8. Halloween [5/5]

4 0 0
                                    

Uczta była wspaniała. Alex nie była wielką fanką obchodzenia Nocy Duchów, ale wystrój sali zapierał dech w piersiach. Atmosferę dopełniały zamkowe duchy, tego wieczoru w szampańskich humorach. Nawet Krwawy Baron zdawał się uśmiechać pod nosem.

Choć nigdy nie była łasuchem, nie mogła nie przyznać, że najlepszą rzeczą w tej uczcie było jedzenie. Ron niemal popadł w ekstazę, nie mogąc zdecydować się, co jeszcze włożyć na talerz. Nawet gdyby próbował ledwie po kęsie, nie dałby razy skosztować każdej z potraw. A były zdecydowanie zbyt pyszne, by zadowolić się jedynie kęsem.

- Nadal nie ma Hermiony - zauważył Harry, rozglądając się po sali.

- Doprowadziliście ją do płaczu i od kilku godzin siedzi w którejś z łazienek - poinformowała go bezlitośnie Alex. - Tak przynajmniej twierdzi Lavander. A raczej usłyszała to od Parvati, której powiedziała to siostra. Pewnie gdzieś w drugiej części zamku, bo Padma jest przecież w Ravenclawie.

- Kurcze. - Ron nieco zmarkotniał. - Nie sądziłem, że tak się przejmie. Przecież nie tylko my jej dokuczamy!

- Ale to wy byliście dla niej dotąd względnie mili - uświadomiła go dalej Alex. - I uważa was za względnie normalnych. Mnie nie, bo w jej oczach jestem oszustką, wykorzystujacą nazwisko sławnego Harry'ego Pottera. - Wywróciła oczami, po czym uświadomiła sobie, że dotknęła drażliwego tematu. - To znaczy... - zająknęła się.

- Spoko. Rozmawiałem z Hagridem. Dobrze znał naszych rodziców.

Alex nie potrafiła opanować wyrazu ulgi, który pojawił się na jej twarzy. Harry jej wierzył. I zaakceptował ją jako swoją siostrę. Czy mogła usłyszeć dzisiejszego wieczoru lepszą wiadomość?

- Więc... między nami w porządku?

- Tak. - Kiwnął głową Harry. - Przepraszam za tamto. Ja... nie umiem za bardzo ufać ludziom. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rodzinne sprawy. Nie mam na tym polu zbyt dobrych doświadczeń.

- Oboje potrzebujemy przyjaciół. Kogoś bliskiego. - Uśmiechnęła się ciepło i spojrzała na Rona. - Wchodzisz w to?

- Nie wierzę w to, co mówię, ale tak. Coś czuję, że oboje staniecie się tak nierozłączni jak Fred i George - westchnął ciężko. - Transakcja wiązana, ale widzę plusy tej sytuacji...

- Nie, nie napiszę za ciebie eseju na historię magii. - Alex natychmiast go przejrzała. - Ale mogę zaznaczyć ci w książce rozdziały, które mówią o rebelii Ryderyka Roześmianego.

- Przynajmniej tyle. O rety, ale się najadłem! - sapnął, klepiąc się po brzuchu.

- Idę na chwilę do Wooda, muszę z nim obgadać jedną sprawę. - Przeszła na drugą stronę stołu i przeprosiła Katie, siedzącą obok kapitana.

- Hej, Alex. Jak ci się podoba uczta?

- Fantastycznie, choć osobiście nigdy nie pociągało mnie świętowanie Halloween - przyznała szczerze, rozglądając się dookoła. Wydawało się, że uczta dobiega końca. - Myślicie, że są przewidziane jeszcze jakieś atrakcje...?

Nim ktokolwiek zdołał jej odpowiedzieć, drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem i do środka wbiegł profesor Quirell z powiewającym turbanem.

- Trooooooooll! Troooooll! Troll w lochach! - wołał spazmatycznie, aż w końcu zabrakło mu sił i zatrzymał się niemal tuż przed stołem nauczycielskim. - To chyba niedobrze - wyjąkał jeszcze, po czym zemdlał.

Na sali zapadła śmiertelna cisza na długie trzy sekundy, po czym wybuchnął straszny harmider i zamieszanie.

- Masz swoje atrakcję, Potter - mruknął Wood, podnosząc się gwałtownie od stołu.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now