Sprawy duszy

10 0 0
                                    

Czasami żałuję, że cię spotkałam. 

Ale... całkiem toksyczne jest myślenie kontrfaktyczne, gdyż bezradni jesteśmy względem planów wszechświata. Poznałabym cię, jeśli nie wtedy, to kiedy indziej, jeśli nie tam, to tu i ówdzie. Jeśli nie uśmiechnęłabym się, dostrzegłbyś w jednym kruchym, nieśmiałym momencie ten niewytłumaczalny błysk w oczach. W zupełnej ciemnicy, gdybyśmy się mijali, nasze spojrzenia powędrowałyby wstecz. Wtedy było jasno i spokojnie, ale kto wie czy nie rozpoznałbyś mnie przemokniętą w deszczu, a ja ciebie. Przerażający to moment, gdy po latach, stu, może dwustu nasze dusze znów stają sobie na drodze i proszą o ponowny taniec. Jednakże, wielkim bólem staje się obrana droga, którą chcą doświadczać; nie zawsze pewne wydarzeń, ale przekonane o miłości i magnetyzmie do tej drugiej. Zdarza się, że powróciły do siebie, choć to jeszcze nie czas na doznawanie miłości w jej kompletnej okazałości. Mija czas, cierpliwość staje się nad wyraz dojrzała, a kochanie nieugięte. Na coś czekamy, a czekanie to jest najgorsze z możliwych, bowiem czekałam ponad dwadzieścia lat od narodzin, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Podświadomość szeptała gdzieś w głębi, że czekam i mam trwać. A gdy w końcu się pojawiłeś i wszechświat kazał dalej czekać, czas przeobraził się w niewymowne udręki. I teraz wiem, że czekam na jawie, a to rzecz brutalna w przeciwieństwie do czasu, w jakim cię nie pamiętałam. Może dlatego nie pamiętamy świadomie, że do kogoś należymy, abyśmy nie padli za szybko, nie tęsknili gorzko. Najpiękniejsze w owej amnezji są podświadomość, intuicja, dusza, serce, bo to one przez czas rozłąki mimowolnie szukały cię na zewnątrz, zawieszały wzrok na podobnych tobie jakby wiedziały jakie cielesne cechy przybierzesz. To był  ich naturalny odruch, choć przecież znały czas i miejsce naszego spotkania. A gdy w końcu nadeszło, zadrżały jednostajnie i wrzeszczały szalenie. 

Le jardin | Moje wierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz