14. Powroty [5/6]

2 0 0
                                    

Mimo iż większość uczniów tak się przejadła podczas uczty, że niemal od razu poszli spać, Alex i Harry'ego roznosiła energia. Wraz z Ronem i Hermioną spędzili jeszcze kilka miłych chwil przy kominku w Pokoju Wspólnym. Rozegrali partię gargulków, a salon powoli się wyludniał. Ron i Hermiona też w końcu się z nimi pożegnali, twierdząc, że muszą się jeszcze spakować.

Rodzeństwo zostało samo.

- Hagrid dał mi dzisiaj prezent - odezwał się Harry. - Poczekaj.

Zniknął na chwilę w dormitorium, po czym wrócił z dosyć grubym albumem ze zdjęciami. Alex aż zaświeciły się oczy.

- Przejrzałem go pobieżnie, ale postanowiłem zaczekać na ciebie - powiedział Harry, rozsiadając się na dywanie przed kominkiem. Alex dosiadła się do niego i wspólnie zaczęli przeglądać zdjęcia.

Na większości byli ich rodzice - czasem sami, czasem w otoczeniu przyjaciół. Potem było kilka zdjęć, na których trzymali w ramionach dwoje niemowląt. Alex uśmiechnęła się, gdy zobaczyła jak mały Harry na zdjęciu próbuje złapać tatę za nos. Jeszcze dalej były zdjęcia jakiejś dużej grupy ludzi, a na samym końcu kilka zdjęć z czasów szkolnych. Na jednym z nich nie mogli być więcej niż dwa lata starsi od nich.

Podobieństwo było uderzające. Gdyby nie ubrania, można byłoby uznać, że na zdjęciach jest Alex. W przypadku Harry'ego było podobnie, choć nie zgadzał się kolor oczu - Harry miał zielone, tak samo jak siostra i mama, a James brązowe. Poza tym jedyną różnicą między nimi była blizna na czole Harry'ego. Nawet okulary nosili podobne!

- Myślisz, że byliby z nas dumni? - zapytała dziewczynka z zadumą.

- Mam nadzieję, że tak - odparł Harry. - Przepraszam, Alex - odezwał się nagle.

- Za co? - zdziwiła się.

- Nie wierzyłem ci na początku. Może się bałem, może nie ufałem dlatego, że nie przywykłem do myśli, że mam jakąkolwiek rodzinę poza Dursleyami... Ale nie powinienem był tak cię traktować. Przepraszam - powtórzył.

- To nie twoja wina, Harry. - Alex wzruszyła ramionami. - Miałeś prawo być zaskoczony. Potrzebowałeś czasu. Zresztą... - zawahała się. - Nie tylko ty nie mogłeś uwierzyć. Dumbledore włożył wiele wysiłku w to, by wszelki ślad po mnie zaginął. Żeby nas chronić. Żeby chronić ciebie.

Nie wchodziła w szczegóły, a Harry nie pytał. Dla świętego spokoju jednak zmieniła temat:

- A Dursleyowie? Jacy oni są? - zapytała z ciekawością. - Poza tym, że straszni i okropni, to już słyszałam - uprzedziła Harry'ego, który właśnie zamierzał to powiedzieć.

- Cóż... Właściwie to chyba woleliby, żebym zniknął. Całkowicie negują istnienie magii i czegokolwiek, co wykracza poza przyjęte przez nich normy, a ja im to wybitnie utrudniam. Chyba dlatego tak bardzo mnie nienawidzą...

- To twoja rodzina. Nasza - poprawiła się dziewczynka. - Na pewno w głębi serca, w jakiś sposób cię kochają.

- Wierz mi, ciężko bym się zdziwił. Hogwart to prawdziwe wybawienie - westchnął Harry. - Szkoda, że nie możemy spędzić lata razem.

- Ron zapraszał nas do siebie, nie mówił ci? - zdziwiła się Alex. - A no tak, byłeś w szpitalu. Cóż, musi to jeszcze uzgodnić z rodziną, ale na pewno da znać. Byłoby super, prawda?

- Na pewno! A... jak u ciebie? - zapytał z lekkim wahaniem Harry.

- W porządku. Ale jakby nie było, to obcy ludzie. Nie cieszę się na powrót. Nie dlatego, że jest mi tam źle, tylko po prostu...

- To nie jest dom - westchnął Harry, gdy Alex zawiesiła głos. - Dom jest tutaj.

- Dom jest tutaj - powtórzyła Alex, przewracając ostatnią stronę w albumie. - O, to właśnie Ravenowie! - zawołała, wskazując jedną z dwóch fotografii.

One również pochodziły z czasów szkolnych. Na jednym znajdował się roześmiany James wraz z trójką chłopaków w jego wieku. Mogli mieć nie więcej niż piętnaście lat. Natomiast na zdjęciu, które wskazała Alex była Lily, dwie dziewczyny oraz jeden chłopak, również w podobnym wieku. Dziewczynka pokazała mu dziewczynę, która na głowie miała burzę jasnoblond włosów stojącą obok chłopaka.

- To Eleen i Tim. Właściwie nie pamiętam ich dobrze, ale ta fryzura jest bardzo charakterystyczna! - Uśmiechnęła się, po czym nieco zmarkotniała. - Sandy nadal nie wróciła. Martwię się o nią.

- Poradzi sobie. Mam nadzieję, że udało jej się ich znaleźć... Szkoda, że nie są podpisane. - Wskazał zdjęcia.

- Możemy kiedyś dopytać Hagrida. - Alex ziewnęła. - Idziemy spać?

Harry kiwnął głową, ale wciąż było tyle spraw, o których chcieli jeszcze porozmawiać. I choć byli już senni, zmęczenie wzięło nad nimi górę dopiero nad ranem.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now