Duszki

7 0 0
                                    

Lubię, gdy dusza wymyka się ukradkiem

na nocną, ciepłą z drugą duszą schadzkę.

Zostawia mnie gładząc jak rzęsą, jak miękkim piachem

a ja śnię jak pozostałością po niej, jak jej martwym okruchem. 

W pamiątce przynosi grzane poliki, krew zagotowaną

usta pełne cnoty, lecz jakby przetarte słodką zagadką.

Rozmawiają, pieszczą, tulą, bo tak bardzo pragną

plątać się, dotykać własnych serc, nim nieba sięgną.

Ja z nim niby dla siebie obcy jesteśmy, 

jako dusze, nie przez jedno życie się w sobie rozkoszowałyśmy.

Le jardin | Moje wierszeWhere stories live. Discover now