10. Święta [4/6]

3 0 0
                                    

Choć mieli za sobą już kilka hogwartckich uczt, kolacja wigilijna była wyjątkowa. Po pierwsze, została ich w szkole tylko garstka - Harry, Alex, Ron, bliźniacy i Percy oraz jeszcze jeden Gryfon z czwartej klasy, dwie dziewczyny i jeden chłopak z Ravenclawu, trzech Puchonów i jeden uczeń ze Slytherinu, który został w szkole tylko dlatego, że cała jego rodzina zachorowała na groszopryszczkę, schorzenie co prawda niegroźne, ale bardzo nieprzyjemne. Z tego powodu wszyscy siedzieli przy jednym stole wraz z nauczycielami, którzy postanowili święta spędzić w szkole. Był wśród nich dyrektor oraz profesorowie McGonagall, Snape i oczywiście Hagrid. Najedli się wszyscy do syta, pootwierali cukierki-niespodzianki i pośpiewali kolędy. Alex stwierdziła, że to były chyba najmilsze święta, jakie dotąd obchodziła.

- Dla mnie też. - Uśmiechnął się do niej Harry, gdy mu się do tego przyznała podczas powrotu do dormitoriów. - Może dlatego, że w końcu naprawdę rodzinne?

- Dursleyowie to też twoja rodzina. Nasza - poprawiła się natychmiast.

- Szczerze, to wolałbym o tym zapomnieć. Zdecydowanie bardziej wolę ciebie. - Nie mógł nie zauważyć szerokiego uśmiechu na twarzy Alex. - A u twoich... opiekunów? Też było niefajnie? - zainteresował się.

- Było... miło - odparła z wahaniem. - To naprawdę dobrzy ludzie, ale... Ale to nie rodzina. A Gwiazdka to rodzinne święta. Cieszę się, że możemy je spędzić razem.

I faktycznie następne dni spędzali razem, czy to w bibliotece, szukając informacji o Nicolasie Flamelu, czy to w Pokoju Wspólnym grając w szachy, eksplodującego durnia bądź gargulki, czy to na błoniach lepiąc bałwany i urządzając bitwę na śnieżki. Zorganizowali sobie nawet zawody Gryfoni, którzy mieli najsilniejszą reprezentację, kontra pozostali uczniowie. Całej tej zabawie sekundował Dumbledore, który pełnił rolę sędziego. Zawody zakończyły się remisem, a wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni do Wielkiej Sali na rozgrzewającą herbatę z goździkami i imbirem.

Alex, prócz poszukiwań prowadzonych wraz z Harrym i Ronem, przemierzała również bibliotekę szukając informacji na temat swoich magicznych umiejętności. Podobnie jak Hermiona, wierzyła w moc książek i nie mogła uwierzyć, że nie znajdzie tu żadnej pomocnej wskazówki. Jak do tej pory jednak nie powiodło jej się to. W końcu natrafiła na dość interesującą lekturę, która traktowała o historii różdżkarstwa. Pomyślała, że czytając o czasach, w których tworzenie magicznych różdżek było jeszcze w powijakach, pomoże jej odkryć, jak może wyglądać magia bez różdżek.

Książka była bardzo ciekawa i pochłonęła ją tak bardzo, że nie zauważyła, że Pokój Wspólny opustoszał, a kominek powoli zaczął wygasać. Z lektury wyrwało ją dopiero skrzypnięcie schodów prowadzących do dormitorium chłopców. Obejrzała się, jednak nic nie zauważyła. Skrzypnięcie powtórzyło się.

- Harry? - zapytała, zakładając książkę kawałkiem pergaminu. Nic innego nie miała pod ręką. - Harry, wiem, że tam jesteś. Zapomniałeś o skrzypiącym stopniu - dodała, wpatrując się w przestrzeń na schodach.

Dobiegło ją stamtąd westchnięcie i nieco niżej niż się spodziewała pojawiła się głowa Harry'ego.

- Skąd wiedziałaś?

- Skrzypiący stopień - powtórzyła. - Dokąd się wybierasz? - zapytała ciekawie.

- Pomyślałem, że ją wypróbuję. - Wskazał pelerynę-niewidkę. - I... szukaliśmy Flamela wszędzie, w całej bibliotece. Ale... - zawiesił głos.

- ...ale nie w Dziale Ksiąg Zakazanych. - Alex kiwnęła domyślnie głową. - To może się udać. Uważaj na siebie, dobrze?

- Jasne. - Kiwnął głową i chwilę później zniknął z zasięgu wzroku.

Alex ziewnęła sennie i nieco bez przekonania wróciła do lektury. Przeczytała ledwie kilka zdań nim zmorzył ją sen.

Walcz o to, co kochaszDonde viven las historias. Descúbrelo ahora