Amorfizm

19 1 0
                                    


Ich miłość porankiem iskrzyła się w szklistych wazonach 

Pachniała peoniami i nigdy nieużywaną pościelą

Odurzała malinami, kapkami mleka, płynnym miodem

W ciągu dnia tańcowała w naprzemiennych tonach dur i moll

Raz w smętku, raz w szaleństwie

O zmierzchu nabierała cierpkiego, srebrnego zapędu

Była jak ukojenie zaciskane duchem żaru

Igrała z płomieniem, gubiąc jego warkocz w czarnej nocy

Le jardin | Moje wierszeWhere stories live. Discover now