Miotła była wspaniała. Naprawdę wspaniała i Alex nie potrafiła się na nią napatrzeć. Już nie mogła się doczekać, aż będzie mogła ją wypróbować. Jeżeli foldery reklamowe mówiły prawdę, to była naprawdę szybka!
O tej porze dnia Pokój Wspólny świecił pustkami, więc rozsiadła się przed kominkiem i doczytywała różne ciekawostki techniczne z wypożyczonego po drodze w bibliotece czasopisma. Po drodze zgubiła gdzieś chłopaków, ale nie przejmowała się tym. Pewnie też zaszyli się gdzieś, by przyjrzeć się bliżej Nimbusowi.
- Alex?
Poderwała głowę znad gazety i nieco rozkojarzona spojrzała na Wooda stojącego nad nią w stroju sportowym z miotłą pod pachą.
- Już siódma? - zdziwiła się, szukając wzrokiem zegarka.
- Jeszcze nie, ale umówiłem się wcześniej z Harry'm, żeby opowiedzieć mu co nieco o quiddichu jako takim. Wiesz, jest całkiem zielony w tych sprawach. - Oliver podrapał się z zakłopotaniem po głowie. - Kto by pomyślał, że ktoś taki jak on, nie ma bladego pojęcia o najważniejszej rozrywce czarodziei?
- Całe życie wychowywał się wśród mugoli - odpowiedziała Alex, wzruszając ramionami. - Chyba pójdę z tobą, z chęcią posłucham, bo dotąd grałam jedynie w ogródku, za bramki mając gałęzie starej gruszy. No i nie mogę się doczekać, aż jej dosiądę. - Poklepała miotłę po trzonku czułym gestem.
- Nie dziwię ci się. - Kiwa głową Wood, z uznaniem zerkając na miotłę. - Ubierz się ciepło, bo jest już chłodno. Czekam przed wejściem.
Alex pomknęła na górę po rzeczy i w kilka minut była już gotowa. Starszy chłopak zgodnie z obietnicą czekał na nią przy portrecie Grubej Damy, która zagadywała go kokieteryjnie.
- ...taki miły z ciebie chłopiec, Olivierze. I na dodatek przystojny!
- Dziękuję, Gruba Damo - wymamrotał Wood, cały czerwony na twarzy, z ulgą dostrzegając Alex. - O, Potter! Jesteś już. Fantastycznie, idziemy! - pośpiesznie pożegnał damę z portretu, ciągnąc za sobą zdezorientowaną dziewczynę i odzyskując powoli naturalne kolory.
- Chyba cię lubi - zaśmiała się Alex, a chłopak pokręcił głową.
- Zaczepia mnie tak odkąd zostałem kapitanem drużyny. Ponoć Charlie Weasley miał podobny problem - dodał.
- Zaraz, zaraz... To brat Rona? - uświadomiła sobie Alex. - Na jakiej pozycji grał?
- Szukający, jak twój brat. Był najlepszy, szkoda, że pojechał szukać tych swoich smoków. Mógłby grać w reprezentacji, jeśli by chciał - westchnął jakby z zazdrością.
- To musiał być naprawdę dobry - zgodziła się z nim Alex. - Patrz, Harry już jest! - zawołała, wskazując samotną postać krążącą nad boiskiem do quidditcha. Opadał, wirował, robił nagłe zwroty, ewidentnie testując nową miotłę.
- Dobra, leć do niego, a ja pójdę jeszcze po kilka rzeczy ze schowka. - Wood oderwał wzrok od sylwetki Harry'ego i uśmiechnął się do niej. - Serio jest dobry. Ale nie mów mu tego na razie. No wskakuj, widzę, że nie możesz się doczekać - dodał ze śmiechem, patrząc jak kurczowo ściska trzonek miotły.
Alex nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przerzuciła nogę przez miotłę i mocno odepchnęła się od ziemi. Pęd powietrza rozwiał jej włosy, a z ust wycisnął cichy okrzyk zaskoczenia. Nie spodziewała się aż takiej prędkości.
Dołączenie do Harry'ego zajęło jej mgnienie oka, przekornie zablokowała mu drogę, zmuszając do gwałtownego zwrotu.
- Ej! - krzyknął oburzony, chwilę później jednak się uśmiechnął. - Świetne są, prawda?
YOU ARE READING
Walcz o to, co kochasz
FanfictionMówili o nim - Chłopiec, Który Przeżył. O niej - nie mówili nic. A przecież zrobiła wszystko, by był Mężczyzną, Który Żyje.