12. Krew jednorożca [3/5]

3 0 0
                                    

Następnego dnia Ron faktycznie wybrał się do pani Pomfrey, bo ręka spuchła i zrobiła się zielona. Najwyraźniej ugryzienia Norberta były jadowite. Dostał zwolnienie na kilka dni i nie było opcji, by pomógł z Norbertem, nie było wiadomo, czy nie będzie musiał zostać do poniedziałku w skrzydle szpitalnym.

Sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że list od Charliego trafił przez przypadek w ręce Malfoya.

- Niedobrze - westchnęła Alex. - Bardzo niedobrze.

- Myślisz, że ktoś mu uwierzy? - zamartwiła się Hermiona.

- Na pewno będą podejrzliwi... Musicie zachować ostrożność. - Spojrzała na Harry'ego z ukosa. - Nie róbcie nic głupiego.

- Coś głupszego od wałęsania się nocą po zamku z małym smokiem w klatce? - prychnął chłopak. - Ale nie mamy wyjścia. Idziemy powiedzieć Hagridowi, a ty pomyśl, jak podważyć wiarygodność Malfoya.

- Jeśli Draco powie, że masz smoka, to raczej nikt mu nie uwierzy, ale to wszystko i tak jest ryzykowne. Załatwię to jakoś - westchnęła. - Dobra, idźcie do Hagrida, a ja...

- Jesteś umówiona z Woodem. - Harry wywrócił oczami. - Naprawdę potrzebujesz dodatkowych treningów?

- To nie treningi to... - Alex zagryzła wargę. - Nieważne.

Unikając znaczącego spojrzenia Hermiony uciekła w kierunku boiska. Wood już na nią czekał, oparty ramieniem o trybunę. Uśmiechnął się na jej widok.

- Gotowa na wycisk? - zapytał.

- Muszę odreagować. - Kiwnęła głową.

- Ciężki tydzień?

- Oj tak. - Alex pomyślała o niedzielnej akcji i westchnęła ciężko. - Oj tak.

- Dobra, no to ćwiczymy. - Wood wskoczył na miotłę i zgodnie z umową zaczęli ćwiczyć rzuty karne. Oliver ćwiczył obronę, a ona atak i trzeba było przyznać, że oboje byli siebie warci. Po pół godzinie rzucania kaflem, zgrzani i zmęczeni wrócili na ziemię i zasapani opadli na trybuny.

- Potrzebowałam tego - westchnęła Alex. - Naprawdę. Dzięki, Ollie. - Uśmiechnęła się do niego ciepło z ukosa.

- Nie ma sprawy, Lex. - Odgarnął jej włosy z twarzy, tylko po to, by je potem ponownie zmierzwić. - Cała przyjemność po mojej stronie.

- Wood! - zawołała oburzona, poprawiając fryzurę. - Macie z bliźniakami jakiś fetysz czochrania włosów, czy co?

- Nie po prostu... uroczo wtedy wyglądasz. Tak niewinnie - zaśmiał się. - A to tylko pozory.

- Więc uważaj, bo kiedyś się zemszczę! - zagroziła mu. - Dobra, ja się zwijam, muszę się dziś wyspać.

Nie lubiła go okłamywać, ale nie miała wyjścia. Wielki dzień nadchodził wielkimi krokami.

W niedzielną noc Alex nie umiała zasnąć. Hermiona też przewracała się z boku na bok, w końcu jasnym się stało, że nawet nie ma sensu się kłaść, gdyż wkrótce musieli ruszać do Hagrida. Ron nadal był w skrzydle szpitalnym, ręka już prawie się zagoiła, ale pani Pomfrey postanowiła go jeszcze zatrzymać na jedną noc.

- Już czas - oznajmiła Alex szeptem, kiedy do północy zostało trochę ponad pół godziny. Harry i Hermiona musieli przekraść się do Hagrida i przetransportować Norberta na szczyt Wieży Astronomicznej. Mogło to zająć trochę czasu.

Hermiona skinęła głową i odrzuciła kołdrę. Nawet nie założyła piżamy. Dziewczynki zeszły na dół, gdzie już czekał Harry z peleryną-niewidką w dłoni.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now