Nawet nie zauważyli, że koniec roku zbliża się wielkimi krokami. Oznaczało to, że do egzaminów końcowych zostało coraz mniej czasu. Hermiona zaczęła panikować i spędzać w bibliotece jeszcze więcej czasu, niż zazwyczaj, wymuszając na Ronie i Harry'm dotrzymywanie jej towarzystwa.
Chłopcy nie byli tym faktem zbyt zachwyceni, ale korzystali z okazji, do powtórek, bo trzeba było przyznać - notatki Hermiony były najlepsze z najlepszych. Jej indywidualny plan nauki rozpisany w kolorowych tabelkach też nieco ułatwiał zadanie, choć dziewczyna wpadała w panikę za każdym razem, gdy musiała poczynić jakiekolwiek od niego odstępstwo.
- W mugolskiej szkole też tak panikowałaś? - mruknęła Alex, patrząc, jak Hermiona gorączkowo poszukuje notatek z zielarstwa.
- W mugolskiej szkole uczyłam się pisać, czytać i liczyć... Nie wymagało to sterty notatek! Choć w starszych klasach pewnie też musiałabym opracować jakiś plan... Harry! - zawołała oburzona, zrzucając go z fotela w czytelni. - Cały czas na nich siedziałeś! - Złapała nieco wymiętoszone notatki o grzybach bąblowcowych.
- Uczyli was w szkole czytać? - zdziwił się Ron. - Przecież w domu można się tego nauczyć!
- Mugole idą do szkoły bardzo wcześnie - odpowiedział mu Harry. - Dlatego zaczyna się od bardzo prostych rzeczy.
- Bez sensu - westchnął Ron, bez przekonania sięgając po podręcznik do eliksirów. - Nie wiem, czemu się tego uczę... Snape i tak nas obleje.
- Jest ostatnio jeszcze bardziej wredny, niż zazwyczaj - mruknął Harry. - Myślicie, że to przez Quirella?
Przyjaciele starali się na różne sposoby wspierać nauczyciela, by dodać mu otuchy. Wszystko wskazywało na to, że Snape'owi na razie nie udało się go złamać.
- Możliwe - mruknęła Alex, rozglądając się po półkach. - Zaraz wracam, muszę poszukać jednej książki.
Weszła między regały i przeglądała tytuły. Zapytanie pani Pince nie wchodziło w grę, książka, której szukała, natychmiast wywołałaby podejrzenia, a ona przecież nie chciała zwracać na siebie uwagi.
- Invenite primamagicae - mruknęła, dotykając różdżką regału.
Nic się nie stało, podeszła więc do następnego i również użyła zaklęcia szukającego. Udało się dopiero za szóstym razem. Jedna z książek wysunęła się nieco z półki. Alex podbiegła do niej i stając na palcach próbowała do niej dosięgnąć.
- Chyba musisz trochę urosnąć, mała. - Usłyszała dudniący, ale sympatyczny głos Hagrida, który chwilę później bez problemu podał jej książkę.
- Albo w końcu nauczyć się zaklęcia przywołującego... - westchnęła.
- Pierwotne formy magii? - Olbrzym przyjrzał się okładce dzierżonej przez nią książki.
- To na dodatkową ocenę u Flitwicka - odparła szybko, również zerkając na trzymane przez niego tomiszcza. - A ty nadal marzysz o smoku...?
- To...
- O, Alex, gdzie ty się podziewasz? Cześć, Hagrid! - Przyjaciele odszukali ją pomiędzy regałami i przywitali się z gajowym. Alex błyskawicznie, ale dyskretnie schowała książkę do torby, a Hagrid zasłonił tytuły.
- Nie spodziewałem się ciebie w bibliotece - zauważył Harry.
- A tak se szukam... czegoś na ślimaki, bo mi, cholibka, wszystkie dynie zeżrą. A wy co tutaj robicie? Chyba nie szukacie dalej Flamela, co?
- Och, już dawno go znaleźliśmy! - rzucił Ron lekceważącym tonem. - I wiemy nawet czego pilnuje Puszek...
Hagrid uciszył go szybko, stanowczo odmawiając udzielenia im jakichkolwiek informacji. W końcu zgodził się odpowiedzieć im na parę pytań wieczorem, w jego chatce, licząc, że przynajmniej przestaną węszyć na własną rękę. Pożegnał się szybko i bez zwłoki wyszedł z biblioteki.
YOU ARE READING
Walcz o to, co kochasz
FanfictionMówili o nim - Chłopiec, Który Przeżył. O niej - nie mówili nic. A przecież zrobiła wszystko, by był Mężczyzną, Który Żyje.