15. Na ratunek [4/5]

2 0 0
                                    

Zaraz po śniadaniu pani Weasley zagoniła ich do pracy. Ron i bliźniacy dostali za zadanie odgnamianie ogrodu, a Alex z własnej woli zaproponowała pani Weasley pomoc w kuchni. Harry chwilę się wahał, ale obecność pani Weasley nie sprzyjała rozmowie, postanowił więc pomóc przyjacielowi w ogrodzie, ponieważ nigdy nie widział odgnamiania ogrodu.

- Przeczytajcie, co Lockhart ma na ten temat do powiedzenia! - zawołała za nimi pani Weasley. - To bardzo mądry czarodziej - zwróciła się do Alex. - Mam wszystkie jego poradniki.

Dziewczynka jednym uchem wyłowiła docinki bliźniaków, że pani Weasley podkochuje się w autorze podręczników, ale ich matka na szczęście tego nie usłyszała. Uwagę o tym, że wcale nie potrzebują pomocy głupiego Lockharta do zwykłego odgnamiania ogrodu, niestety już tak.

- Lepiej żeby nie było tam ani jednego gnoma, jak przyjdę na inspekcję! - pogroziła im i zajęła się zmywaniem. Alex pośpiesznie zaczęła wycierać umyte już talerze i odkładać do szafek, zgodnie z podpowiedziami Ginny, która zeszła na dół, tym razem kompletnie ubrana i uczesana.

- Mogliście mnie uprzedzić - szepnęła tak, by mama nie usłyszała. - Mogłabym się przygotować... To znaczy, kryć was.

Alex uśmiechnęła się lekko, podając jej czyste kubki po herbacie.

- Następnym razem cię wtajemniczę - obiecała jej. - Ciekawe, kiedy przyjdą listy ze szkoły? - zmieniła temat.

- Pewnie niedługo, nie mogę się doczekać! - zawołała podekscytowana Ginny, omal nie tłukąc dzbanka, który właśnie chowała do szafki.

Jakby na zawołanie, przez otwarte kuchenne okno wleciała szara sowa, którą Alex od razu poznała.

- To od Wooda! - Wytarła ręce i odebrała przesyłkę. Nie zdążyła jednak jej otworzyć, bowiem z cichym trzaskiem ktoś aportował się na podwórku.

- Tata! - zawołała Ginny i pobiegła otworzyć drzwi, wołając po drodze braci i Harry'ego.

- Witajcie, kochani. - Pan Weasley zmęczony opadł na krzesło i przymknął oczy. Z ogrodu nadbiegli chłopcy, cali umorusani ziemią. Gnomy najwyraźniej dały się im we znaki, a przecież parę dni temu się ich pozbyli. Były naprawdę uparte. - Co za noc! Dziewięć interwencji, dziewięć! - zawołał ze zgrozą.

Alex podsunęła mu kubek z herbatą podany przez Ginny i usiadła koło niej. Bliźniacy od razu zarzucili ojca pytaniami o pracę, a on wyczerpująco im odpowiadał. Pracował w Wydziale Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli, co oznaczało, że zajmował się znajdowaniem i odczarowywaniem mugolskich przedmiotów, na które został rzucony urok lub odnajdywał zaczarowane przedmioty, które przypadkiem dostały się w ręce mugoli. Była to bardzo ważna funkcja, ze względu na Kodeks Tajności, ale wielu czarodziejów nie doceniało jego pracy.

- Nie zgadlibyście, co też czasem trafia się do odczarowania - westchnął w końcu pan Weasley.

- Może na przykład... samochody? - rzuciła sarkastycznie jego żona, a Ron, bliźniacy i Alex stali się nagle o pół głowy niżsi. Pan Weasley od razu oprzytomniał.

- S-samochody, kochanie? - spytał, lekko zezując na pogrzebacz w ręku pani Weasley.

- Owszem, samochody, Arturze - odparła, biorąc się pod boki. - Wyobraź sobie czarodzieja, który trzyma w szopie stary, pordzewiały samochód i w tajemnicy przed rodziną rzuca na niego zaklęcie, które pozwoli mu latać... - Jej głos był lodowaty, a awantura wisiała w powietrzu. Alex nieco żałowała, że jest za młoda, by umieć się teleportować.

- Cóż... myślę, kochanie, że miałby do tego prawo, bowiem... widzisz, w przepisach jest pewna luka - Pan Wesaley dzielnie próbował wybrnąć z tej sytuacji. - Samo posiadanie nie jest karalne, dopiero użycie...

- ARTURZE WEASLEY, DOBRZE WIEDZIAŁEŚ, ŻE W PRAWIE BĘDZIE TAKA LUKA, GDY JE TWORZYŁEŚ - zagrzmiała Molly Weasley. - Zrobiłeś to, żeby bezkarnie majstrować przy mugolskich sprzętach w tej twojej szopie! A Harry przybył dziś rano tutaj tym samochodem, którego ponoć nie zamierzałeś używać!

- Harry? Jaki Harry? - Pan Weasley dopiero teraz zauważył Harry'ego siedzącego obok Rona. - Na brodę Merlina, przecież to Harry Potter!

- PO KTÓREGO TWOI SYNOWIE I ALEX POLECIELI TWOIM SAMOCHODEM. W OBIE STRONY - sprowadziła go na ziemię żona.

- Naprawdę? I wszystko działało? - zainteresował się pan Weasley, ale zmitygował się prędko pod groźnym spojrzeniem żony. - To znaczy... bardzo nieładnie, chłopcy. Nieładnie, Alex. To było bardzo nieodpowiedzialne z waszej strony - oznajmił, ale był przy tym mało przekonujący.

Alex wymieniła krótkie uśmiechy z Ginny. Zdążyła poznać sposób, w jaki rodzina Weasleyów się przekomarzała. Choć codziennie było słychać tutaj kłótnie i krzyki, to wszyscy bardzo się kochali i skoczyli by za sobą w ogień. To sprawiało, że Alex tęskniła za rodzicami nieco bardziej niż zazwyczaj, ale teraz przynajmniej Harry znowu był blisko. Nie mieli poza sobą nikogo, więc musieli trzymać się razem.

Sytaucja z samochodem została załagodzona, a pan Weasley oprzytomniał mimo ciężkiej nocy. Zalał Harry'ego pytaniami dotyczącymi życia wśród mugoli, a Alex ciekawie nadstawiła ucha. Uświadomiła sobie, że nic prawie nie wie na ten temat, a przecież to była codzienność Harry'ego przez ponad 10 lat! No i w końcu Dursleyowie - najbardziej mugolscy mugole na świecie, a przynajmniej według Harry'ego - byli także jej rodziną. Dobrze byłoby wiedzieć coś więcej na ich temat.

Harry cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania. Widać, że niektóre pytania wydają mu się dziwne (na przykład to o gumową kaczkę do kąpieli. Alex nawet nie wiedziała, że coś takiego istnieje, ale pan Weasley wydawał się bardzo zafrapowany tym zagadnieniem).

Nie minęło wiele czasu, nim Harry poczuł się jak u siebie, podobnie jak i Alex. Teraz kiedy był tutaj, wszystko było na swoim miejscu, a Nora powoli stawała się dla nich nowym azylem, podobnie jak i Hogwart.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now