Od pierwszego wejrzenia

16 1 0
                                    

Zdecydowanie to nie omamy
Jedynie zwykły, nadzwykły węzeł
Chwila niepewna, przez którą kołatamy
Zbiór śliczności, faworu i zeł.

To dzieje się nim oczko mrugnie
Nim wydobędzie się pierwszy dźwięk
Chcąc, nie chcąc dusze cierpiące są na afonie
A więc zdane jeno na rodzimy wdzięk.

Ślepe na brzydkie ludzkie piękno
Bo są jak z powietrza, co doznaje, wyczuwa, odczuwa
One wracają do siebie, bo tęskno
I tak oto ta niezmysłowość kochanków przykuwa.

Le jardin | Moje wierszeWhere stories live. Discover now