12. Krew jednorożca [5/5]

3 0 0
                                    

Następnego rana przy śniadaniu otrzymali informację o areszcie. Zupełnie o tym zapomnieli, strata dwustu punktów całkowicie przyćmiła im drugą część kary. Areszt miał się odbyć w nocy, co Alex uznała za wybitną złośliwość. Za karę za wałęsanie się po nocy będą... wałęsać się po nocy. Idealnie.

Filch czekał na nich w Sali Wejściowej razem z Malfoyem. Dodatkowa nieprzyjemność, ale nieco pocieszające było, że i on musiał odpracować swoje.

Ominęła wzrokiem klepsydrę, gdzie minimalna ilość rubinów, aż kuła po oczach. Filch rozpoczął swoją tyradę, której starali się nie słuchać i wyprowadził ich z zamku. Alex z ulgą zauważyła, że kierują się do chatki Hagrida. Areszt pod okiem gajowego nie mógł być taki zły, prawda?

Jej nadzieje zostały rozwiane, gdy okazało się, że celem ich wyprawy jest Zakazany Las. Neville zaczął się trząść jak osika, a Malfoy stał się jeszcze bledszy niż zwykle.

- Do lasu? Ale... Ale tam są te... no, wilkołaki!

- Wrócę rano po to, co z nich zostanie - zaśmiał się Filch i ruszył z powrotem do zamku.

Nie zabrzmiało to zbyt zachęcająco.

Hagrid przywitał się z nimi, a Kieł wylizał ich od stóp do głów. Malfoy protestował jeszcze, twierdząc, że nie wejdzie do lasu, ale gajowy wytłumaczył mu w zwięzłych słowach, że alternatywą jest wydalenie ze szkoły. Draco przestał protestować, a Alex mocno chwyciła Neville'a za rękę, by choć trochę go uspokoić. O dziwo, podziałało.

- Słuchajcie uważnie, bo nie idziemy na grzyby, cholibka. W nocy nie jest tutaj bezpiecznie, chodźcie za mną. - Olbrzym ruszył do lasu, a oni chcąc, nie chcąc podążyli za nim. - Widzicie te srebrne ślady? To krew jednorożca. To już drugi w tym tygodniu. Musimy znaleźć tego biedaka, nim wyzionie ducha, może uda mu się pomóc. Podzielimy się na grupy i przeszukamy las - zarządził Hagrid.

- Chcę psa! - zawołał od razu Draco.

- Zgoda, ale ostrzegam, że jest strasznym tchórzem... Dobra, Harry i Hermiona ze mną, Neville z Kłem i Draco, a Alex... - Hagrid zawiesił głos.

- Pójdę z nimi. - Wskazała Malfoya i Neville'a, który był blady niczym duch. Nie chciała zostawiać go samego ze Ślizgonem.

- Zgoda. Jak znajdziecie jednorożca, strzelacie zielonymi iskrami, a jeśli będzie wam grozić jakieś niebezpieczeństwo - czerwonymi. Wtedy reszta rusza na pomoc. Czy to jasne? - spytał surowo Hagrid.

Skinęli głowami i ruszyli przed siebie, a na najbliższym rozwidleniu Hagrid poszedł w lewo, a Alex z resztą swojej grupki w prawo. W lesie było ciemno i dziwnie cicho. Jakiekolwiek dźwięki były przytłumione i wydawało się że dochodzą z dna studni.

- Kto to widział, żeby błąkać się nocą po lesie... Jak mój ojciec o tym usłyszy... - mamrotał Malfoy.

- Cicho - syknęła Alex. - Chcesz żeby to coś, co zraniło jednorożca nas znalazło?

- Nic mnie nie obchodzi jakiś głupi jednorożec - prychnął Ślizgon. - A jeśli coś mi się stanie, to wszyscy słono za to zapłacą. I ten przygłupi gajowy, i Dumbledore, i McGonagall...

- Ciii...! - uciszyła go, zatrzymując gestem. - Tam coś jest. - Wskazała krzaki przed nimi.

Gestem kazała im zostać i przywołując do siebie Kła podeszła bliżej. Pies zaskomlał cicho. Alex wyciągnęła przed siebie różdżkę, mocno zaciskając na niej palce i rozsunęła krzaki... spomiędzy których czmychnęła przestraszona wiewiórka.

- Uff... - Obejrzała się za siebie, ale Malfoya i Neville'a nie było w zasięgu wzroku. Musieli skryć się za którymś z drzew.

- Las nocą to nie jest dobre miejsce dla młodych czarownic. - Usłyszała za sobą głęboki, dźwięczny głos.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now