2. W pociągu [1/2]

14 0 0
                                    

Rudowłosa dziewczynka próbowała coś wypatrzeć w kłębach pary spowijającej peron 9 i 3/4. Ludzie byli tylko cienistymi smugami, mijającymi ją, jak kolejną anonimową osobę. Bo była taką osobą, nikt nie wiedział, kim jest. Wkrótce jednak miało to ulec zmianie.

Obok niej stał wózek bagażowy wyładowany ogromnym kufrem oraz klatką, w której siedziała jej sowa. Pohukiwała ona cicho, jakby niezadowolona, że musi siedzieć bezczynnie w klatce. Alex wypuszczała ją przez cały sierpień, teraz więc Sandy, bo tak nazwała swoją nową przyjaciółkę, poczuła się chyba nieco ograniczona.

Sowa w końcu zwróciła na siebie uwagę dziewczynki, która przestała lustrować otaczające ją opary i odwróciła się do dwójki dorosłych czarodziei stojących po drugiej stronie wózka. Oboje mieli na sobie mugolskie ubrania, które dziwnie do nich nie pasowały. Rozglądali się dookoła, ni to z zaciekawieniem, ni to z obawą.

- Alex, zaraz musimy iść - odezwała się Ann, zerkając na swój zegarek. - Musimy być dziś w Ministerstwie.

- Wiem. - Kiwnęła głową. - Nie przejmujcie się mną, dam sobie radę.

- Na pewno? - zapytał Tom, jak zwykle zatroskany. - Nie wybaczyłbym sobie, gdyby stała ci się krzywda.

- Nic mi nie będzie - uspokoiła go. - Idźcie, bo się spóźnicie.

Ann uściskała ją nieco sztywno i ucałowała w policzek, a Tom jedynie poklepał po ramieniu. Zniosła dzielnie te nieco wymuszone czułości i odprowadziła ich wzrokiem, dopóki nie zniknęli w tłumie i mgle.

Alex westchnęła ciężko i przeniosła swój wzrok na ledwo widoczny z tej odległości Express Londyn-Hogwart. Wielka czerwona lokomotywa wyglądała majestatycznie i zachęcała do podróży. Podróży, na która Alex tak długo czekała.

Rozejrzała się raz jeszcze, próbując wypatrzeć jakąś twarz, która wyda jej się znajoma. Nie wiedziała nawet czy uda jej się go rozpoznać. Trochę obawiała się tego momentu. Czy ktokolwiek jej uwierzy? A może wręcz nie powinna się z tym afiszować?

Te rozterki nie zmieniały faktu, że chciałaby w końcu stanąć z nim twarzą w twarz. Dlatego nie zwlekając dłużej, chwyciła rączkę wózka i ruszyła żwawo w kierunku pociągu.

***

Jakimś cudem udało jej się wtaszczyć ciężki kufer do pociągu, z niemałą pomocą jakiegoś starszego chłopaka, który przedstawił się jej jako Oliver. Teraz jednak musiała radzić sobie sama. Sandy zasnęła po turbulencjach związanych z pakowaniem do pociągu i chowając głowę pod skrzydło, bujała się w rytm kroków Alex.

Zaglądała do mijanych przedziałów, jednak wszystkie były już wypełnione. W końcu było tuż przed jedenastą i pociąg miał zaraz ruszać. Próbowała odszukać przedział, gdzie znalazłaby się w towarzystwie pierwszoroczniaków, ale znalezienie ich nie było takie łatwe.

Gdzieś w połowie długości pociągu udało jej się odkryć prawie pusty przedział. W środku siedziało tylko dwóch chłopców. Obaj zdaje się dopiero co weszli do przedziału, bowiem właśnie kończyli upychać swoje kufry na właściwych miejscach, pogrążeni w rozmowie.

Alex chwyciła za klamkę, by wejść i zapytać o miejsce, kiedy nagle jeden z nich odgarnął z czoła czarne włosy ukazując bliznę w kształcie błyskawicy. Dziewczyna zamarła na moment, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

To był on.

Harry Potter.

Chłopiec Który Przeżył.

Jego imię znało każde dziecko w czarodziejskim świecie. Był legendą, gdyż jako jedyny przeżył Mordercze Zaklęcie i złamał moc Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Był bohaterem, zanim jeszcze nauczył się chodzić. A jego rodzice oddali życie w jego obronie.

O tym wiedzieli wszyscy. Prawda była jednak jeszcze bardziej zaskakująca. Nawet dla niego samego. Dlatego Alex nie mogła wejść do tego przedziału. Puściła klamkę i pociągnęła swój kufer dalej.

Na końcu pociągu udało jej się odnaleźć wolne miejsce. W przedziale siedziała już dziewczynka z burzą kasztanowych loków i pyzaty ciemnowłosy chłopiec.

- Można? - zapytała Alex, zaglądając do środka. Nie czekając na odpowiedź, władowała się do środka i z ulgą opadła na siedzenie naprzeciw nowych towarzyszy.

- Pierwszy rok, prawda? - zapytała.

- Tak – odpowiedział chłopiec. - A ty?

- Ja też – odparła, wyciągając gazetę, a pociąg ruszył z lekkim szarpnięciem. - Ty też? - upewniła się, spoglądając na dziewczynkę.

- Tak. – Kiwnęła głową, a loki zatrzęsły się energicznie na jej głowie. - Tak w ogóle to jestem Hermiona Granger, a to – wskazała na chłopca – Neville Longbottom. A ty? Jak się nazywasz?

Wszystko to wypowiedziała z szybkością lotu najnowszej miotły sportowej Nimbus 2000, którą Alex podziwiała ostatnio na Pokątnej. Bardzo lubiła latać, jednak wiedziała, że na pierwszym roku nie będzie miała do tego wielu okazji.

- Alex – mruknęła zza gazety, wyrwana z zamyślenia, bowiem jeden z artykułów już przykuł jej uwagę. - Właściwie to Alexandra, ale wszyscy mówią mi Alex.

- I to wszystko? - zdziwiła się Hermiona.

- Co masz na myśli? - Alex zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, co ma na myśli.

- No, bo chyba masz jakieś nazwisko...? - uzupełniła Hermiona. Neville nie odzywał się, skupiając się na ściskaniu swojej ropuchy, która nie chciała spokojnie usiedzieć mu na kolanach.

- A, nazwisko... - Alex zerknęła tęsknie na artykuł. Chciała jeszcze choć przez parę godzin zachować względną anonimowość i uniknąć natrętnych pytań, które na pewno się pojawią. Obawiała się reakcji, jaką musiało wywołać jej pojawienie się. Musiała się jeszcze do tego jakoś przygotować.

Dlatego mocniej chwyciła gazetę niczym tarczę i posłała nieco już zniecierpliwionej i spragnionej informacji Hermionie lekko kpiący uśmieszek.

- Oj, Hermiono... Jak ci powiem, to i tak nie uwierzysz,

I nie czekając na jej reakcję, definitywnie pogrążyła się w lekturze.

Walcz o to, co kochaszWhere stories live. Discover now