcze kilka zaklęć ochronnych rzuconych przez różnych nauczycieli. Niestety jest wśród nich też Snape - mruknął niechętnie Harry. - Jedno ograniczenie mniej.

- Ale nawet jeśli złamie Quirella, musi jeszcze przechytrzyć Sprout, Flitwicka, McGonagall i... Dumbledore'a - dodała Hermiona. - To w sumie siedem różnych czarów ochronnych. Może jednak Kamień nie jest w niebezpieczeństwie.

- Snape jest bardzo zdeterminowany. - Harry pokręcił głową. - Po co może być mu Kamień? Aż tak bardzo pragnie złota? I nieśmiertelności?

- Fajna sprawa, ale mam wrażenie, że to wcale nie jest takie proste... - mruknęła Alex. - Wiecie, obawiam się, że chodzi tu o coś znacznie ważniejszego. On nie może dostać tego Kamienia.

- No to mamy kolejny problem do rozwiązania. Już nie pamiętam, jak to jest mieć nudne życie - westchnął Ron i wszyscy wrócili do nauki.

Parę dni później, podczas śniadania ich niepokój osiągnął apogeum. Hagrid przysłał krótką notkę zawierającą tylko dwa słowa - "Wykluwa się". Zaczynająca się za kwadrans lekcja zielarstwa była im wyjątkowo nie na rękę.

- Zdążymy - uspokoiła ich Alex. Sama również była ciekawa, wykluwający się smok to nie byle co! - To pewnie potrwa chwilę. Chodźcie, lepiej nie spóźnijmy się na lekcję, może uda się wcześniej wyjść.

Nie mogli się skupić na zajęciach, szeptem dyskutując o całej tej sytuacji. Umilkli dopiero, kiedy zorientowali się, że Malfoy czujnie nadstawia ucha.

- Będzie coś kombinował - mruknął Harry.

- Trzeba na niego uważać - zgodziła się Alex.

Na dźwięk dzwonka poderwali się i niemal wybiegli ze szklarni, zupełnie zapominając o Ślizgonie. Hagrid był bardzo podekscytowany.

- Już prawie wylazł! - powitał ich w progu. - Właźcie, właźcie, bo mi ciepło ucieknie.

- Tu jest prawie jak w piecu - mruknęła cicho Alex, która nie miała okazji odwiedzić Hagrida odkąd stał się dumnym posiadaczem jaja. - Hagridzie, zdajesz sobie sprawę, że to szalenie niebezpieczne i nierozważne?

- Patrzcie! Łapka!

Faktycznie. Na krawędzi pęknięcia pojawiła się łuskowata łapka zakończona ostrymi pazurami. Dosłownie chwilę później coś chrupnęło, a jajko rozleciało się na trzy części w całej krasie ukazując smoczątko, w tej chwili niewiele większe od średniego rozmiaru jaszczurki. Jedyną różnicą były niewielkie różki, błoniaste skrzydła oraz dym sączący się nozdrzy,

- Piękny, prawda? - zachwycał się gajowy. - No, chodź do mamusi. - Wyciągnął w stronę stwora ogromną rękę.

- Hagrid...

Smoczątko kichnęło, sypiąc iskrami na dłoń olbrzyma, który potrząsnął nią odruchowo. Wtedy jego wzrok padł na okno i gwałtownie pobladł. Alex podbiegła do szyby i wyjrzała na zewnątrz, a Harry otworzył drzwi i wybiegł na ganek. Obrócił się i spojrzał na Alex. Tych platynowych włosów nie dało się z niczym pomylić.

- Mieliśmy uważać - westchnęła Alex.

- Będą kłopoty - zgodził się Harry, a przyjaciele ponuro pokiwali głowami.

Zdaje się, że kłopoty Hagrida dopiero się rozpoczęły.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now