2. W pociągu [2/2]

12 0 0
                                    

Harry i Ron zjedli już wszystkie smakołyki, po których zostały tylko stosy papierków. Czas mijał im szybko we własnym towarzystwie. Harry był zafascynowany swoim nowym znajomym prawie tak samo jak Ron nim. Rudzielec opowiadał mu o magicznym świecie, cierpliwie znosząc wszystkie jego pytania. Harry natomiast dziwił się, jak można nie wiedzieć do czego służy skrzynka na listy („Ale to jak sowy wlatują do środka...?").

Obaj powiększyli swoje kolekcje kart z Czekoladowych Żab, a Harry ze zdumieniem przyglądał się swoim nowym nabytkom. Zdjęcia się ruszały, chłopiec nie mógł więc oderwać od nich wzroku.

- Ron – zapytał, bo nagle coś mu się przypomniało. - Na początku do naszego przedziału podeszła jakaś dziewczyna, kojarzysz?

- Nie... - Ron pokręcił głową. - A co?

- Myślałem, że ją znasz. – Harry wzruszył ramionami. - Wydawało mi się, że cię poznała.

- Mnie? Niby jak? - zdziwił się Ron. - Prędzej...

W tym momencie drzwi otworzyły się i w progu stanął chłopiec o okrągłej buzi.

- Nie widzieliście może ropuchy?

Obaj pokręcili głowami. Chłopiec westchnął żałośnie.

- Ciągle ode mnie ucieka. Szukam jej po całym pociągu... - Wyglądał na naprawdę zmartwionego.

- Na pewno się znajdzie – pocieszył go Harry. - Powodzenia.

- Dzięki. Gdybyście ją widzieli... - westchnął raz jeszcze ciężko i zamknął za sobą drzwi.

- Gdybym miał ropuchę, to pozbyłbym się jej jak najszybciej. – Skrzywił się Ron. - Są ohydne! Choć mój Parszywek, wcale nie jest dużo lepszy... - westchnął, wyciągając z kieszeni swojego szczura.

Harry pokiwał głową, myślami był jednak gdzie indziej. Był pewien, że dziewczyna, którą zauważył na początku podróży poznała Rona i dlatego nie zdecydowała się wejść. Przecież nie mogło chodzić o niego!

A może jednak...?

***

- Długo go nie ma, prawda?

Alex westchnęła w duchu. Hermiona nie potrafiła wysiedzieć w ciszy dłużej niż minutę. Nieustannie próbowała wciągnąć ją w rozmowę, nie zważając na fakt, że dziewczynka nie marzyła o niczym innym, jak o kliku chwilach spokojnej lektury.

- Poradzi sobie – mruknęła, niechętnie wychylając nos zza podręcznika do historii magii. - Teodora nie mogła uciec daleko.

Klika minut wcześniej, Neville odkrył brak swojej ukochanej ropuchy, która chyba znalazła sposobność do wyrwania się na wolność. Zdawało się, że nie przepada za bardzo za swoim właścicielem. Chłopiec ruszył na jej poszukiwanie, a dziewczynki zostały same.

Hermiona wytrzymała jakieś pół minuty, nim odezwała się ponownie.

- Pójdę mu pomóc. Idziesz ze mną? - zapytała, stojąc już w drzwiach.

Alex ponownie uniosła głowę znad książki. Przyłapała się na tym, że od kilku minut czyta wciąż jedno i to samo zdanie, bowiem przez swoją nową koleżankę ciągle gubi wątek. Westchnęła ciężko i przewróciła stronę.

- Myślę, że dwie osoby poszukujące w pociągu ropuchy to wystarczająco dziwaczny widok – stwierdziła. - Zostanę tu i poczytam sobie spokojnie. – Wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo, ostentacyjnie wkładając nos w książkę.

Hermiona westchnęła głośno zdegustowana jej zachowaniem i zamknęła za sobą drzwi z cichym stukotem.

Chwila błogosławionej ciszy nie trwała długo, przynajmniej w jej odczuciu. Całkowicie zatraciła się w świecie średniowiecznych walk pomiędzy goblinami a czarodziejami. Nic więc dziwnego, że nie była zadowolona, kiedy pół godziny później do przedziału wpadła lekko zarumieniona Hermiona. Tuż za nią wczłapał zmęczony Neville. Ropuchy nie było z nimi.

- Alex, nie uwierzysz co się stało! - zawołała rozentuzjazmowana dziewczynka.

- Ktoś zaadoptował Teodorę? - palnęła ironicznie, wyrwana z lektury. - Wybacz, Neville, nie chciałam cię urazić – dodała, uświadamiając sobie, że chłopcu mogło się zrobić przykro, gdy obraziła jego zwierzątko.

- Nie, nie udało nam się jej znaleźć. – Hermiona pokręciła głową, a brązowe loczki zaczęły sprężynować we wszystkich kierunkach. - Ale kilka przedziałów stąd jest Harry Potter! To niesamowite! Nie sądziłam, że będzie tak po prostu jechać pociągiem, choć w sumie nie wiem, jak inaczej mógłby trafić do Hogwartu... Bo chyba są jakieś inne drogi, w końcu nauczyciele też muszą tam jakoś dotrzeć...? Ale przecież nie ma powodu, dla którego nie mógłby jechać z nami, prawda? Ale to typowy chłopak, już zdążył się wdać w jakąś bójkę z takim jednym blondynem... Alex, słuchasz mnie? - przerwała nagle swój wywód, który ciągnęła prawie że na jednym oddechu. Alex przestała się zastawiać, dlaczego Hermiona mówi tak szybko – gdyby nie to, już dawno by się udusiła.

- Tak, słucham – odparła, wyciągając z kufra czarne szaty. - Ale najwyższy czas się przebrać, nie sądzisz?

- Właśnie! - przypomniała sobie Hermiona. - Przecież niedługo dojedziemy, gdzie są moje szaty...? - mruczała, grzebiąc w swoim kufrze.

Alex pokręciła głową i wyszła z przedziału, by się przebrać. Zanim drzwi się zamknęły, usłyszała jeszcze głos Hermiony:

- No, ale Alex nie powiesz mi chyba, że nie wiesz kim jest HARRY POTTER, przecież każdy go zna. Nie rozumiem więc, dlaczego...

Doskonale wiedziała, kim jest ten chłopiec. Był Chłopcem Który Przeżył, który pokonał Sami-Wiecie-Kogo. A jednak... to było dla niej najmniej istotne. Mało kto wiedział, że Harry był kimś jeszcze. Kimś bardzo ważnym. A mimo to, on sam nawet o tym nie wiedział.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now