5. Quidditch [2/4]

14 1 0
                                    

Gryfoni niechętnie zbierali się na polanie przed zamkiem. Pogoda, co prawda, znacznie się poprawiła, ale to nie miało nic do rzeczy. Zaplanowana na dziś pierwsza lekcja latania zapowiadałaby się świetnie, gdyby nie jeden, drobny fakt. Tuż pod ogłoszeniem z datami i godzinami zajęć, dzień później pokazał się dopisek o następującej treści:

Uczniowie Gryffindoru będą dzielić czas zajęć z uczniami Slytherinu.

To jedno zdanie było wystarczającym powodem, by niemal wszyscy Gryfoni szli tego słonecznego dnia jak na ścięcie. Każde zajęcia ze Ślizgonami były katorgą i konkursem niesprawiedliwości. Ale być może dlatego, że dotąd głównie towarzyszyli im podczas lekcji eliksirów. Zacięta walka między tymi dwoma domami objawiała się niemal w każdej sytuacji.

- Nie bój żaby, Ron! - Fred klepnął brata w ramię parę dni wcześniej. - Wreszcie macie okazję, by utrzeć nosa tym oślizgłym glistom.

- Taaa... Tylko najpierw trzeba być lepszym w lataniu od nich - westchnął Ron, który bardzo ciężko znosił lekcje ze Ślizgonami. - Chyba tym razem także zmieszają nas z błotem.

Było to całkiem zgodne z prawdą. Uczniowie Slytherinu byli zdecydowanie faworyzowani na lekcjach eliksirów. Doszło do tego, że Alex przesiadła się na stałe do przodu i pomagała Nevillowi warzyć co trudniejsze wywary, inaczej chłopak miałby spory problem, by przetrwać lekcje Snape'a. A nauczyciel o dziwo nie zwracał uwagi na jej poczynania. Zupełnie jakby panna Potter była dla niego niewidzialna.

- Kurczę, co jest? - irytował się Ron, po starcie piętnastu punktów w ciągu zaledwie dwóch minut. - Alex ciągle gada z Nevillem, niemal robi za niego połowę roboty, a Snape nic! - żalił się Harry'emu, który również z lekcji wychodził stratny o kilka punktów.

- Po prostu najciemniej jest pod latarnią. - Usłyszał za sobą rezolutny głos.

Alex minęła chłopaków i pewnym krokiem ruszyła na kolejną lekcję.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now