5. Quidditch [3/4]

11 0 0
                                    

To właśnie Alex była jedną z nielicznych osób, którą obecność Ślizgonów na pierwszym treningu latania obchodziła tyle, co zeszłoroczny śnieg. Próbowała już wcześniej latania i raczej nie sprawiało jej to trudności. A to, kto będzie się przyglądał jej próbom, nie miało dla niej znaczenia. Miała zamiar dobrze się bawić i podszlifować swoje umiejętności.

- Ponoć rączkę miotły należy uchwycić mniej więcej w jednej piątej długości. Daje to pewny uchwyt i stabilność lotu... - Usłyszała nagle znajomy głos.

Hermiona udzielała wykładu Nevillowi. Chłopak trząsł się jak galareta, a głos Hermiony nie był tak pewny jak zwykle. Alex zwolniła i zrównała się z nimi, by lepiej słyszeć rewelacje Hermiony. Nigdy nie zastanawiała się nad technicznym aspektem latania. To mogło być całkiem ciekawe.

- Usiłujesz się nauczyć latania na miotle z książki, Hermiono? - zapytała z zainteresowaniem. Nie chciała jej obrazić, ale Hermina i tak prychnęła obrażona. Ostatnio reagowała tak niemal na każde jej słowo.

- Wszystkiego można się nauczyć z książek! Prawie - dodała nieco ciszej i nieco mniej pewnie.

- Prawie... - powtórzyła Alex powoli, unosząc brwi. Wiara Hermiony w niezwykłą moc biblioteki była czasami zadziwiająca.

- Są to naprawdę skrajne przypadki! - Dziewczyna odzyskała dawną werwę. - Teoretyczne opanowanie techniki w dziewięćdziesięciu procentach wystarcza do opanowania praktyki. Uważam, że jest to wystarczające, by siadając po raz pierwszy na miotłę, po uprzednim dokładnym zapoznaniem się z teorią, móc poczuć się na niej pewnie i bezpiecznie. Perfekcyjne opanowanie praktyki jest jedynie kwestią paru ćwiczeń...

- Skoro w to wierzysz, to dobrze. Ja jednak wolę się skupić na własnym doświadczeniu. Nie bój się Neville, pani Hooch wszystko nam wytłumaczy. - Uśmiechnęła się do zestresowanego chłopca i przyśpieszyła kroku, zostawiając za sobą sapiącą ze zdenerwowania Hermionę.

Z przodu zaczęła się już formować grupa, w której Alex wypatrzyła Harry'ego z Ronem i pośpieszyła w tym kierunku. Przepchnęła się przez gęstniejący tłum, używając raz czy dwa kościstych łokci i stanęła za nimi.

- Latanie na miotle, to tuż obok teleportacji, podstawowy środek transportu czarodziei. - Usłyszeli nagle koło siebie. Nauczycielka była niewysoka i pojawiła się jakby znikąd. Alex pomyślałaby, że się teleportowała, gdyby nie to, że w Hogwarcie było to niemożliwe. Czytała o tym w Krótkiej historii Hogwartu podczas wakacji. - Nazywam się Hooch i od dzisiaj będę uczyć was latania na miotle. Nie obchodzi mnie, że nie interesują was żadne sporty. Macie opanować latanie na miotle w stopniu na tyle zadowalającym, by nie stanowić w powietrzu zagrożenia dla siebie i innych.

- W ich przypadku to chyba niemożliwe - zadrwił Malfoy po cichu, wskazując na grupę Gryfonów, wśród których znajdował się Neville w szacie założonej tyłem do przodu.Kilku najbliższych Ślizgonów się zaśmiało, a Alex westchnęła cicho. Czasami miała okropną chęć utrzeć mu nosa, ale obiecała sobie, że nie będzie się pakować w kłopoty.

No, chyba że będzie chodziło o Harry'ego.

- CISZA!

Podskoczyli, jak rażeni gromem.

- Podejść do mioteł. No już, szybko!

Pośpiesznie spełnili żądanie nauczycielki. Alex ustawiła się pomiędzy Harrym i Nevillem. Pod jej prawą ręką na trawie leżała miotła. Nie była pierwszej młodości i wyraźnie przeżyła już swoje, z walnięciem w drzewo na czele. I to pewnie nie raz.

- Wyciągnijcie prawą rękę i zawołajcie: Do mnie!

Nauczycielka zademonstrowała sposób, w jaki należało wykonać polecenie. Miotła poderwała się i przylgnęła do jej dłoni.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now