Lubię, gdy dusza wymyka się ukradkiem
na nocną, ciepłą z drugą duszą schadzkę.
Zostawia mnie gładząc jak rzęsą, jak miękkim piachem
a ja śnię jak pozostałością po niej, jak jej martwym okruchem.
W pamiątce przynosi grzane poliki, krew zagotowaną
usta pełne cnoty, lecz jakby przetarte słodką zagadką.
Rozmawiają, pieszczą, tulą, bo tak bardzo pragną
plątać się, dotykać własnych serc, nim nieba sięgną.
Ja z nim niby dla siebie obcy jesteśmy,
jako dusze, nie przez jedno życie się w sobie rozkoszowałyśmy.
YOU ARE READING
Le jardin | Moje wiersze
PoetryWitaj w ogrodzie kwiatów melancholii, cierni miłości i rosy duchowości. Teksty, sentencje, wiersze.