9. Mecz [3/6]

4 0 0
                                    

Książki niewiele pomogły. Jedyne informacje dotyczące rzucania czarów bez użycia różdżek znalazła w książce pod tytułem "Magia nieletnich - jak poskromić moce swojego szkraba, nim pojedzie do Hogwartu" i opowiadała o domowych sposobach radzenia sobie z potłuczonymi talerzami oraz podobnego typu drobnymi incydentami spowodowanych dziecięcą magią.

Po przejrzeniu całego stosu podobnej literatury dała sobie spokój, stwierdzając, że jedynie empirycznie jest w stanie się dowiedzieć, co właściwie wydarzyło się w łazience.

Nie wykorzystała tym razem żadnej z sal, bo już parę razy w nauce zaklęć przeszkodził jej Irytek, a nie chciała, by później pół szkoły wiedziało o jej dziwnych próbach. Ubrała się więc ciepło i znalazła na błoniach ustronny zakątek, osłoniony przed ciekawskimi spojrzeniami. Wykorzystała też zaklęcie znalezione przez Hermionę, dzięki któremu wyczarowała kilka grzejących miło płomyków.

- No dobra - mruknęła do siebie, odkładając na bok różdżkę. - Myśl, Potter. Jak to zrobiłaś?

Postanowiła zacząć od prostego zaklęcia. Najpierw pomyślała o Lumos, ale jak miała zapalić koniec różdżki, nie korzystając z niej? Rozejrzała się w poszukiwaniu natchnienia i zauważyła średnich rozmiarów kamień, leżący nad brzegiem jeziora. Wpatrując się w niego intensywnie, rzuciła:

- Wingardium Leviosa!

Nic się nie stało. Po chwili uświadomiła sobie, że przejęta sytuacją powieliła błąd Rona, zupełnie wypaczając sposób intonacji.

- Wingardium Leviosa! - powtórzyła, świdrując kamień wzrokiem. Ponownie nie zauważyła żadnej reakcji. Podeszła krok bliżej i powtórzyła zaklęcie. Gdy nic się nie wydarzyło, przymknęła oczy i raz jeszcze odtworzyła w pamięci spotkanie z trollem. Czy zrobiła coś szczególnego?

Wciąż nie otwierając zaciśniętych mocno powiek, wyobraziła sobie trolla chwiejącego się na piętach i przypomniała sobie, jak bardzo bała się wtedy o Harry'ego. Wyciągnęła przed siebie rękę i mruknęła:

- Depulso.

Otworzyła oczy, słysząc głośny plusk. Chwilę rozglądała się za kamieniem, nim zrozumiała, co się stało. Gdy podeszła bliżej, zobaczyła go przez warstwę krystalicznie czystej wody na dnie kilka metrów od brzegu. Zastanowiła się głęboko, po czym raz jeszcze wyciągnęła rękę przed siebie.

- Wingardium Leviosa - powtórzyła po raz kolejny, a kamień drgnął. Skupiła się bardziej, wypowiedziała zaklęcie i w końcu osiągnęła sukces. Kamień poddał się jej woli i uniósł nad powierzchnię wody, lecz gdy tylko zmienił środowisko, Alex straciła nad nim kontrolę i opadł z powrotem na dno.

- No tak, Flitwick wspominał, że trzeba uważać przy zmianie stanu skupienia środowiska - przypomniała sobie. A więc zasady rzucania czarów były takie same...

Z chęcią próbowałaby dalej, ale była już nieco spóźniona na trening. Nie chcąc nadwyrężać cierpliwości Wooda, z żalem podniosła różdżkę i pobiegła w kierunku boiska.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now