13. Siedem prób [3/4]

2 0 0
                                    

Pokój Wspólny powoli pustoszał, gdy zostało tylko parę osób, Harry wymknął się na górę do dormitorium po pelerynę-niewidkę. Wrócił wraz z fletem, który otrzymał na święta od Hagrida. Faktycznie - czymś trzeba było uśpić Puszka.

- Lepiej okryjmy się peleryną już tutaj. Musimy się upewnić, że dobrze nas zakrywa - szepnął chłopak. Nie mogli się nie zgodzić - w pojedynkę, peleryny było aż nadto, w dwójkę w sam raz, przy trojgu było już ciasnawo, a jeśli mieli zmieścić się w czwórkę, groziło im, że spod peleryny będą wystawać im kostki. Musieli to dobrze przemyśleć.

- Ron musi być w środku, jest najwyższy - zadecydowała Alex. - A my po bokach, żeby rozkładała się równomiernie. Musimy iść na ugiętych nogach...

- Co robicie? - Zamarli, słysząc głos docierający z kąta pokoju. - Znowu się gdzieś wybieracie?

- Neville...

Zupełnie przeoczyli kolegę wciśniętego w głęboki fotel w kącie Pokoju Wspólnego. Hermiona przybrała niewinną minę.

- No co ty, wcale nie.... nie powinieneś być już w łóżku, Neville?

- Nie wolno wam nigdzie iść! Znowu Gryffindor przez was ucierpi! - zawołał chłopiec. Alex westchnęła w duchu. Neville miał w sumie rację, ale... Ale sytuacja była wyjątkowa.

- Nie rozumiesz, Neville, to ważne - próbował przekonać go Harry.

- Nie pozwolę wam! Będę... będę się bił! - Chłopiec wyciągnął przed siebie mocno zaciśnięte pięści. Naprawdę był gotów bronić wyjścia własnym ciałem.

- Neville, nie bądź kretynem... - odezwał się Ron.

- Nie nazywaj mnie kretynem! Sam mówiłeś, żebym się nie poddawał, nie pozwolę wam więcej złamać regulaminu! - wołał uparcie Neville.

- Nie chodziło o nas... - mruknął rudzielec.

- Dziewczyny, zróbcie coś... - jęknął cicho Harry, zerkając niespokojnie na zegar nad kominkiem.

- Neville. - Alex wystąpiła krok do przodu. - Przepraszam, teraz będziesz na nas zły, ale później zrozumiesz, że musieliśmy... Pertificus Totalus!

Chłopiec cały zesztywniał i poleciał jak kłoda do tyłu. Harry i Ron złapali go w ostatniej chwili. Nachylili się nad nim. Jedynym ruchomym elementem jego ciała były oczy, którymi zezował teraz na przyjaciół.

- Wybacz, stary. Potem wyjaśnimy - mruknął strapiony Ron.

- Musimy iść - pogonił ich Harry.

- Wynagrodzimy ci to - dodała Alex i wraz z Hermioną dołączyła do chłopaków pod peleryną-niewidką.

- Skąd znasz to zaklęcie? Ono jest z drugiego roku! - zdziwiła się szeptem Hermiona.

- Nudziło mi się - odparła Alex wymijająco. Nie chciała się przyznawać, że ćwiczy na zapas zaklęcia z drugiego roku, bo w wakacje przecież nie będzie to możliwe. Nie wolno było korzystać z czarów poza szkołą. Konsekwencje były surowe.

- Pośpieszmy się - szepnął Harry.

Droga dłużyła się niemiłosiernie. Musieli iść pochyleni, a najgorzej miał najwyższy z nich, czyli Ron. Dodatkowo każdy najcichszy dźwięk sprawiał, że oblewali się zimnym potem. Peleryna jednak zapewniała im pełną dyskrecję. Ron nawet rozochocił się na tyle, że gotów był pogonić kota Pani Norris, ale Alex wraz z Hermioną odwiodły go od tego pomysłu. Mieli zresztą wrażenie, że kotka wyczuwa ich obecność.

- Magia działa na zwierzęta inaczej niż na ludzi - podsumowała Alex, mając nadzieję, że przyjaciółka woźnego nie doniesie mu o nocnych intruzach, jeśli faktycznie w jakiś sposób ich rozpoznała.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now