10. Święta [5/6]

3 0 0
                                    

- Alex! Alex, wstawaj! Musisz coś zobaczyć!

Poderwała się gwałtownie, zrzucając książę na podłogę. Nic nie zobaczyła, ale ze stolika obok spadło pudło z szachami Rona oraz rozległ się tupot nóg na schodach do dormitorium chłopaków.

- Harry...? - mruknęła jeszcze nie do końca rozbudzona. - O co chodzi?

Minutę później na dół doczłapał zaspany Ron w piżamie i z włosami przyklepanymi na jedną stronę, cięgnięty za rękaw przez Harry'ego, któremu peleryna zsunęła się częściowo z ramion i było widać mniej więcej połowę jego ciała.

- Chodźcie, muszę wam coś koniecznie pokazać! - emocjonował się chłopak.

- Stary, jest środek nocy - ziewnął Ron.

- Filch nas złapie - zauważyła przytomnie Alex, odzyskując jasność myśli. - Nie może to poczekać do rana?

- Nie, bo zapomnę drogi. No, właźcie tutaj, zmieścimy się. - Wpuścił ich pod pelerynę i ruszyli razem przed siebie. Pilnowanie, by peleryna nie zsunęła się i nie odsłoniła czyichś kostek (co było najbardziej prawdopodobne w przypadku Rona) było bardzo męczące, więc kiedy dotarli do celu, jak stwierdził Harry, byli cali mokrzy, mimo chłodu panującego na korytarzach.

- To tutaj. - Pchnął drzwi do jakiejś nieużywanej klasy i zaprosił ich do środka. Pomieszczenie było niemalże puste, jedynym rzucającym się w oczy elementem było duże, ozdobne, stojące lustro. Harry podszedł do niego, przywołując ich gestem.

- Tu są rodzice! Patrzcie! - Stanął przed taflą i uśmiechnął się szeroko.

Alex podeszła bliżej i spojrzała w zwierciadło. Faktycznie. Za swoimi plecami ujrzała kobietę o takich samych rudych włosach i jasnych zielonych oczach, jak ona. Uśmiechała się szeroko do niej i do Harry'ego. Tuż obok niej stał chudy, ciemnowłosy mężczyzna w okrągłych okularach, opierając dłoń na ramieniu Harry'ego. On również uśmiechał się z dumą.

Ale to były tylko postaci w lustrze.

- Harry - powiedziała łagodnie Alex. - To tylko obraz. Nie są prawdziwi.

- Ale... - zaprotestował chłopak. - Widzę ich pierwszy raz w życiu. Nie tęsknisz za nimi?

- Tęsknię - odpowiedziała, jednak odsunęła się od lustra. - Ale to nic nie zmienia. Nie wiem, jak działa to lustro, ale nie zwróci ci tych straconych lat, Harry.

Ron zaintrygowany podszedł bliżej. Harry zachęcił, go wskazując mamę i tatę, rudzielec jednak pokręcił głową.

- Nic nie widzę, stary. Jestem tylko ja i... o, kurczę! Jestem najlepszy! Mam odznakę prefekta, jak Bill i Percy! I kapitana quidditcha, jak Charlie! Ale ekstra!

Alex zmarszczyła brwi. Lustro nie było niebezpieczne, ale od dziecka nauczono ją, by nie ufała przedmiotom magicznym o nieznanym działaniu. Już sam fakt, że oboje z Harrym widzieli w nim coś zupełnie innego niż Ron, był zastanawiający. Tak samo jak to, że widzą w nim ni mniej, ni więcej, a swoją rodzinę w komplecie. Marzenie, które nigdy się nie ziści.

Do jej uszu dotarła dyskusja między chłopcami na temat działania lustra, jednak żadne z nich nie doszło do żadnych sensownych wniosków.

- Lepiej stąd chodźmy, zanim Filch nas nakryje - powiedziała stanowczo.

Chłopcy niechętnie dali oderwać się od lustra i całą trójką wrócili do dormitorium. Zagrzebując się ponownie w pościeli, Alex pomyślała, że lustro to kolejna zagadka, którą skrywają mury szkoły. Czy istnieje szansa, że powie im cokolwiek o ich rodzinie?


Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now