11. Kamień i smok [2/6]

3 0 0
                                    

W piątek, dzień przed meczem z Puchonami Potterowie nie mogli myśleć o niczym innym poza niewygodną sytuacją ze Snapem w roli sędziego. Mimo przygotowanego planu na tę sytuację, oboje obawiali się tego meczu. Harry bał się, że nauczyciel będzie znowu próbował zrobić mu krzywdę, a Alex... a Alex bała się, że nie uda jej się temu zapobiec.

Mimo tych obaw, piątek stał dla niej pod znakiem zajęć z transmutacji. Postanowiła dziś wykonać duży krok w swojej edukacji magicznej i nawet wizja upiornego meczu nie dała rady jej od tego odwieść.

- Na dzisiejszych zajęciach dokonamy transmutacji wyższego rzędu. - Profesor McGonagall rozpoczęła lekcję w standardowy sposób, wchodząc do klasy zamaszystym, ale dystyngowanym krokiem. - Wprowadzimy dzisiaj pojęcie redukcji masy, co oznacza transmutowanie większych przedmiotów w mniejsze. Redukcja masy jest zdecydowanie łatwiejsza, od jej zwiększania. Ktoś wie dlaczego?

Nikogo nie zdziwiła uniesiona ręka Hermiony. Nauczycielka potoczyła wzrokiem po klasie szukając innych chętnych, ale nikt nie kwapił się do odpowiedzi. Spodziewała się jeszcze jednej uniesionej ręki, ale panna Potter wydawała się zamyślona, choć bez wątpienia słuchała, bo pilnie notowała słowa nauczycielki.

- Thomas? Jakieś pomysły? - McGonagall spojrzała na chłopaka, który pokręcił głową ze skruszoną miną. - Longbottom? Weasley? - próbowała dalej, lecz odpowiadały jej tylko pełne skruchy spojrzenia. - Czy ktoś oprócz Granger spróbował ogóle otworzyć podręcznik?

- Otworzyć to tak... - mruknął pod nosem Seamus. - Gorzej ze zrozumieniem...

- Och, to przecież jest proste! - Nie wytrzymała Hermiona, opuszczając rękę i obracając się do niego gwałtownie, aż zafalowała jej cała fryzura. - Łatwiej zamienić większy przedmiot w mniejszy, ponieważ nadmiar masy jest zamieniany w energię i oddawany do otoczenia, niż pobrać tę energię z otoczenia, by z przedmiotu o mniejszej masie zrobić większy!

- Co? - odpowiedziały jej zaskoczone spojrzenia.

Hermiona westchnęła i wywróciła ostentacyjnie oczami.

- Fizyczne podstawy magii, czyli jak wytłumaczyć czary mugolom - odezwała się niepodziewanie Alex. - Rozdział piąty, o ile się nie mylę. W podręczniku jest to przedstawione bardziej obrazowo. Łatwiej zgubić odrobinę materii podczas transmutacji filiżanki w naparstek, bądź ją skompresować, niż tę materię pozyskać, bądź rozciągnąć. Mechanizmy są różne, te dwa główne nazywane są kolejno transmutacją redukcyjną oraz kompresyjną. Odwrotne mechanizmy to transmutacja addycyjna oraz dekompresyjna... - Alex urwała w pół zdania, nagle zmieszana. - Ale o tym chyba będzie mowa na drugim roku...

- Doskonale, Potter. Granger zresztą też ma rację. Pięć punktów dla Gryffindoru dla każdej z was. - McGonagall skinęła zdawkowo głową w ramach pochwały. - A reszta klasy napisze na następną lekcję esej na dwie stopy na ten temat. Literaturę podała już panna Potter. A teraz przejdziemy do praktyki.

Nauczycielka machnęła różdżką i na blacie przed każdym uczniem pojawiła się filiżanka.

- Skąd wy to wszystko wiecie? - syknął Ron, odwracając się do dziewczyn.

- Podręczniki do czegoś służą, Ron. - Hermiona wywróciła oczami.

- Nie da się ignorować uczącej się na głos Hermiony - dodała Alex, na co ta uśmiechnęła się lekko speszona.

- ...przećwiczcie najpierw ruch, potem zaklęcie, a potem połączymy to w jedno. Mam nadzieję, że pod koniec lekcji zobacz tu przynajmniej kilka naparstków.

Sala wypełniła się odgłosem mamrotanych pod nosem zaklęć, smagnięć różdżkami oraz - za sprawą Neville'a - tłuczonych filiżanek. Nie obyło się także bez wybuchu w wykonaniu Seamusa.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now