14. Powroty [1/6]

2 0 0
                                    

- Harry! - Alex obudziła się z tym okrzykiem na ustach i gdyby mogła, zerwałaby się na równe nogi, jednak jej ciało było dziwnie ociężałe.

- Spokojnie, Alex. Twój brat jest cały i zdrowy, ale potrzebuje jeszcze trochę snu - uspokoił ją znajomy, kojący głos. - Na razie ja muszę ci wystarczyć, moja droga.

Alex rozejrzała się dookoła. Była w skrzydle szpitalnym, a z sąsiedniego łóżka, znad okularów połówek zerkał na nią profesor Dumbledore.

- Panie profesorze... Dostał pan wiadomość? Od Hermiony i Rona? Wiem, że nie powinniśmy tego robić, ale nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy chronić Kamień... - Alex usiadła i gwałtownie zaczęła tłumaczyć. Nie wiedziała, od czego zacząć - od wyjaśnień, których było bez liku, czy od pytań, których było jeszcze więcej.

- Nie, wiadomość do mnie nie dotarła, sam zorientowałem się, że nie powinienem opuszczać Hogwartu. - Dumbledore uśmiechnął się krótko. Alex odniosła dziwne wrażenie, że od samego początku wiedział, że wezwanie do Ministerstwa to bujda. Dlaczego więc opuścił szkołę...? - Najważniejsze, że jesteście oboje bezpieczni, a Voldemort nie dostał tego, czego chciał. Jest jednak sporo spraw, które pewnie nie dają ci spokoju, prawda, Alex?

- Czy on... żyje? Nie zabiliśmy go, prawda? On... wróci - zakończyła szeptem.

- Obawiam się, że tak, moja droga. Choć liczę na to, że zajmie mu to dużo więcej czasu. Muszę jednak przyznać, że poradziliście sobie z nim doskonale, Alex. Jednak spóźniłem się, gdyby nie ty, Voldemort zdołałby skrzywdzić Harry'ego. Nie wiem, czy wyszedłby z tego bez szwanku.

Alex wzdrygnęła się na wspomnienie szarego pyłu wiszącego nad nieprzytomnym Harrym.

- A więc... pan wie o moim darze, profesorze? - zapytała cicho.

- Owszem, otrzymałem stosowne wyjaśnienie od profesor McGonnagal, jednak cieszę się, że miałem okazję zobaczyć to na własne oczy. Doprawdy niezwykły to dar, Alex. - W oczach dyrektora dziewczynka dostrzegła coś na kształt podziwu. - Powinnaś o niego dbać.

- Ale... Profesor McGonnagal powiedziała mi, że nie powinnam się z nim afiszować - wyjąkała.

- Afiszować, owszem, nie - potwierdził Dumbledore. - Ale powinnaś go jak najbardziej rozwijać i zgłębiać. Kto wie, kiedy jeszcze ci się przyda. Wczoraj uratował wam obojgu życie. I to chyba nie raz, prawda? - Spojrzał na nią bystro. Jak na osobę nieobecną, wydawał się bardzo zorientowany.

Ale to przecież w końcu Dumbledore.

- Masz pewnie wiele pytań, Alex. - Dyrektor przerwał ciszę. - Pytaj, jeśli będę mógł, odpowiem.

Dziewczynka zamyśliła się. Pytań było tak wiele, że nie wiedziała, od czego zacząć. Postanowiła odpuścić te najbardziej oczywiste i skupić się na tych, których wyjaśnienie wydawało się jej najbardziej tajemnicze.

- Quirrel nie mógł znieść dotyku Harry'ego... - zaczęła. Pytanie właściwie miało dotyczyć czegoś innego, ale to też wymagało wyjaśnienia. - Dlaczego?

- Wasza matka stanęła pomiędzy nim, a właściwie wami, a Voldemortem. Tym, co powstrzymało go tej nocy przed zabiciem Harry'ego, była jej miłość. Jej miłość stworzyła tarczę, która go ochroniła i nadal chroni - wyjaśnił Dumbledore. - A miłość to jedyna rzecz, której Voldemort nie zna i nie potrafi zrozumieć. Jest dla niego tak obca, że nie jest w stanie znieść jej dotyku.

- Ale Quirrel przecież nie raz musiał dotykać Harry'ego wcześniej. Podać rękę, poklepać po ramieniu... - Alex próbowała sobie przypomnieć taką sytuację, ale okazało się, że nauczyciel jednak ograniczał kontakt, być może umyślnie.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now