15. Na ratunek [2/5]

2 0 0
                                    

Nora była naprawdę wspaniała! Była dokładnie taka, jaki powinien być dom dużej, czarodziejskiej rodziny. Może była i nieco koślawa i patchworkowa, ale to tylko dodawało jej uroku.

Tom oddał ją w opiekuńcze ramiona pani Weasley, upewnił się, że na pewno niczego nie będzie jej brakować i przekazał pozdrowienia dla pana Weasleya, bo mimo iż jechał prosto do Ministerstwa, istniała spora szansa, że się z nim minie.

Pani Weasley zaprowadziła Alex do środka, od razu sadzając ją do stołu.

- No kochanieńka, obiad będzie za momencik, ale może coś przekąsisz? Tak licho wyglądasz... Ginny! Zejdź na dół, nakryjesz do stołu! - krzyknęła w górę schodów, po których chwilę później zbiegła rudowłosa dziewczynka.

- Aaach! Ty jesteś siostrą Harry'ego Pottera! - wykrzyknęła na jej widok.

- A ty siostrą Rona - odparła z uśmiechem. - Cześć. Jestem Alex - przywitała się dziewczyna. - Mogę z czymś pomóc?

Mimo protestów pani Weasley pomogła przy ostatnich przygotowaniach do obiadu i przy okazji dowiedziała się wielu ciekawych rzeczy. Kilka minut później dołączyli do nich Ron i bliźniacy, cali spoceni i umorusani po odgnamianiu ogrodu. Pani Weasley od razu wysłała ich pod prysznic, a Ginny lekko chichocząc zdradziła Alex, że Percy niemal nie wychodzi ze swojego pokoju od początku wakacji i ciągle wysyła gdzieś sowy.

- Jest pewien, że SUMy poszły mu bardzo dobrze i pewnie już uczy się do kolejnych egzaminów - dodała szeptem, gdy najstarszy z obecnych w Norze braci zszedł na dół zwabiony pysznym zapachem pieczeni.

- No, do stołu, kochani! Tata zaraz powinien wrócić! - pogoniła ich pani Weasley, a Alex usiadła między Ginny i Ronem. Przez kilkanaście minut zdążyła nawiązać nić porozumienia z dziewczynką. Może trochę za dużo mówiła o Harrym (wspomniała o nim średnio w co drugim zdaniu), ale poza tym wydawała się bardzo sympatyczną osobą.

- To prawda, że razem z Harrym pokonaliście w czerwcu Sama-Wiesz-Kogo? - pytała podekscytowana Ginny po posiłku, kiedy wspinały się po schodach do pokoju, który miały dzielić.

- To nie do końca był on... Zresztą ja tylko pomagałam. Mieliśmy dużo szczęścia - próbowała wyjaśnić Alex. - Bez Rona i Hermiony by się nam nie udało.

- Bez Rona? - Ginny pisnęła zdumiona, popychając drzwi na ostatnim piętrze. Powyżej był tylko strych. Na przeciwko był jeszcze jeden pokój, opisany jako "Pokój Ronalda". - Myślałam, że zmyśla!

- Muszę go poprosić, by nauczył mnie grać w szachy. To naprawdę może być przydatna umiejętność... - urwała Alex, nieco oszołomiona ilością różu, jaki wypełniał pokój Ginny. W połączeniu z jej płomiennorudymi włosami, powstawało dość odważne zestawienie. Róż i rudy nie szły ze sobą w parze, Alex wiedziała co nieco na ten temat.

- Ale nie udałoby się wam, gdyby nie Harry! Był taki odważny!

- Był... To dla mnie? - spytała Alex, wskazując rozkładane polowe łóżko.

- Tak, ale jak chcesz, możesz spać w moim. Opowiesz mi, jak jest w Hogwarcie? - Dziewczynce buzia nie zamykała się nawet na chwilę. - Fred i George opowiadają straszne głupoty, nigdy nie można im ufać, Percy mówi tylko o nauce, a Ron stwierdził, że sama zobaczę. No? Jak tam jest?

- Sama zobaczysz. - Ron wsadził głowę przez drzwi, co spotkało się z oburzonym prychnięciem siostry. - Nie zawracaj Alex głowy, musimy porozmawiać.

- O Harrym? - zapytały jednocześnie. Ginny podekscytowana i momentalnie czerwona na twarzy, a Alex zmartwiona.

- Tak. Ginny, idź sobie!

- To mój pokój! Nie możesz mnie z niego wyrzucić!

- Mama cię wołała.

- Nieprawda!

- Idź, bo będzie zła.

- Sam idź, na pewno chodziło o ciebie, ja miałam pokazać Alex mój pokój.

- "Ginny" i "Ron" wcale nie brzmią podobnie, wiem, co słyszałem.

- Kłamiesz!

- Wcale nie!

- Wcale tak!

- Moment - wtrąciła się Alex. - Ginny, pozwól, że zamienię z Ronem kilka słów w jego pokoju, a ty możesz się upewnić, czy wasza mama naprawdę czegoś nie potrzebuje, lepiej jej chyba nie denerwować... A potem opowiem ci wszystko o Hogwarcie. O co tylko zapytasz, dobrze?

- Dobrze!

Ron westchnął ciężko i zaprosił Alex do swojego pokoju, nieco nerwowo starając się w nim na szybko posprzątać.

- Zazwyczaj tutaj tak nie wygląda... O, tutaj możesz usiąść. - Udało mu się uwolnić kawałek łóżka od sterty ciuchów.

- Ron, Harry do ciebie pisał? - Dziewczynka przysiadła na skraju, odsuwając zwinięte w kulkę skarpetki.

- Nie - odparł zmartwiony chłopak. - A do ciebie?

Alex pokręciła głową.

- Hermiona twierdzi, że jej też nie odpisywał... Coś się stało? Myślisz, że to Sam-Wiesz-Kto? - zapytał przerażony Ron.

- Nie przesadzaj - żachnęła się Alex. - Myślę, że powód jest bardziej prozaiczny. Nasze wujostwo.

- Myślałaś nad tym - zauważył Ron. - Myślisz, że coś mu zrobili?

Alex wzruszyła ramionami.

- Dobrze byłoby sprawdzić, co u niego. Możemy poprosić waszych rodziców, żeby nas podwieźli....

- O co to, to nie, młoda damo. - Drzwi do pokoju Rona otworzyły się bez pukania i do środka wpadli bliźniacy. - Nic z tego.

- Podsłuchiwaliście?! - oburzył się Ron. - Zero prywatności w tym domu...

- Pożal się Percy'emu - odparł George.

- On też narzeka - dodał Fred.

- Ale w kwestii naszego bohaterskiego Harry'ego...

- ...mamy pewien pomysł.

- Nieco niegrzeczny i nie do końca legalny...

- ....ale stuprocentowo pewny i bezpieczny.

- Już mi się nie podoba - mruknęła Alex.

- Spokojna twoja rozczochrana - zapewnił ją Fred, przysiadając się do niej, a dziewczynka odruchowo przygładziła włosy.

- Wszystko będzie cacy, młoda - dodał George z impetem dosiadając się z drugiej strony.

- Plan zakłada szybką ewakuację Harry'ego do Nory...

- ...potrzebny nam tylko adres.

- I wasza pomoc...

- ...bo chyba w to wchodzicie?

Alex spojrzała na Rona, który miał nieco niepewną minę. Martwiła się o Harry'ego, ale wolała załatwić to z pomocą dorosłych, żeby nie wpakować się w jakieś kłopoty. Nie chciała narobić Weasleyom problemów. Chyba był to długofalowy wpływ Hermiony... Z drugiej strony jednak, dręczył ją ten brak kontaktu z jego strony i bała się, że to jednak coś poważniejszego. Nie zaszkodziłoby mieć zatem plan awaryjny.

- Dobra, mówicie, co wymyśliliście.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now