8. Halloween [4/5]

5 0 0
                                    

- Ona jest zupełnie nieznośna! - narzekał głośno Ron, maszerując z Harrym przez dziedziniec. - Wingardium Levioooooosa, a nie Leviosaaaaaa - dodał piskliwym głosem, przedrzeźniając koleżankę.

Idąca za nimi Hermiona, przepchnęła się między nimi i zasłaniając twarz torbą, uciekła do zamku. Alex odprowadziła ją wzrokiem, zastanawiając się, czy nie powinna iść za nią, ale uznała, że koleżanka chyba woli być sama.

- To nie było zbyt miłe z twojej strony, Ron - zauważyła, zrównując krok z chłopcami.

- No i masz. Kolejna mądrala. - Skrzywił się rudzielec.

- Miała rację. Teraz na długo zapamiętasz wymowę. - Uśmiechnęła się krótko Alex, nie zważając na jego naburmuszoną minę. - Ale faktycznie mogła to powiedzieć mniej autorytatywnym tonem.

- Współczuję ci, że z nią mieszkasz.

- Nie jest tak źle. Głównie się uczy i nie zwraca na nikogo uwagi. Chyba jest dość... samotna - stwierdziła po namyśle.

- Nic dziwnego, skoro jest jędzą - prychnął Ron. - Mam nadzieję, że nie będzie jej na zielarstwie.

Hermiona faktycznie odpuściła sobie popołudniowe lekcje. Profesor Sprout zaprezentowała im główne założenia hodowli grzybów bąblowcowych, których często używali podczas lekcji eliksirów. Całe zajęcia spędzili rzucając zaklęcia regulujące temperaturę i wilgotność na grządki z zarodnikami. Nauczycielka pochwaliła ich, twierdząc, że teraz profesor Snape nie będzie mógł narzekać na braki w składziku i zarówno Puchonów, jak i Gryfonów obdarowała dwudziestoma punktami.

- Mogę usiąść koło was na uczcie? - spytała Alex, gdy wracali do dormitorium, by przebrać się przed ucztą i zmyć z siebie resztki gleby.

- Pod warunkiem, że nie będziesz marudzić - zastrzegł Ron, gdy Harry kiwnął przyzwalająco głową.

- Dzięki za pomoc w nauce. To miłe z twojej strony - dodał.

- W grupie raźniej się uczy, a wiedza łatwiej wchodzi do głowy. Lepiej zaczynam rozumieć niektóre sprawy, gdy muszę je wytłumaczyć innym - wyjaśniła Alex, przechodząc przez dziurę pod portretem. - Do zobaczenia! - Pomachała im i ruszyła do swojego dormitorium.

W środku znajdowała się tylko Lavander, która zapytana o Hermionę, pokręciła jedynie głową. Nic nie wskazywało na to, by dziewczyna była od rana w dormitorium.

- Padma mówiła Parvati, że od południa siedzi w łazience i ryczy - powiedziała, wzruszając ramionami. - Ale nie wiem, w której.

- Dzięki.

Alex przebrała się szybko i ruszyła na poszukiwania koleżanki. W połowie drogi jednak zawołał ją Harry, twierdząc, że jeśli zaraz się nie ruszą, to spóźnią się na pokaz dyniowych lampionów. Ostatecznie dziewczynka stwierdziła, że dobra relacja z bratem jest ważniejsza, niż szukanie koleżanki, która nawet jej specjalnie nie lubi i ruszyła wraz z Harrym do Wielkiej Sali.


Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now