8. Halloween [2/5]

4 0 0
                                    

- Wood na boisku zmienia się w jakiegoś upiora - westchnęła Alex, ciężko opadając na krzesło obok Neville'a. - Nie czuję rąk, nóg, ani żadnej innej części ciała. Trzy dni pod rząd czterogodzinny trening, z czego ostatnie dwa w ulewnym deszczu. Ale przynajmniej opanowałam podania tyłem tak dobrze, że mogę je robić z zamkniętymi oczami. Zresztą to żadna różnica, w tym paskudnym deszczu i tak nic nie widać. Jak ci idzie? - Zerknęła mu przez ramię.

- Oddałem esej McGonagall, a rano byłem u Snape'a warzyć Eliksir Bujnej Czupryny. Gdy tylko odstoi swoje, będę go testował na szczurze. - Chłopak był wyraźnie przerażony tą wizją. - No i zacząłem ten esej dla Flitwicka o zaklęciach translokujących, ale idzie mi raczej kiepsko. - Wskazał arkusz pergaminu przed sobą, a Alex szybko przebiegła wzrokiem niedługi tekst.

- Mhm, dobrze, że zacząłeś od podziału na rodzaje. Ale trochę ci się pomieszało. - Odwróciła się i sięgnęła po podręcznik, wskazując Neville'owi odpowiednią stronę. - Pierwszy typ to czary lewitujące, drugi przywołująco-odsyłające, trzeci transportujące, a czwarty, który czasem jest traktowany zupełnie osobno, to teleportacja. Różni się od czarów transportujących tym, jest to czar, który rzucamy na żywe stworzenia. Nie można transportować kota, ale kaktusa już tak. Rośliny są tutaj traktowane jako przedmioty. Dodatkowo teleportacja to czar, który rzuca się na samego siebie, ewentualnie można go rozszerzyć na inne osoby, dlatego jego przynależność do czarów translokujących jest często kwestionowana przez wielu specjalistów. - Uśmiechnęła się widząc, jak kolega wszystko skrzętnie notuje. - Flitwick ci nie uwierzy, że sam to napisałeś. Masz, tutaj jest wszystko. - Podetknęła mu podręcznik pod nos. - A w dormitorium mam notatki z lekcji, jest tam kilka przydatnych informacji.

- Dzięki, Alex, jesteś najlepsza! - zawołał z wdzięcznością Neville.

- Aj, aj, aj, Longbottom, nie ekscytuj się tak, bo się jeszcze posikasz. - Obok nich znienacka pojawił się Malfoy. - Taki wstyd przy dziewczynie?

Neville zrobił się cały czerwony, a Alex obrzuciła Dracona obojętnym spojrzeniem.

- Nie zgubiłeś się przypadkiem, Malfoy? Biblioteka to nie jest twoje naturalne środowisko. Mało sprzyjające warunki do dręczenia kolegów. - Gestem wskazała kręcącą się w okolicy panią Pince, która uważana była za bardzo surową w kwestii przestrzegania regulaminu biblioteki.

- Zostałem wysłany przez profesora Snape'a. Chce was widzieć - odparł z godnością Draco.

- Teraz jesteś chłopcem na posyłki? - Alex uniosła do góry brwi. - Cóż za awans!

- Tak się składa, że akurat przekazywałem mu wieści od mojego ojca i pozwoliłem sobie wyświadczyć mu tę przysługę. Ale to nic, co mogłoby cię interesować, Potter. Za wysokie progi - prychnął i odmaszerował z z wysoko uniesioną brodą.

- Chodź, Neville. Widocznie eliksir już jest gotowy i czas go wypróbować - stwierdziła, wstając od stołu. - Pytanie tylko, czego Snape chce ode mnie? - zastanawiała się na głos.

- Nie boisz się Malfoya? - zapytał cicho Neville, powoli odzyskując naturalne kolory.

- On tylko dużo gada. A nawet jeśli by czegoś próbował, to jestem w zaklęciach lepsza od niego. - Alex wzruszyła ramionami.

- Ale ja nie...

Nie zdążyła mu nic odpowiedzieć, bo właśnie dotarli do lochów, gdzie czekał na nich Snape z złowróżbną miną.

- Nie śpieszyło ci się, Longbottom. Chyba lubisz dręczyć małe, futrzaste zwierzątka. Twój pseudo-eliksir jest już gotowy. Zobaczymy, co zrobi z tym biednym szczurem. - Jednym machnięciem różdżki wyczarował klatkę ze zwierzęciem, które owinięte było trzema skarpetkami. W tym jedną dziurawą. - Żałosne. Ale najpierw... - Podszedł do biurka i powrócił po chwili z kawałkiem pergaminu. - Powiedz mi, Longbottom, co to jest?

- Mój e-e-e-esej, panie p-p-p-profe-s-s-s-sorze - wyjąkał Neville, trzęsąc się ze strachu. Nauczyciel eliksirów taki miał na niego spływ.

- To widzę, Longbbottom, nie jestem ślepy i umiem jeszcze odcyfrować twoje nazwisko na górze strony. Powiedz mi lepiej, kto go napisał - wycedził Snape.

- J-j-j-ja...? - wydukał Neville, zupełnie onieśmielony groźną postawą nauczyciela.

- To ja pytam ciebie, Longbottom! A może to dzieło panny Potter, hm? - Przeniósł wzrok na Alex, która postąpiła krok do przodu. - Coś za dużo tutaj mądrych sformułowań, by wyszły spod twojej ręki.

- Zaręczam, panie profesorze, że Neville sam napisał pracę. Ja jedynie podsunęłam mu odpowiedni rozdział w podręczniku. To stamtąd pochodzą te "mądre zwroty" - zauważyła z lekkim przekąsem. Przez chwilę myślała, że przesadziła, nauczyciel jednak nijak nie zareagował na tę drobną uszczypliwość. - Zresztą drobna pomoc koleżeńska chyba nie jest zakazana?

- Pomoc? - Snape spojrzał na nią z politowaniem. - Raz jeszcze zobaczę, Potter, że wyręczasz Longbottoma na lekcji, to oboje dostaniecie miesięczny szlaban i kilkadziesiąt ujemnych punktów. To właściwie wszystko, możesz iść.

- Jestem ciekawa, co się stanie ze szczurem. - Alex uśmiechnęła się niewinnie i podeszła do klatki ze zwierzątkiem. - Neville bardzo się przyłożył do tego eliksiru.

- Nie wątpię - rzucił Snape z przekąsem, ale pozwolił jej zostać. - Dalej, Longbottom, pokaż, co tym razem sknociłeś. - Sięgnął po zwierzę i ściągnął z niego skarpetki, nie kryjąc niezadowolenia. Alex miała nadzieję, że kolega wykorzystał do ogrzania szczura najmniej świeże skarpetki ze swojego kufra.

Neville drżącymi rękami nabrał eliksiru i skropił łysą skórę trzęsącego się szczura.

- Jeszcze trochę - mruknęła Alex półgębkiem. Snape rzucił na nią okiem, jednak nie dał po sobie poznać, że cokolwiek usłyszał. Chłopiec dodał jeszcze kilka kropel eliksiru, a część z nich kapnęła na rękę nauczycielowi.

- Co robisz, idioto?! - wykrzyknął Snape, puszczając szczura, który nadal łysy, umknął pod ławkę. Za to na grzbiecie dłoni nauczyciela wyrosło bujne, ciemne owłosienie.

- Zdaje się, że na szczura ktoś rzucił zaklęcie neutralizujące działanie wszelkich mikstur magicznych - zauważyła Alex, wygrzebując przerażone zwierzątko, które popiskiwało cicho. - Nie dotyczy ono oczywiście silnych trucizn, oraz specyfików, które muszą być podane doustnie. Myślę, że zaklęcie, Specialis Revelio powinno to wykazać. Ewentualnie Finite Incatatem, pozwoli nam zdjąć ewentualne czary i sprawdzić miksturę Neville'a raz jeszcze.

- Znam podstawowe zaklęcia, Potter - warknął Snape, jednym machnięciem różdżki pozbywając się nadmiernego owłosienia. - Nie obchodzi mnie ten głupi szczur. Longbottom, masz zaliczone zajęcia i nie pokazuj mi się na oczy do kolejnej lekcji. Wynocha stąd, zanim się rozmyślę.

Pośpiesznie ewakuowali się z lochów - Neville wciąż się trzęsąc, a Alex rozmyślając nad niesprawiedliwością nauczyciela.

- Specjalnie zaczarował szczura, żeby cię oblać. Gdybym tylko umiała rzucić to zaklęcie, zaraz bym to udowodniła. I jeszcze Priori Incatatem na jego różdżkę. Tak, to nie pozostawiłoby żadnych wątpliwości. Ale to bardzo trudne zaklęcia, na pewno nie dla pierwszorocznych. Dobrze, że przez przypadek nakapałeś mu na rękę - westchnęła, poklepując roztrzęsionego chłopca po ramieniu. - Ej, Neville, w porządku. Już po wszystkim.

- Za kilka dni kolejne eliksiry. Ja nie dam rady, Alex. To nie dla mnie. Jestem beznadziejnym czarodziejem - westchnął, siąkając nosem.

- Nie, Neville. To Snape jest beznadziejnym nauczycielem. Nie powinien tak cię traktować. Zrobiłeś naprawdę świetny eliksir. Choć przydałoby się go nieco rozcieńczyć, widziałeś ten gąszcz? - zapytała ze śmiechem, w końcu wywołując uśmiech na twarzy kolegi. - Nie martw się. Poradzimy sobie. I z eliksirami, i ze Snapem.

- Dzięki, Alex. Idziesz teraz na obiad? - zapytał, ale dziewczynka pokręciła głową.

- Idę spać. Wieczorem umówiłam się z Woodem na dodatkowy trening, obiecał mi, że mnie wyciśnie ze mnie ostatnią kroplę potu. A muszę jeszcze odpocząć po tym porannym. Smacznego! - Pomachała mu i ruszyła w stronę wieży Gryffindoru, a Neville skierował się ku Wielkiej Sali.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now